[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dużo skuteczniejszą naganą od samej złości. Trwoga o bezpieczeństwo Lessy, pomyślała gorzko,
czy o Ramoth?
Macie podążać za nami, mówił Mnementh spokojnym tonem, utrwalając w swoich umysłach
te dwa punkty odniesienia, których się nauczyłyście. Tego ranka poskaczemy między nimi i
stopniowo będziemy uczyć się innych punktów odniesienia w całym Benden.
Tak też zrobili. Latali aż do samej posiadłości Benden przykucniętej na wzgórzach u stóp
doliny oraz wyraznie zarysowującego się na tle południowego nieba szczytu Weyr. Ani razu Lessa
nie zaniedbała przywołania wyraznego, szczegółowego wyobrażenia punktu docelowego. Lessa
przyznała się Ramoth, że jest to bardzo ekscytujące. Ramoth odparła, że owszem, jest to w
oczywisty sposób korzystniejsze od czasochłonnych metod podróżowania, z których muszą
korzystać inni, ale wcale nie sądzi, aby skakanie w pomiędzy z Benden Weyr do posiadłości
Benden i z powrotem było w ogóle ekscytujące. Ją to nudziło.
Ponownie spotkały się z Mnementhem ponad Gwiezdnym Kamieniem. Spiżowy smok
przesłał Lessie wiadomość, że jak na wstępny trening był on całkiem zadowalający. Jutro poćwiczą
trochę dłuższe skoki.
Jutro, pomyślała ponuro Lessa, pojawią się jakieś nowe przeszkody lub nasz zapracowany
władca uzna, że już zrealizował swą wcześniejszą obietnicę i na tym się skończy.
Mogłaby spróbować samodzielnie wykonać skok w pomiędzy bez obawy o pomyłki, gdyż
obraz tego miejsca wyrył się jej głęboko w pamięci.
Przekazała Ramoth obraz Ruatha widzianej ze wzgórz ponad posiadłością... Aby obraz był
precyzyjny, Lessa wyobraziła sobie rozkład dołów ogniowych. Przed najazdem Faxa, po którym
musiała doprowadzić Ruatha do ruiny, była to piękna, kwitnąca dolina.
Nakazała Ramoth skoczyć w pomiędzy.
Chłód, który je ogarnął, był niezwykle intensywny i zdawał się trwać przez wiele uderzeń
serca. Właśnie w momencie, gdy Lessa zaczęła obawiać się, że zgubiła się gdzieś w pomiędzy,
wypadły w powietrze ponad posiadłością. Ogarnęła ją duma. I cóż na to F'lar z tą swoją nadmierną
ostrożnością! Razem z Ramoth potraf skoczyć wszędzie! Pod nimi widniał wyrazny wzór
pokrytych dołami ogniowymi wzgórz Ruatha. Było tuż przed świtem. Na tle rozjaśniającej się
szarówki rysowały się czarne stożki Przełęczy Piersi łączącej Crom z Ruatha. Mimochodem
zauważyła brak na niebie Czerwonej Gwiazdy, która ostatnio pojawiała się o świcie. Zauważyła
odmianę w powietrzu. Było ono chłodne, owszem, ale nie zimowe... Czuła wilgotny chłód
przedwiośnia.
Przestraszona rzuciła okiem w dół, zastanawiając się, czy pomimo całej swej ostrożności nie
pomyliła się. Ale nie, to jest posiadłość Ruatha. Wieża. Wewnętrzny dziedziniec, szeroka ścieżka
wiodąca w dół ku warsztatom rzemieślników; wszystko wyglądało tak, jak powinno. Smugi dymu,
wydobywające się z odległych kominów, wskazywały, że ludzie już wstali z łóżek.
Ramoth wyczuła jej niepewność i zaczęła domagać się wyjaśnienia.
To jest Ruatha, odpowiedziała zdecydowanie Lessa. Nie może to być nic innego. Zatocz kręg
ponad wzgórzami. Spójrz, oto linie dołów ogniowych, których obraz tobie przekazałam...
Lessa rozejrzała się i nagle zrobiło się jej słabo.
Pod sobą, w wolno rozpraszającym się półmroku świtu, ujrzała żołnierzy mozolnie
wspinających się na urwiste wzgórza otaczające Ruatha; poruszali się tak ostrożnie jak przestępcy.
Poleciła Ramoth, aby utrzymywała się w powietrzu możliwie jak najciszej, tak by nie zwrócić
ich uwagi. Smoczyca była zaciekawiona, ale posłuszna.
Kto zamierzał zaatakować Ruatha? Nie. To niemożliwe. Pomimo wszystko Lytol był niegdyś
jezdzcem smoka i już raz zdołał odeprzeć atak. Czyż teraz, gdy władcą Weyr był F'lar, w którejś z
posiadłości mogłaby powstać myśl o agresji? A który z lordów byłby na tyle głupi, aby podjąć zimą
walkÄ™ o ziemiÄ™?
Nie, nie zimą. Powietrze było najwyrazniej wiosenne.
Ludzie skradali się między dołami ogniowymi ku krawędzi wzgórz. Nagle Lessa zdała sobie
sprawę z tego, że spuszczają drabiny sznurowe wprost z urwistego zbocza ku otwartym okiennicom
schronienia.
Przylgnęła kurczowo do karku Ramoth, pewna już tego, co widzi. To był najazd armii Faxa,
lorda nieżyjącego już od trzech Obrotów. Miało to miejsce blisko trzynaście Obrotów temu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl