[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zostawił tu kluczyki  powiedziała.
 Myślę, że poszedł tam, gdzie był salon ze ścianami snów.
 A jeśli wróci?
 Pewnie wróci, jeżeli będziemy tu stać. Podczołgasz się i rzucisz mi je?
Przecisnęła się przez drzwi i między fotelami. Zobaczyła głowę Rydella, zła-
pała kluczyki i rzuciła je w bok, nie patrząc. Chwyciła spodnie i wycofała się
rakiem, rozważając, czy zmieściłaby się w lodówce, gdyby podkurczyła nogi?
 Połóż się płasko na podłodze.  Usłyszała jego głos z fotela kierowcy.
 Mam się położyć?
 Zminimalizować cel.
 Co?
 Zacznie strzelać. Kiedy ruszę. . .
178
Dzwięk rozrusznika. Szkło pryskające z przedniej szyby. Przywarła do pod-
łogi. Van pomknął w tył, ciasnym skrętem i usłyszała, jak Rydell uderza w kon-
solę, usiłując znalezć jakąś potrzebną funkcję, gdy nadleciały kolejne kule, każda
z osobnym łomotem, jakby ktoś walił niewidzialnym młotem, starając się utrzy-
mać równy rytm. Rydell chyba w końcu znalazł to, czego szukał, ponieważ posłu-
żył się hamulcami i napędem jak chłopcy z Oregonu. Dopiero wtedy zdała sobie
sprawę, że krzyczy. %7ładnych słów, po prostu dziki wrzask. Po chwili wzięli za-
kręt, o mało przy tym nie dachując i Chevette pomyślała, że te vany chyba nie są
przeznaczone do szybkiej jazdy. Teraz, chociaż jeszcze przyspieszyli, wydawało
się, że jadą pod górę.
 Pieprzę to  usłyszała słowa Rydella, wypowiedziane tym niesamowi-
cie spokojnym tonem i w następnej chwili rąbnęli w drzwi, bramę, czy coś tam,
a potem było tak jak wtedy, kiedy próbowała zrobić piruet na desce w Lafayette
Park, co skończyło się tym, że upadła i uderzyła w głowę, chociaż wcale tego nie
pamiętała.
Znów była w pokoju Skinnera, czytając  National Geographics , o tym jak
Kanada podzieliła się na pięć państw. Pijąc zimne mleko z kartonu i jedząc so-
lanki. Skinner leżał w łóżku i oglądał jeden z jego ulubionych programów histo-
rycznych. Wciąż powtarzał, że w miarę upływu lat te stare filmy stają się coraz
ładniejsze. Kiedyś były migawkowe i czamo-białe, z żołnierzami biegającymi,
jakby mieli mrówki w spodniach, okropnie ziarniste, z niebem pełnym zadrapań.
Stopniowo zwolniły, tak że ludzie zaczęli się normalnie poruszać, potem nabrały
kolorów, ziarno zmniejszyło się i nawet zniknęły rysy. Cholerne bzdury, mówił,
ponieważ wszystko to jest jedynie przybliżeniem tamtych czasów, czyimś wy-
obrażeniem, jak to mogło wyglądać, wynikiem partykularnych decyzji podjętych
przy naciśnięciu guzika. Jednak mimo wszystko było to ciekawe, tak jak głos Bil-
lie Holiday słyszany po raz pierwszy bez trzasków i przydzwięku. Billie Holiday
to pewnie ktoś taki jak Elvis, pomyślała Chevette, z dżetami na marynarce, wtedy
kiedy był młodszy i nie taki gruby. Skinner miał lekkiego bzika na punkcie histo-
rii. Powtarzał, że zmienia się w plastik. Jednak zawsze przynajmniej udawała, że
słucha, kiedy jej coś mówił, bo inaczej potrafił nie odzywać się całymi dniami.
Dlatego teraz podniosła głowę znad gazety i zdjęć dziewcząt machających niebie-
sko-białymi flagami Republiki Quebecu, a to była jej mama, siedząca na skraju
łóżka, piękna, smutna i trochę zmęczona, tak jak wyglądała zawsze, kiedy wróciła
z pracy i jeszcze nie starła makijażu.
 On ma rację  powiedziała matka Chevette.
 Mamo?
 O historii, o tym jak jÄ… zmieniajÄ….
 Mamo, ty. . .
179
 Jednak wszyscy to robiÄ…, kochanie. To nic nowego. Filmy sÄ… takie same jak
pamięć, nic więcej.
Chevette zaczęła płakać.
 Chevette-Marie  powiedziała matka tym dzwięcznym głosem z odległej
przeszłości  poszłaś tam i uderzyłaś się w głowę.
Rozdział 32
Fallonville
 Jak dobrze znasz tego faceta?  zapytała.
Za każdym razem, gdy używał hamulca, Rydell rozgniatał butem okruchy har-
towanego szkła. Gdyby miał czas i szczotkę, wymiótłby je. A tak, musiał wytłuc
resztki przedniej szyby kawałkiem zardzewiałej rury znalezionym przy drodze,
inaczej policja drogowa zauważyłaby przestrzeliny i zatrzymała ich. No cóż, miał
grube podeszwy.
 Pracowałem z nim w LA  powiedział, hamując i objeżdżając resztki
opon ciężarówki, leżące na czarnej nawierzchni dwupasmówki jak zrzucona skóra
jakiegoÅ› potwora.
 Ja tylko zastanawiam się, czy on nie okaże się drugą panią Elliott. Ją też
znałeś.
 Nie znałem jej. Spotkałem ją w samolocie. Gdyby Sublett był wtyczką,
to cały świat musiałby tkwić w tej intrydze.  Wzruszył ramionami.  Wtedy
pewnie zacząłbym zastanawiać się nawet nad tobą.
Zamiast martwić się, na przykład, czy Loveless lub pani Elliott nie umieściła
radionadajnika w tym domu na kółkach, czy nie śledzi ich w tej chwili Gwiazda
Zmierci, określając ich aktualną pozycję? Powiadano, że Gwiazda Zmierci mo-
że przeczytać nagłówki gazety, markę i rozmiar twoich butów z pozostawionych
śladów stóp.
Nagle w świetle reflektorów wyrósł przed nimi ten drewniany krzyż, mniej
więcej czterometrowy, z wypisanym poziomo PODACZ SI, a pionowo DO
JEGO NIEZMIERTELNEJ SIECI SATELITARNEJ oraz zakurzonym, starym,
przenośnym telewizorem przybitym w miejscu, gdzie powinna być głowa Jezu-
sa. Najwidoczniej ktoś przestrzelił ekran z wiatrówki.
 Chyba dojeżdżamy  stwierdził Rydell.
Chevette Washington wydała niewyrazny pomruk. Potem popiła wody z bu-
181
telki, którą kupili na stacji Shella, i podała mu resztę.
Kiedy wyjechali z tamtego centrum handlowego, miał wrażenie, że znajdują
się niedaleko autostrady. Z zewnątrz hala była tylko niskim budynkiem z jasno-
brązowej cegły, z oknami zasłoniętymi płytami tej naprawdę ohydnej masy otrzy-
mywanej w wyniku recyklingu różnych odpadów, mającej kolor zaschniętych wy-
miocin. Z piskiem opon przemknął po rozległym i pustym parkingu, między ster-
tami rupieci i starych materaców, aż znalazł wyjazd w ogrodzeniu z siatki. Jed-
nak nie było tam żadnej autostrady, tylko jakaś pusta dostawcza czteropasmówka,
a Loveless najwyrazniej przestrzelił system nawigacyjny, ponieważ ekran poka-
zywał centrum Santa Ana i lekko migotał. Rydell miał wrażenie, że znajdują się
na jednym z tych opustoszałych przedmieść, w okolicy nie zamieszkanej od czasu
implozji europieniądza. Chevette Washington leżała skulona obok lodówki; miała
zamknięte oczy i nie odpowiedziała, gdy ją zawołał. Rydell obawiał się, że Love-
less ją postrzelił, ale nie mógł przystanąć nawet na chwilę, zanim nie oddalili się
od centrum handlowego. Nie widział śladu krwi ani rany.
Wreszcie dojechali do stacji Shella. Można było ją rozpoznać po kształcie me-
talowych słupów podtrzymujących kiedyś szyld. Drzwi do męskiej ubikacji były
wyrwane z zawiasów, do damskiej zamknięte na kłódkę. Automat najwidoczniej
został kiedyś ostrzelany z broni maszynowej. Rydell przejechał vanem na tyły
i zobaczył oryginalną przyczepę mieszkalną Airstream, taką samą, w jakiej miesz-
kał sąsiad ojca w Tampa. Jakiś mężczyzna klęczał nad hibachi, mieszając coś
w garnku, a dwa czarne labradory obserwowały go uważnie. Rydell zaparkował,
sprawdził, czy Chevette Washington oddycha i wysiadł. Podszedł do człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl