[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zbieramy się-powiedział krótko Ryder i ruszył w kierunku samochodu. Otworzył drzwi przed Ivy, jednak zadbał,
by jej przy tym nie dotknąć. Nawet na nią nie spojrzał.
Droga do hotelu upłynęła w milczeniu. Ivy czuła się niepewnie, więc się nie odzywała. To niewiarygodne, jak nagle
się wszystko popsuło - pomyślała. Nie
77
śmiała zapytać, co zrobiła nie tak. Na miejscu Ryder zachowywał się bardzo uprzejmie, lecz z dystansem.
Dziewczyna odpowiedziała mu tym samym i tak minął wieczór.
Wiedziała, że już od dłuższego czasu jest samotny. Może to tylko nagła bliskość i jakakolwiek atrakcyjna kobieta by
go tak podnieciła. Musi to sobie przemyśleć i przestać bujać w chmurach. Ben nie żyje, a ona za to odpowiada. Nie
może okazywać Ryderowi zainteresowania. W końcu to on sam się wycofuje, kiedy tylko choć odrobinę się do siebie
zbliżą. Nie wygląda na zakochanego. To tylko niezaspokojone pożądanie, które wzbudziła w nim jako nastolatka. On
bezwstydnie pożądał jej, a ona jego. To wszystko.
Następnego dnia wrócili do Albany. Przyjaciel podrzucił Ivy pod sam dom.
- Dasz radę przyjść jutro do pracy? - zapytał cicho.
- Oczywiście - odparła i podziękowała mu za zainteresowanie. Zachowywała się jak dobra znajoma, która jednak nie
zamierza przekraczać pewnych granic. Cały czas unikała przy tym jego wzroku. - Będę punktualnie o ósmej
trzydzieści. Dziękuję za miły wyjazd. Bardzo mi się podobało.
- Dopóki wszystkiego nie popsułem, jak rozumiem - podsumował Ryder zgryzliwie. - Cóż, na miejscu będzie
prościej. Wystarczająco dużo ludzi będzie się nam przypatrywać, bym trzymał żądze na wodzy.
Spojrzała na niego zaciekawiona i zaczęła coś perorować.
78
- Daj spokój - uciął Ryder i nastroszył się, jakby się przygotowywał do bitwy. - Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia.
Najwidoczniej bardzo mu się spieszyło. Ivy wysiadła z samochodu, a mężczyzna postawił jej bagaż na ganku i
odjechał po krótkim powitaniu z Jean.
Matka wyściskała córkę i zapytała z uśmiechem:
- Dobrze się bawiłaś?
- To była podróż służbowa, a nie wakacje, mamo
- przypomniała jej Ivy. - Ale owszem. Dobrze się bawiłam - dodała z szerokim uśmiechem.
Jean nie pytała już o nic więcej, a i sama dziewczyna nie miała ochoty na zwierzenia.
Następnego dnia Ryder poprosił jedną z sekretarek, żeby pomogła Ivy w pracy, dopóki dziewczyna się wszystkiego
nie nauczy. Znalazł również trochę czasu, by osobiście pokazać jej, co do niej należy. Stał się przy tym odrobinę
przystępniejszy, za co Ivy dziękowała niebiosom.
- Wiem, że to sporo pracy - rzekł, kiedy nowa sekretarka zapoznała się już ze swoimi obowiązkami.
- Ale przydzieliłem ci dziewczynę do pomocy. Szybko się wciągniesz.
- Oczywiście - przytaknęła. W prostym kostiumie i różowej koszuli, z włosami upiętymi w kok, prezentowała się
elegancko i profesjonalnie.
- Podobasz mi się w różowym - wyszeptał mężczyzna rozmarzonym głosem. Róż znakomicie podkreślał jej
śmietankową cerę. - Wyglądasz prześlicznie.
Dziewczyna zarumieniła się i uśmiechnęła. Był od
79
niej dużo wyższy i tak niebywale męski. Jej oczy spoczęły na jego pełnych wargach. Zapragnęła wspiąć się i je
pocałować. Krew zagrała jej w żyłach.
- Dziękuję - odparła słabym głosem.
Ryder nie mógł oderwać oczu od Ivy. Stracił dla niej głowę. Czuł się przy niej olbrzymem o sile niedzwiedzia.
Westchnął, rozezlony własną bezsilnością.
- Zrobiłam coś nie tak? - szepnęła dziewczyna, speszona miną szefa. Kobiety z sekretariatu zaczęły się im
przypatrywać i cichutko plotkować.
- Nie rozumiem? - zapytał Ryder, kompletnie nieobecny myślami.
- Tak dziwnie siÄ™ na mnie patrzysz.
- Naprawdę? - Wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. - Cóż, jeśli to już wszystko, to idę na zebranie rady
nadzorczej.
- Tak. Teraz już powinnam sobie dać radę - rzekła, wwiercając w niego rozżarzone oczy. Tak bardzo go pragnęła! -
Jeszcze raz, dzięki za podróż - dodała.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Miał już odejść, gdy zatrzymał się na chwilę i spojrzał jej prosto w oczy. Nosił
na sobie ciemny garnitur w prążki, tym razem bez kapelusza. Wyglądał jak poważny biznesmen. Droga tkanina
znakomicie uwypuklała jego umięśnioną sylwetkę. Ivy spojrzała z zachwytem.
- Zaprosiłbym cię na lunch, ale tylko byśmy wzbudzili głupie domysły - rzekł cicho.
- Tak - uśmiechnęła się nieśmiało. - Tak czy siak, dzięki za zaproszenie.
80
- Wpadnij do nas w sobotÄ™.
- A co to za okazja? - zapytała zdziwiona nagłą zmianą tematu.
- Krokiety z Å‚ososia.
- Czyżby było tak jak w kreskówce Disneya? Kim Sun nie może przestać, jak już raz zaczął?
- Zgadłaś. Musisz mu pokazać jakieś inne danie, zanim wyrosną mi płetwy i pokryję się łuskami.
- Dobrze.
- Nie masz nic przeciwko? - upewnił się Ryder. Potrząsnęła głową.
- Nie. Kim Sun to pojętny uczeń. Lubię go.
- Gn ciebie też - odchrząknął Ryder i uśmiechnął się lekko. - Do zobaczenia pózniej.
Uśmiechnął się jeszcze raz i odszedł. Ivy pomyślała, że to zaskakujący mężczyzna. Musiał być bardzo samotny.
Nawet w tłumie tak wyglądał. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek uda jej się zbliżyć do niego na tyle, by go
naprawdę poznać.
Nagle usłyszała wołanie. To jedna z sekretarek prosiła, by opowiedziała jej o nowym projekcie w Arizonie. Ivy
przestała myśleć o Ryderze i skupiła się na pracy. W końcu nie przyszła tu śnić na jawie o swoim szefie.
ROZDZIAA PITY
Dobrze, że Ivy lubiła podróżować, gdyż zaledwie tydzień pózniej Ryder musiał jechać do Jacksonville i zabrał ją ze
sobÄ…. Tym razem zatrzymali siÄ™ w ekskluzywnym hotelu na St. Johns River.
Samochód wynajęli na lotnisku. Ledwie zajechali na podjazd, a pojawił się przed nimi chłopiec hotelowy i
natychmiast zaniósł walizki do apartamentu. Ivy nie nawykła do takiego luksusu. To tylko podkreślało dzielące ich
różnice.
Kolację zjedli w restauracji znajdującej się w pobliżu hotelu. Lokal był niesamowity - wyglądał, jakby go
wyrzezbiono w pniu ogromnego drzewa. Owoce morza, które im zaserwowano, należały do jednych z najbardziej
wykwintnych dań, jakie Ivy zdarzyło się kiedykolwiek zjeść. Obsługa również była bardzo staranna.
Po kolacji Ryder w milczeniu poprowadził ją nad rzekę. Wyglądało na to, że zna okolice jak własną kieszeń. Ivy
zastanawiała się, z iloma kobietami
82
bywał tu wcześniej. Nie śmiała jednak zadać mu tak osobistego pytania.
Z naprzeciwka zbliżała się para z trójką dzieci. Nagle jedno z nich wymknęło się rodzicom i znalazło się
niebezpiecznie blisko rzeki. Przerażona matka krzyknęła, a ojciec rzucił się na ratunek. Jednak Ryder okazał się
szybszy. Schwycił małego mocno i śmiejąc się, odniósł go do rodziców.
- Szybki jest- rzekł do młodych ludzi. Wyglądali na rówieśników Ivy.
- Szybszy niż by można pomyśleć - odparła kobieta i roześmiała się z ulgą. - Bardzo dziękuję. Nigdy byśmy go nie
złapali.
- Chyba muszę zrzucić parę kilogramów - dodał ojciec chłopczyka i poklepał się po nieco przygrubym brzuchu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl