[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jeden z naszych przodków, mój szczególny opiekun, przekazał mi to ostrzeżenie.
Rodzice Tuli stali z pochylonymi głowami. Z tego, co mówił Heike, niewiele rozumieli.
Wiedzieli jednak o jego niezwykłych zdolnościach. Jeśli ktokolwiek mógł im pomóc w
odzyskaniu córki, był to Heike.
- Muszę porozmawiać z nią w cztery oczy - rzekł Heike. - Czy moglibyście jutro zabrać Vingę
i iść w odwiedziny do Arva?
- Zostanę z tobą - natychmiast sprzeciwiła się Vinga.
58
- To może okazać się niebezpieczne, moja droga. Za Tulą stoją niezwykle silne moce.
- Trudno, mój mały - rzekła Vinga zdecydowanie, a Erland nie mógł powstrzymać się od
śmiechu, słysząc słowo  mały - Heike, zawsze stałam u twego boku, a i wtedy nie chodziło
o drobiazgi.
Dreszcz przebiegł Heikemu po krzyżu na wspomnienie wiosennej ofiary, którą złożyli na
górze przy Grastensholm. Pogłaskał Vingę po głowie.
- Pamiętam o tym. Ale tym razem...
Vinga nie dała mu dojść do słowa.
- Tym razem chodzi o młodą dziewczynę, która z pewnością potrzebuje kobiecego wsparcia.
Podejrzewam, że bardzo jest jej trudno.
Gunilla rozsądziła całą sprawę.
- Erland i ja sami możemy iść do ojca, tylko obiecajcie, że porozmawiacie z dziewczyną.
Tak też postanowiono. Heike wcale nie był zadowolony, że Vinga wezmie udział w
rozmowie, ale dobrze znał jej upór i uznał, że lepiej się stanie, jeśli podda się od razu. Ona i
tak zawsze wygrywała.
Cała ta rozmowa odbyła się poprzedniego dnia wieczorem.
Teraz wszyscy siedzieli przy śniadaniu i rozmawiali o codziennych, błahych sprawach.
- Ach, zobaczcie! - zawołała Vinga, podrywając się z krzesła. - To przecież Tula! Jakżeś ty
wyrosła, masz już piętnaście lat, prawda?
Czy ciotki kiedykolwiek mówią coś innego? Poza okrzykami:  Jak ty wyrosłaś?
Głos Tuli zabrzmiał niewyraznie:
- Skończyłam szesnaście.
- Oj tak, tak, rzeczywiście, jakoś trudno mi w to uwierzyć.
Najlepiej przybrać najsłodszy uśmiech, myślała Tula. Ale ile mnie to dzisiaj kosztuje!
Wstał także wuj Heike. Tak wielki i silny, aż trudno to sobie wyobrazić, głową niemal uderzył
w sufit. Tula ukłoniła się i uśmiechała, uśmiechała, aż rozbolały ją szczęki.
Czy Heike nie przypatruje się jej szczególnie badawczo? Musiała spuścić wzrok.
59
- To prawda, bardzo się zmieniłaś - zadzwięczał jego głęboki bas. - Pamiętam, że miałaś
jaśniejsze włosy, prawda? I byłaś bardziej dziecinna, rzecz jasna, ale to przecież naturalne.
Po prostu dorastasz, Tulo.
A między wierszami: daruj sobie ten sztuczny uśmiech niewiniątka, mnie nie oszukasz!
Ale co to za pomysły! On wcale tak nie uważa, to oczywiste, po prostu ona przyjmuje
pozycjÄ™ obronnÄ….
To właśnie najbardziej ją przerażało: dlaczego, na miłość boską, miałaby się bronić przed
wujem Heikem? Wszak to jej wielki bohater!
Ale czyż zawsze nie obawiała się trochę, by Heike nie odkrył, że ona należy do dotkniętych?
Teraz jednak sytuacja była bardziej napięta.
Tula nie potrafiła zrozumieć, dlaczego akurat teraz było gorzej, ale tak właśnie odczuwała.
Rozmawiali i rozmawiali. Jednostajny szum głosów przyprawił Tulę o zawrót głowy.
- Ja... muszę wyjść na trochę - wtrąciła Tula, wykorzystując chwilę ciszy. - Mam coś do
załatwienia...
Spokojne oczy Heikego patrzyły prosto na nią.
- Możesz to zrobić pózniej. Twoi rodzice wybierają się do Arva Gripa, by uprzedzić go o
naszym przybyciu, a my możemy sobie trochę porozmawiać.
Nigdy chyba proste słowa nie zabrzmiały tak groznie. Tula cała skurczyła się w środku i
rzuciła błagalne spojrzenie matce i ojcu.
Oni nie zrozumieli jednak jej niemej prośby.
- Zwietnie sama sobie poradzisz - uśmiechnął się ojciec. - Tylko nie zapomnij o kurach, Tulo.
To twój obowiązek.
Kury! Hura! To jej wybawienie.
Podeszli do drzwi. Zauważyła, że ojciec szepnął jeszcze kilka słów Heikemu, ale daremny
wysiłek - i tak nic nie usłyszała.
A Erland powiedział:  Nie zostawiajcie jej samej nawet przez chwilę. Zwykle wtedy znika .
 Nie spuścimy z niej oka , odszepnął Heike, ale Tula tego też nie słyszała.
Rodzice poszli, a ona została sama ze swoim strachem.
Z lękiem przed wujem Heikem.
60
ROZDZIAA VI
Zapadła wielka, niemal namacalna cisza.
Ktoś jest z nami, pomyślała Tula. Ktoś czeka, sposobi się do ataku. Nasłuchuje. Pilnuje.
Grozi.
Gniew na razie powstrzymywany, ale już obecny.
Widzę, że Heike także wyczuwa tę dławiącą siłę i wie, co ona oznacza, myślała dalej.
Instynktownie Tula przysunęła się bliżej Vingi, podświadomie u niej szukając schronienia.
Skrywała swe nieprzyjazne spojrzenie przed Heikem.
Ale Heike zauważył drgnienie Tuli, ledwie dostrzegalny ruch w stronę Vingi.
Jego głos zabrzmiał łagodnie i przyjaznie.
- Jak siÄ™ miewasz, Tulo?
- Dziękuję, dobrze - odparła, zgodnie z nakazami dobrego wychowania.
Miewałam się dobrze, pomyślała. Dopóki wy tu nie przyjechaliście.
I nie podoba mi się ten twój przymilny głos, wuju Heike. Lepiej by było, gdybyś się
rozgniewał.
Ale i tego się bała. Miała wątpliwości, czy byłaby w stanie wytrzymać gniew Heikego.
Zacisnęła palce na flecie ukrytym w kieszeni. Musiała wyrwać się z domu i ćwiczyć. Jak
najprędzej, zanim melodia całkiem nie uleci jej z głowy.
- Ja... muszę iść teraz do kur.
- Zwietnie, pokaż je nam!
Do diaska!
Ale ktoś podjudzał ją, by się sprzeciwiała. Wyraznie ją wspierał. Nie daj się, Tulo, potrafisz
wymyślić coś jeszcze sprytniejszego!
Jak wspaniale sprawić komuś przyjemność! Mieć silnego sojusznika w walce przeciw
Heikemu, no i Vindze, choć ona właściwie się nie liczy. Prawdziwy wróg to Heike.
Ale czy istotnie on był jej wrogiem? Czy jedynie wrogiem ukrytej mocy?
61
On jest niebezpieczny, Tulo! Nie pozwól, by przeciągnął cię na swoją stronę! On zle nam
życzy, ten Heike, bądz ostrożna, uważaj na niego ! Postaraj się stąd wydostać!
- Mmm... Niestety muszę iść tam, gdzie król chodzi piechotą.
- Doskonale - ucieszyła się Vinga. - Pójdziemy razem, bo i mnie przypiliło. Chodz, idziemy!
Ujęła Tulę pod ramię i wyszły z domu.
Pózniej kury dostały swoje śniadanie, Tula nakarmiła je, niestety, w towarzystwie Heikego.
W powietrzu, naładowanym jak przed burzą, wibrowało zniecierpliwienie.
Tula podjęła kolejną próbę:
- Obiecałam mojej przyjaciółce, że odwiedzę ją dziś rano.
Brawo, moja droga! odezwał się głos w jej wnętrzu. Czuła wyrazne zadowolenie, niemal
można było je wziąć do ręki.
Heike odparł:
- Ależ, naturalnie, pójdziesz.
Co za ulga!
- Ale... - ciągnął Heike - czy nie masz ochoty obejrzeć podarków, które dla ciebie
przywiezliśmy? Nie zabierze nam to wiele czasu.
Nie wchodz do domu, Tulo! Nie wchodz do domu! Nie słuchaj tego drania!
Wewnętrzny głos znów wydawał jej polecenia.
Ale Vinga już ujęła ją za rękę i pociągnęła w stronę domu. Przyzwoitość zabraniała Tuli się
opierać.
Rozgoryczenie i złość rozsadzały jej piersi, choć jednocześnie, jak każda szesnastolatka, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl