[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przywabia tłum.
ZÅ‚oto siÄ™ toczy,
Wszystko się tłoczy,
Wyłażą oczy,
W piersiach brak tchu
Lecz Esik nie gra,
Bo niechże przegra,
Dałaby świekra
RuletkÄ™ mu!
Tak niespożycie
To szczęścia dzicię
Studiuje życie
I jego brud,
Gdy wtem latarnie
GasnÄ… i gwarnie
Wszystko siÄ™ garnie
Do tinglu wrót.
WÅ‚azi i Esik
W ten interesik;
Figlarny biesik
JakiÅ› go prze,
Umoczyć usta
Tam, gdzie rozpusta
Najskrrrrytsze gusta
Zgadywać śmie.
Sala stłoczona,
DyszÄ…ce Å‚ona,
Nagie ramiona
Wśród fraków tła;
Tańczą skłębieni
W ciasnej przestrzeni,
Szampan siÄ™ pieni,
Muzyka gra.
Dwa biusty śnieżne
Trą się, lubieżne,
To znów, rozbieżne,
Prężą się wstecz
PÅ‚onÄ… oblicza,
Idzie m a c z i c z a,
Zabawa bycza,
Baeczna prosz paa rzecz!
130
Trzęsie się buda,
Pęka obłuda:
Cóż to za uda!
Esik aż drży;
Pyta nieśmiele:
Ma toute belle...
Rajskie wesele...
Quel est votre prix?
Spojrzy dziewczyna:
Zamożna mina,
Duża łysina
I nóżki w ix ;
Bez długich krzyków
Dla starych pryków
Dziesięć ludwików
C'est mon prix fixe .
Niegłupi Esik,
Swój pularesik
Zapina gdziesik,
Ochłonął w mig;
Płaci co żywo
Za małe piwo,
Z miną złośliwą
Za drzwiami znikł.
Wśród nocy chłodnej
Po plaży modnej
Idzie pogodny,
Wolny od burz;
Jeszcze dwie gruszki
Zjadł do poduszki,
Wyciągnął nóżki
I chrapie już!...
Pisane w r. 1907
131
GAOS DZIADKOWY O ROBOTACH ZIEMNYCH
PANA PREZYDENTA
Chodzi sobie, chodzi biedny dziadek,
Taki jego los;
Wpadł do dołu, potłukł se pośladek,
Okrwawił se nos.
To robota pana prezydenta,
Wszędzie doły kopie, matko święta,
Bidny dziaduś bęc
Dobrze jemu w aksamitnym palcie
Paradować sobie po asfalcie
Niby jaki prenc!
Kopią cały miesiąc jednym ciągiem,
Aż skończyli raz;
Ale ledwie kuniec z wodociÄ…giem,
Trza naprawiać gaz
Pan prezydent długo robił głową,
W końcu mówi: Kopać trza na nowo,
Ordnung musi być;
Patrzcie, żeby prędko skończyć z gazem,
A betuny da siÄ™ innym razem;
Nie pali siÄ™ nic .
Takie sobie robią z nami śtuki:
Prezydent ma czas!
Przedtem beły bodaj kiepskie bruki,
Ostał ino śpas;
Za to teraz, skoro zeńdzie nocka,
W jednym dołku jakaś parka hocka,
W drugim inksza znów
Potem dalejże do prezydenta:
Płać, prezydent, teraz alimenta,
Po coś zrobił rów!
Pisane w r. 1909
132
OPOWIEZ DZIADKOWA
O CUDACH JASNOGÓRSKICH
Niekze to syćkie pierony zatrzasnom:
Wybrał się dziadek aż pod Góre Jasnom,
Myślał, że grosik uzbira, tymczasem
Wrócił ciupasem.
Tego widoku dożył dziadek stary,
W całym klasztorze nic, jeno dziandary,
Sytkie osoby duchowne a świente
Pod klucz zamkniente.
Dziwne tu rzeczy bajom sobie ludy,
%7łe się tam działy straśne jakieś cudy:
Niby że ojce porobiły świeństwa
Gwoli męczeństwa.
%7łył jeden z drugim piknie, bez turbacji,
ZwiÄ…tek czy piÄ…tek przy godny kolacji
Bluznił Imieniu Tego, co go stworzył,
I cudzołożył.
Jeden najgorszy patrzcie wymyślnika!
Chował pod sobą w sofie nieboszczyka,
%7Å‚e jak bez tego na ty sofie grzeszy,
To go nie cieszy.
Przeor też, mówiom, jucha jest morowa,
Ponoć co tydzień ziżdżał do Krakowa,
Jako że tu miał śtyry konkubiny,
Same hrabiny.
Co jaki grosik na tackę się wśliznie,
To go dzieliły ojce po starszyznie,
A zaś do skarbca każdy za swe grzychy
Miał dwa wytrychy.
Jak przyszło Xiędzu dla dobra klasztoru
Zatłamsić kogo, to mu bez jankoru,
Póki ta zipie, własną dłonią leje
Zwiente oleje...
Codziennie rano nabożnym zwyczajem
Spowiadały się ojcaszki nawzajem,
By chtóry trafił, jak przyńdzie potrzeba,
Prosto do nieba.
133
Różnie dopuszcza Bóg w mądrości swojej,
Ale to jakoÅ› bardzo nie przystoi,
Iżby siedziały w taktem świentem gronie
Same Pochronie...
Mnie złość już bierze, chociek dziadek świecki,
Cóż ta dopiro w grobie Xiądz Kordecki:
Musi go skręca od straśnej tertury
Zadkiem do góry.
Kogo Bóg kocha, tego i doświadcza,
Więc choć zgrzeszyła ręka świętokradcza,
Módlmy się, bracia, by nasz zakon miły
Znów porósł w siły.
Iżby zapomniał Bóg o swy boleści,
Trza mszów zakupić dziennie choć z czterdzieści;
Niech więc na tackę, co ta chtóry może,
Rzuci w klasztorze...
Pisane w r. 1910
134
PIOSENKA SENTYMENTALNA, KTÓREJ JEDNAK
NIE TRZEBA BRA ZANADTO SERIO
Melodia: Delmet, Envoi de fleurs
Czy pamiętasz jeszcze te wiośniane dni
Pierwszego twych zmysłów dziewczęcych rozkwitu?
Może o nich czasem serce twoje śni,
Kto wie, może we śnie omdlewa z zachwytu?
A gdy cię owładnie wspomnień tęsknych szał,
Może czasem marzysz o cichej sielance,
Gdym z ust wpółdziecięcych pierwszy uścisk brał
W jakiejÅ› ogrodowej ustronnej altance...
Może czasem wspomnisz słodkie chwile, gdym
Uczył pierwszych pieszczot twe nieśmiałe rączki,
Kiedym się upijał pierwszym dreszczem twym,
Młodziutkiego ciała gdym rozwijał pączki...
Dziś ty w pełnej krasie, jak dojrzały kłos,
Innym dajesz szczęście na twej piersi białej
(KÅ‚os nie ma piersi? To nic nie szkodzi, proszÄ™ nie
przeszkadzać!)
Mnie w inne ramiona rzucił dobry los,
Dziś u moich kolan igra synek mały...
Gdy to dziecko dojdzie już chłopięcych lat,
Kiedy na nie przyjdzie czas wiosennych rojeń,
Wówczas twej piękności na wpół zwiędły kwiat
Dyszeć będzie czarem ostatnich upojeń;
Ocal biedne dziecię od miłosnych mąk,
Niech je twoja dobroć do siebie przygarnie,
Niechaj pierwszą słodycz wezmie z twoich rąk,
Niech nie zna, co pragnień młodzieńczych męczarnie!
Niechaj na nie spłynie dawna tkliwość twa,
Ono da ci w zamian pieszczot swych pierwiosnki;
Chciej być tym dla niego, czym dla ciebie ja
Niech siÄ™ ozwie echo dawnej, cudnej piosnki...
135
ROZKOSZE %7Å‚YCIA
Pieśń ku pokrzepieniu serc
Wszystko dziś biada: Lepiej wcale nie żyć ,
I pesymizmu słychać zewsząd jęk,
A jednak, państwo, zechciejcie mi wierzyć,
%7łycie jest piękne, życie ma swój wdzięk;
Umieć je cenić to pierwsza zaleta,
Nie żądać więcej, niż nam może dać:
Wówczas, braciszku, jak mówi poeta,
Garściami rozkosz zewsząd będziesz brać!
Choć wszystko wezmą ci losy przeciwne,
Pociechę pewną zesłał dobry Bóg:
To że tak powiem szczęście n e g a t y w n e,
Tego nie wydrze ci najsroższy wróg;
Gdyś tego szczęścia przeniknął sekreta,
Pogodny idziesz wśród gromów i burz:
Gdzie nogą stąpisz jak mówi poeta
Wszędzie ci życie kwitnie wieńcem z róż!
Wszędzie radości znajdziesz nowe zródło
I do rozpuku śmiejesz się raz w raz;
Patrzysz, jak grzebią jakieś stare pudło,
Pomyślisz sobie: Na mnie jeszcze czas!
Przystaniesz sobie za trumienkÄ… z boku,
Posłuchasz śpiewu i żałobnych mów,
Dziewczątko małe uszczypniesz gdzieś w tłoku,
Już się od dawna tak nie czułeś... zdrów.
Wyjdziesz na miasto dla użycia ruchu,
Z daleka widzisz jakieÅ› twarze dwie:
To Rydel komuÅ› wierci dziurÄ™ w brzuchu
Pomyślisz sobie: Dobrze, że nie mnie!
Niedługo szukasz za nową podnietą;
Na Warszawskiego do kawiarni idz:
Przeczytasz sobie Hoesicka felieton
No i sam powiedz: czy nie warto żyć?
W zimowy wieczór spieszysz do teatru,
W fotelik miękki rozkosznie się wtul:
Ciepło, zacisznie, ni śniegu, ni wiatru,
Tragedii sobie wysłuchasz jak król!
Z piÄ…tego aktu prosto na kolacjÄ™,
W gazetce znowu jest nowinek dość:
Tu masz bankructwo, tam znów licytację,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Konwicki Tadeusz Bohiń
- boy swietoszek
- Sean M. Carroll, hep th 0011110 TASI Lectures Cosmology for String Theorists
- Kraszewski Józef Ignacy Na królewskim dworze
- Braun Lilian Jackson Kot, który... 06 Kot, który bawiśÂ‚ sić™ w listonosza
- Dom Luka The Other S
- Grisham John Zawodowiec
- J.R.R. Tolkien The Unfinished Tales Of M
- Ed Miller, Sunny Mehta and Matt Flynn Small Stakes No Limit Hold'em
- (46) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Bractwa rycerskie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bialaorchidea.pev.pl