[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śmierci mojego ojca matka musiała iść do pracy i
zamieszkaliśmy w jakimś okropnym getcie.
To wyjaśniałoby sprawę budowy zamku oraz związku z
Elizabetta. Ona również wydzwignęła się sama. Widać ulepieni
byli z jednej gliny.
Cole przyglądał się jej uważnie.
- Nie płacz - powiedział. - W końcu nie było tak zle, nie
wykoleiłem się.
Odprowadził ją do domu w milczeniu. Kiedy przytulił ją do
siebie i pocałował, nie protestowała.
To jedna z ostatnich kradzionych chwil, pomyślała, bo nigdy nie
będziemy razem.
Przywarł do niej w długim, czułym pocałunku. Ciało Heather
przeniknÄ…Å‚ lekki dreszcz.
Chciała powiedzieć mu tyle rzeczy, a potem pożegnać z lekkim
uśmiechem. Bała się, że będzie próbował jakichś sztuczek.
Zamiast tego Cole przyglądał się jej długo i wreszcie
powiedział:
- Bardzo pragnę się z tobą kochać, Heather. Skinęła głową. Nie
było to przyzwolenie, a jedynie
potwierdzenie jego słów.
- Mogę zostać? - szepnął.
Rozsądna kobieta nie dodawałaby sobie zbędnego cierpienia,
pomyślała Heather. Wiem, czym ryzykuję, utratą dobrego
samopoczucia, może nawet zdrowych zmysłów. Ale to niczego
nie zmieni, bo i tak nie potrafię przestać o nim myśleć. Nie
mogę już bardziej cierpieć. Przynajmniej dostanę jakiś strzęp
miłości. Wspomnienie, które będę mogła zachować na zawsze...
- Tak - odparła cicho. - Możesz zostać.
ROZDZIAA DZIEWITY
Księżyc dopiero wschodził i jego światło zdążyło ledwo musnąć
okna saloniku, tworząc cienie o nieziemskich kształtach.
Heather potknęła się o coś, w chwili gdy drzwi cicho zamknęły
się za nimi. Sięgnęła do kontaktu, ale Cole przy trzymał ją za
rękę.
- Nie trzeba - powiedział i wziął w dłonie jej twarz. Były
szorstkie.
- Porobiły ci się pęcherze - szepnęła.
- Nie przejmuj siÄ™ tym, Heather - zamknÄ…Å‚ jej usta w powolnym,
spokojnym pocałunku.
Przyćmione światło zmusiło ją do wytężenia wzroku, lecz po
chwili doszła do wniosku, że nie musi się mu przyglądać.
Zamiast tego poddała się jego pieszczotom, wsłuchiwała w
niespokojny oddech, wchłaniała zapach jego włosów i ciała,
smakowała niecierpliwość głodnych ust...
Z cichym jękiem zrezygnowała z wszelkiego oporu. Cole wziął
ją na ręce i zaniósł do sypialni.
Tu światło księżyca było o wiele silniejsze. Rozjaśniało
srebrzyście twarz Cole'a i Heather mogła dostrzec w jego
wzroku płomień pożądania. Bardzo delikatnie rozpiął jej koszulę
i jeszcze delikatniej przesunął wargami wzdłuż krawędzi
kryjÄ…cego piersi stanika.
- Flanela i koronki - szepnął Cole, kryjąc twarz w miękkim
zagłębieniu między piersiami. - Jesteś pełna sprzeczności,
Heather DeMarco.
Heather zadrżała pod wpływem tego czułego i zaborczego
zarazem dotknięcia. Cole gładził ją dalej, wzmagając to
niepokojÄ…ce uczucie.
Kiedyś Heather pomyślała sobie, że móc kochać się z Cole'em
byłoby najwspanialszą rzeczą na świecie. Nie pomyliła się. Było
to tak, jakby Cole znał każdy centymetr jej ciała. Wiedział
bezbłędnie, jak ją ma pieścić, by wzbudzić jej namiętność, a w
dodatku odkryła, że gdzieś w podświadomości posiada taką
samą wiedzę na jego temat. Zupełnie jakby naprawdę nauczyli
się siebie w innym życiu i przechowywali to doświadczenie w
samotnych marzeniach aż do tej chwili, kiedy dane im było
ponownie odtworzyć swój zakątek raju.
Kiedy Heather zdołała ponownie się poruszyć, zobaczyła, że
Cole obserwuje ją w blasku księżyca. Uniósł się na łokciu i
wplątał palce w jej rozsypane na poduszce włosy.
- Pragnąłem tego od momentu, w którym wdarłaś się do mojego
biura - powiedział cicho.
Skinęła głową. Znała to uczucie, które również narastało w niej
aż do dziś. Pewnego razu zastanawiała się nawet z lękliwą
fascynacjÄ…, czy Cole nie zaproponuje jej romansu w zamian za
ocalenie szkoły. Teraz uświadomiła sobie, że nigdy nie
przyszłoby to jej do głowy, gdyby nie zakochała się w nim od
pierwszego wejrzenia i nie szukała dogodnej wymówki...
- Cieszę się, że nie postawiłeś takiego warunku w negocjacjach -
odezwała się. - Ale dlaczego, Cole? Romans w zamian za
szkołę...
Cole zesztywniał.
- Ponieważ tego nie można z niczym wiązać - szepnął i mocno
ją pocałował.
Odpowiedz Cole'a głęboko nią wstrząsnęła. Ten człowiek
wydawał się nie przywiązywać do niczego.
%7ładnych obietnic. Podejrzewała nawet, że ślubna przysięga
będzie znaczyła dla niego mniej niż dla jakiegokolwiek innego
człowieka. Heather nie mogła zapomnieć o oddzielnych
sypialniach w domu Cole'a, uważając nadal, że to była jego
inicjatywa.
Nawet jego żona nie będzie miała do niego większych praw, niż
ja je mam w tej chwili. Tej nocy... - pomyślała.
Przywarła mocno, położyła mu głowę na piersiach i
wsłuchiwała się w bicie jego serca. Myśli Heather płynęły
zgodnie z tym rytmem. Potem zasnęła, nadal przytulona do
niego, choć oddalona o tysiące lat świetlnych.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, że płacze, dopóki Cole nie
otarł jej policzków.
- Chrapałem, prawda? - powiedział. - A ty nie możesz tego
znieść.
Heather gwałtownie pokręciła głową i spróbowała wytrzeć oczy,
ale bez skutku. Straciła panowanie nad sobą i rozszlochała się.
Dlaczego on niczego nie traktuje serio? Czy wszystko musi
obracać w żart? Kiedy się tego nauczył, w dzieciństwie?
Wczoraj wieczorem napomknął, że nie dał się wykoleić. Czy to
jego sposób na złe wspomnienia?
Cole delikatnie dotknął jej czoła.
- Czy chcesz, żebym sobie poszedł? Zaniosła się płaczem.
- Nie - wykrztusiła przez łzy. - Tylko nie to...
Palcami dotknął jej włosów. Nie był to gest pożądania, raczej
próba ukojenia. Lecz to niewinne dotknięcie obudziło w niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl