[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przedtem jednak należało zaparzyć sobie kawę. Emilia raz na zawsze pozwoliła jej
korzystać ze swoich zapasów, z kawą włącznie. W kredensie leżał też czasami kawałek
placka z kruszonką albo sernik. Emilia nie była skąpa, co to to nie! Płaciła za sprzątanie trzy
tysiące na miesiąc, zdarzało się też, że dorzuciła jakiś prezent. Zwykle był to wprawdzie nie
nowy, ale jeszcze dobry sweter, szalik albo coś z pościeli.
- Niech ciocia wezmie - mówiła - przyda się.
%7łeby choć raz uśmiechnęła się, ucałowała jak siostrzenica, nie jak obca! Pani Batorska
od kilku lat czekała na ten uśmiech, na parę serdecznych słów. Ale za każdym razem widziała
tylko kamienną, surową twarz kobiety czterdziestoletniej, wysokiej, z jasnymi włosami,
zwiniętymi w ogromny węzeł na karku. Byłaby to twarz ładna, gdyby nie ta surowość,
kompletny brak kobiecej zalotności i wdzięku. Lód w oczach.
Westchnęła, sięgając po kawałek sernika; woda na kawę zagotowała się. Ciasto było
trochę zeschnięte, widać leżało kilka dni. Jadła jednak ze smakiem, a kawę zrobiła świetną.
Rozglądała się po kuchni, ale myśli jej biegły wciąż tym samym torem. Od pewnego czasu
nie mogła uporać się z nimi, wracały i natrętnie domagały się wyjaśnienia. Oczywiście można
było po prostu zapytać Emilię, lecz pani Batorskiej nie przeszłoby to przez usta.
Znała fakty. Niespełna dwa lata małżeństwa, nagłe wystąpienie Emilii o rozwód, były
mąż pozostawił jej mieszkanie, sam wyprowadził się gdzieś na %7łoliborz czy Bielany.
Eks-żona wróciła wówczas do swojej pracy zawodowej, którą rzuciła po wyjściu za mąż.
Prócz tego zajęła się działalnością społeczną, prowadziła jakieś kursy, wygłaszała referaty,
cały dzień nie było jej w domu. Batorska zorientowała się, że wszystko to ma tylko jeden cel:
zagłuszyć w sobie gorycz rozstania z mężem, zapomnieć jak najszybciej i na zawsze.
Ba! Ale dlaczego się rozeszli? Była na ich ślubie, pomagała w urządzaniu weselnego
przyjęcia, przyjrzała się więc dobrze panu młodemu. Przystojny był ten Kazimierz, elegancki,
grzeczny i uśmiechnięty. I nie żaden pędziwiatr, ale człowiek na stanowisku, inżynier. Tak się
to pięknie zaczynało - i co? Dwa lata przeszły, nagle wszystko się rozpadło. Emilia nawet
jego nazwiska nie chciała nosić, tylko wróciła do panieńskiego: Jarczewska.
Pani Batorska zamyśliła się głęboko. Wciąż ten rozwód nie dawał jej spokoju.
Owszem, była z natury ciekawa ludzkich spraw, lubiła się też nimi podzielić z kimś
znajomym czy sąsiadką. Może dlatego Emilia tak starannie kryła przed nią swoje dramaty
osobiste i unikała rozmów na ten temat. Trochę to Batorską irytowało. Bała się jednak
wszelkich zadrażnień, bo mogły zakończyć się rozstaniem z siostrzenicą, a tego by mocno
żałowała. Bała się - ale zagadka ciągle korciła. Zwłaszcza ostatnio, kiedy to poznała
przypadkiem w sklepie tę jakże sympatyczną, młodziutką panią Małgorzatę. Były już dwa
razy w kinie i raz w kawiarni, tamta płaciła, bo Batorska żałowałaby pieniędzy. Rozmawiały,
rozmawiały, usta im się nie zamykały przez kilka godzin. Batorska strasznie lubiła ploteczki,
czego nie wiedziała to zmyśliła i zawsze temat się znalazł. Małgorzata, raz - tak
mimochodem, z dobrego serca - spytała, dlaczego ci Grodzcy się rozeszli. No i Batorska nie
potrafiła wiarygodnie odpowiedzieć. Bardzo ją to martwiło.
Zjadła sernik, wypiła kawę iż odkurzaczem przeszła do pokoju. Były dwa, sypialny i
coś w rodzaju saloniku czy gabinetu do pracy. Zaczęła od tego drugiego. Uchyliła trochę
okno, bo w powietrzu unosił się zapach tytoniu (Emilia dużo paliła), kiedy nagle stanęła jak
wryta. Oczy jej pobiegły w stronę biurka i zatrzymały się na pęku kluczyków uwieszonych
przy środkowej szufladzie.
Tak jeszcze nigdy nie było. Emilia zamykała biurko, nic na ten temat nie mówiła, ale
klucze zabierała ze sobą do pracy. Dlaczego więc dziś... Zapomniała, śpieszyła się? To nie
było podobne do tej opanowanej, zimnej kobiety. Wzrok pani Batorskiej machinalnie obiegł
całe biurko i zatrzymał się na kalendarzu. Przeczytała na głos: Zroda. Na miły Bóg, jak to
możliwe?! To dziś nie czwartek? Poczłapała szybko do przedpokoju, wyjęła z torby gazetę,
kupioną rano w kiosku. Dzisiejszą gazetę. Tu też środa! Jak mogła tak się pomylić?
Zaraz przyszła refleksja: dlatego te klucze. Emilia nie spodziewała się jej we środę,
widać zamyka biurko tylko w czwartki. Boi się, żeby ciotka czegoś tam nie znalazła, nie
przeczytała. Ba! Ale czego?
Batorska poczuła ogromną ochotę właśnie na znalezienie i przeczytanie. Nie
wiedziała, co ukryto w biurku przed jej oczami, ale już sam ten fakt nastroił ją bojowo, jakże
to - ona, bliska krewna, rodzona siostra matki Emilii nie ma prawa poznać jakiejś tajemnicy
rodzinnej? Powiedziała sobie od razu, że ma nie tylko prawo, ale i obowiązek, bo może trzeba
tę dziewczynę (choć ma lat czterdzieści) ustrzec od nierozważnych kroków, może od
nieszczęścia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Jeanne Stein Anna Strong 02 Blood Drive v1.5 (BD)
- Anna Kathryn Lanier A Cowboy's Dream (pdf)
- historia gospodarcza wyklad
- Założyć firmę i nie zbankrutować
- verne juliusz rozbitek z cynthii
- 06.Gray_Ginna_Decyzja_Cristen_Moore
- Tolkien J. R. R. Hobbit czyli tam i z powrotem
- Anne Hampson A Man to Be Feared [HP 143, MBS 489, MB 1131] (pdf)
- Elaine Viets [Dead End Job 06] Murder With Reservations (v5 0) (pdf)
- Green, Simon R Deathstalker Prelude 03 Hellworld
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl