[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawia, iż lęka się tych krzywych dróg u innych.
w t Z i z ie Przy tych słowach zjawia się Doryna i na imię Tartufanadstawia ucha.
w u owie o ka esz o ze Marianna wie, ile ojcu zależy na Tartufie, ale ani w głowie jej nie postało, że tu
ióie o małżeństwo, skoro z woli ojca przyrzeczona jest Waleremu.
moli e Zwiętoszek 36
sce a d u aw v
r o aria a or a kt ra w o i o i u i sta e ie ostrze o a za r o e
o o
Oto roztropne słowa. Zatem, powieó sobie,
%7łe mnóstwo zalet wióisz w tej godnej osobie
I że zaszczyt spostrzegasz w tym wielki i szczęście,
By z mej ojcowskiej woli z nim wstąpić w zamęście.
Cóż?
aria a ofa siÄ™ z u io a
ma ia a
Jaw w ?
o o
No?
ma ia a
Co?
o o
HÄ™? Gadaj!
ma ia a
Chyba słuch mnie myli?
o o
Jak to!
ma ia a
Tyś mnie zapytał, mój ojcze, w tej chwili,
%7łe w czym zaszczyt największy mam wióieć i szczęście
I z kim z ojcowskiej woli mam wstąpić w zamęście?
o o
Z Tartufem.
ma ia a
Nie, mój ojcze, mam sumienie czyste,
Czemuż więc kłamstwo we mnie wmawiać oczywiste?
o o
Ale ja chcę, by prawdą stało się niebawem,
A, jak wiesz, wola ojca jest dla córki prawem.
ma ia a
Jak to! Ty chcesz, mój ojcze&
o o
Tak jest, mam na myśli
Tartufa z domem naszym złączyć jeszcze ściślej:
Bęóie twoim małżonkiem rzecz postanowiona.
w v e a ru a Wspominaliśmy już we Wstępie, jakie wątpliwości nastręcza cały ten akt drugi, będący nie
tylko jakby wstawką, ale poniekąd odbiegający od tonu sztuki. Może pierwotna redakcja Tartufa nie zawierała
kwestii małżeństwa: może nie było w niej Marianny, i może Molier, zmuszony przerobić sztukę i wyrzucić pewne
motywy, wypełnił lukę nieco sztucznie. Orgon, tak silnie zarysowany w innych aktach, tutaj występuje raczej
jako tradycyjny farsowy ojciec, z którego służąca sobie dworuje. Miejsce zwartej treści zastępują gry sceniczne,
figle etc. Ta scena druga niewątpliwie obniża na chwilę ton sztuki.
w w a Marianna objawia zdumienie, ale bynajmniej jeszcze nie rozpacz: sąói, że się przesłyszała albo że
ojciec z niej sobie żartuje, wystawiając ją na próbę.
moli e Zwiętoszek 37
A że jego zamiary&
s ostrze a or Ä™
Czegóż chce tu ona?
Widać pannę ciekawość baróo mocno pali,
%7łeś przyszła podsłuchiwać nas aż do tej sali.
do y a
Doprawdy, czy z rozmysłu, czyli też przypadkiem
Tę wieść ktoś na świat puścił, ale, Bóg mi świadkiem,
%7łem już o tym małżeństwie słyszała poprzednio,
I wyznam, iż rzecz zdała się mi prostą brednią.
o o
HÄ™? Czy tak niepodobna?
do y a
Jeśli mam rzec szczerze,
To i panu samemu jeszcze óiś nie wierzę.
o o
Aby zbuóić tę wiarę, mam sposób dość łatwy.
do y a
Nie, takie strachy to są dobre, lecz dla óiatwy!
o o
Mówię to, co wnet ujrzą tu wszyscy dokoła.
do y a
Bajki!
o o
Nie, moja córko, nie zwoóę cię zgoła.
do y a
Niechże panienka tylko nie wierzy w te żarty!
Ojciec kpi.
o o
Mówię serio.
do y a
A, to pan uparty!
I tak nikt nie uwierzy.
o o
A, to niesłychana&
do y a
Dobrze, wierzymy zatem tym gorzej dla pana.
Jak to! Czyż to możebne, by pan, człek roztropny,
Z tą rozłożystą brodą i niezbyt pochopnyw x
Do szaleństw, tak zbzikował, by&
w x t roz o st ro Gdyby aktor uważał za korzystniejsze dla charakteryzacji nie mieć brody (która
óiś jest w teatrze dość niewóięcznym przydatkiem), można zmienić te słowa tekstu na: z tą o o o i .
moli e Zwiętoszek 38
o o
Ej, mnie siÄ™ zdaje,
%7łe panna tu przybrałaś óiwne obyczaje,
Których nie myślę znosić ostrzegam zawczasu.
do y a
Mówmy spokojnie! Po cóż tak wiele hałasu?
Powieó pan, czy to żarty? Co pana napadło,
%7łe córkę z tym bigotem chcesz połączyć w stadło?
Wszak on ma inne, baróiej nabożne zajęcia.
A pan? I cóż za korzyść masz z takiego zięcia?
Czyż nie wstyd, by z posażkiem takim ładnym panna
Szła za mąż za hołysza?
o o
Milczeć mi acanna!
Ubóstwo czyni mi go baróiej jeszcze drogim,
Bo jest zacnym człowiekiem i przez to ubogim.
Ono właśnie wielkości blaskiem opromienia
Tego, co się pozwolił wyzuć z swego mienia
Przez to, iż sprawy świeckie nie dość miał na pieczy,
A duch jego wciąż wzlatał do niebiańskich rzeczy.
Lecz óięki mej pomocy już jest chwila bliska,
W której on swój majątek stracony oóyska;
Dobra jego są znane w stronach, skąd pochoói,
A on sam, jak go wióisz, ze szlachty się roóiw y .
do y a
Tak, on sam to rozgłasza i rzec się odważę,
%7łe próżność ta z świętością niezbyt ióie w parze.
Człowiek, którego dusza tak niebios jest bliska,
Nie powinien się chełpić z rodu i nazwiska,
I óiw mi, jakim cudem w jednym sercu gości
Tak anielska pokora przy świeckiej próżności.
Po cóż ta pycha?& Ale pan już gniewem płonie:
Mówmy więc o osobie, szlachectwo na stronie!
Czyż więc pan byłbyś zdolny bez litości żadnej
Córce swojej narzucać związek tak szkaradny?
Czy się pan zastanawiał, jakie w czas zbyt krótki
Z takowego małżeństwa wypaść muszą skutki?
Wieó pan, że wielce cnotę kobiety naraża,
Kto ją wbrew jej skłonnościom wlecze do ołtarza;
To, czy w małżeństwie dobre czy też złe zwycięża,
W znacznej mierze zależy od przymiotów męża
I ci, co pózniej noszą ozdoby na czolex p ,
Sami sobie najczęściej gotują swą dolę.
Trudno, by się wierności spoóiewał u żony
Mąż, przez naturę samą do rogów stworzony;
Kto zaś łączy swą córkę z jej wstrętu przedmiotem,
w y ze sz a t się ro i Wynikałoby z tego, że Tartufe umiał w oczach zamożnego mieszczanina wyzyskać
ów wiecznie kuszący urok szlachectwa (o ile zresztą szlachectwo Tartufa jest prawóiwe), i to, wraz z fantastycz-
nymi sperandami Tartufa, czyni to małżeństwo baróiej prawdopodobnym. Zresztą w komediach Moliera ten
motyw małżeństwa powtarza się często: Argan chce wydać córkę za lekarza, Filaminta za literata. Ale rys ten
niewątpliwie osłabia motyw główny; skoro Orgona kusi szlachectwo Tartufa i skoro wierzy w jego dobra na
księżycu, które ów może kiedyś oóyska, ślepota jego nabiera innego charakteru. Jeszcze raz też wypada nam
zaznaczyć, że ten drugi akt nie jest organicznie spojony z całością i nosi znamiona pospiesznej wstawki.
x p oz o a zo e Wszystkie te rzeczy wypowiadane w obecności młodej panny, o którą choói, stanowią
rys pewnej grubości obyczajowej ówczesnego teatru.
moli e Zwiętoszek 39
Sam przed Bogiem odpowie za jej winy potem.
Pomyśl pan, jaki ciężar czułbyś nieustanny!
o o
Wióę, że się rozumu trza uczyć od panny!
do y a
W istocie, że już trudno rzecz wyłożyć jaśniej.
o o
Zostaw ją, moja córko, nie słuchaj tych baśni!
Jestem twym ojcem, sam wiem, co robiÄ™ i czemu.
Dałem wprawóie poprzednio słowo Waleremu,
Lecz słyszę, że to karciarz, a któż mi odpowie,
Jakie ten panicz jeszcze ma figielki w głowie.
Libertyn nikt w kościele nigdy go nie zoczy.
do y a
Chciałbyś pan pewnie, aby pchał ci się na oczy,
Jak ci, co po to idą, aby być wióiani.
o o
Nikt o zdanie nie pytał się szanownej pani.
Tartufe umiał pozyskać sobie łaski boże:
Jest to skarb, z jakim żaden równać się nie może.
Z nim związek da ci wszystko, czego serce życzy,
Bęóiesz pływać w rozkoszach, utoniesz w słodyczy.
Bęóiecie żyli w zgoóie, w miłości, bez sprzeczki,
Jak para óieci małych, jak dwie turkaweczki.
Szczęścia waszego żadna nie zaciemni plama
I zrobisz z męża wszystko, co zapragniesz samax ¹.
do y a
Ona? Rogala z niego zrobi lub niech zginÄ™!
o o
Cóż za mowa bezwstydna!
do y a
Taką już ma minę,
%7łe mimo pańskiej córki najszczytniejsze cnoty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- żeleński boy tadeusz słówka
- Alan Dean Foster Glory Lane
- Warren Murphy Destroyer 101 B
- Baldur's Gate Philip Athans
- Rummel R.J., Never Again 5 Genoc
- Janrae Frank Lycan Blood 02 Fireborn Law
- Ahern Jerry Krucjata XIII PośÂ›cig
- cw1
- Porwanej i sprzedanej powrót do piekśÂ‚a Forsyth Sarah
- Kingsley Maggie Klinika Doktora Harta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rafalstec.xlx.pl