[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jeśli już musisz wiedzieć, jestem umówiona.
Dwaj mężczyzni i chłopiec spojrzeli na nią tak, jakby przyznała
się, że dołączyła do motocyklowego gangu wyrostków.
Tylko niemowlę zachichotało i rzuciło sucharkiem. Sucharek z
pluskiem wpadł do kawy Dusty'ego, co z grubsza mogło
symbolizować to, czym było życie Dusty'ego w ostatnich dniach.
96
RS
ROZDZIAA 7
Maxwell Renfrew nie zasłużył na to, co go spotkało tego
wieczoru. Nikt na to nie zasłużył, pomyślała Mimi patrząc, jak
mężczyzna, z którym się umówiła, uśmiecha się niepewnie, obrzucany
taksującymi spojrzeniami przez dwóch innych mężczyzn, chłopca i
niemowlÄ™.
Wydawało się, że niemowlę wyczuwało skrywaną irytację
starszych. Pucołowata buzia drżała, a z ust wydobył się ostrzegawczy
pisk.
J.D. rzucił Danny'emu mordercze spojrzenie, a kiedy mały nie
zareagował, chłopiec wykrzywił pogardliwie wargi-
- Wychodzę - oznajmił i zmienił słowa w czyn. Morrissy omiótł
spojrzeniem całe pomieszczenie, a następnie skierował je na płaczące
dziecko.
- Mam się z kimś zobaczyć w sprawie konia - oświadczył i
pospiesznie się wycofał.
Mimi zwróciła się do Maxa, który, jak się zdawało,
przezwyciężył już początkowy szok.
- Znasz Dusty'ego McLaina, mojego pracodawcÄ™? -Ostatnie
słowo wypowiedziała z pewnym naciskiem.
- Jasne. Jak leci, Dusty? - Max mówił wesołym tonem, jakby
chciał zagłuszyć hałaśliwe oburzenie Danny'ego. Wyciągnął dłoń.
- Nie narzekam. - Dusty spojrzał z góry na niższego od siebie
mężczyznę. Wymienili uścisk dłoni. - A co u ciebie?
97
RS
Max wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Ten przystojny
pięćdziesięciopięcioletni mniej więcej mężczyzna miał sympatyczny
wyraz twarzy świadczący o pewności siebie, ale bez śladu
wyniosłości. Mimi polubiła go od pierwszej chwili, kiedy go
zobaczyła, to znaczy od jakichś trzech minut. Musiała zaufać
doświadczonej swatce, Glorii. Jak na randkę na ślepo, zapowiadała się
obiecujÄ…co.
Max zwrócił się w stronę Mimi, zupełnie niewzruszony, jakby
przekrzykiwanie wrzeszczących niemowląt było dla niego chlebem
powszednim.
- JesteÅ› gotowa?
Skinęła głową i ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymał ją
niedowierzający głos Dusty'ego.
- Chyba nas nie zostawisz jak gdyby nigdy nic?
- Wiesz, co masz robić. Powiedziałam ci wszystko, minuta po
minucie.
- Ale on płacze!
Przezwyciężyła chwilową słabość i wzruszyła ramionami.
- Wiesz, co masz robić - powtórzyła. - Zobaczymy się jutro. -
Wyszła, ale nadal dzwięczało jej w uszach kwilenie Danny'ego.
Mimi obróciła się w cadillacu Maxa, żeby dokończyć opowieść.
- I mała Gloria wybiegła i zaczęła uciekać dokoła domu, a mama
za nią, wymachując rózgą... mnie zostawiła, zalaną łzami, bo już
dostałam w skórę i wiedziałam, że Glorii znowu ujdzie wszystko na
sucho...
98
RS
Max rżał ze śmiechu. Kiedy mógł wreszcie złapać powietrze w
płuca, powiedział.
- Od lat tak się nie bawiłem. - Podniósł rękę do twarzy, jakby
ocierał łzy spływające po policzkach. - Obie musiałyście być jako
dziewczęta niezłymi ziółkami.
Mimi uniosła brew.
- Niektórzy twierdzą, że zostało nam to do dzisiaj.
- To musi być prawda. - Spojrzał na nią z uwielbieniem i skręcił
na podjazd przed bryłą wiktoriańskiego domu Dusty'ego. Wszystkie
światła były zapalone zarówno w środku, jak na zewnątrz.
- Mógłbym cię słuchać do północy - oznajmił Max.
- Niewiele brakuje. Już po jedenastej. Trochę mnie poniosło.
Max zgasił silnik i światła. Obrócił się w jej stronę i uśmiechnął.
- Bawiłem się wyśmienicie. To spotkanie nieznajomych wyda
doskonałe owoce.
Odwzajemniła uśmiech.
- Naprawdę doskonałe. Jej uśmiech zaczął gasnąć.
- Hola,Max...
- Coś nie tak? Gloria powiedziała mi, że między tobą a Dustym
nic nie ma.
- Bo nie ma - potwierdziła pospiesznie. - Nagle zwaliło mu się
na głowę dziecko... i chodzi wyłącznie o sprawy pieniężne. Tylko że...
Zacisnęła wargi i zaczęła się zastanawiać, jak dużo powinna mu
powiedzieć. Max był miłym mężczyzną, naprawdę miłym. Polubiła
go. Mogła nawet polubić go znacznie bardziej. Ale nigdy go nie
99
RS
pokocha. W każdym razie nie pokocha go, dopóki żyje Dustin
McLain.
Ujął jej dłonie i pochylił się ku niej.
- Powiedz, kochanie, co cię trapi? Nie musisz obchodzić się ze
mnÄ… jak z jajkiem.
- Będę o tym pamiętała. - Jeśli czegoś nie zrobi, on zaraz ją
pocałuje. Wysunęła swoje dłonie z lekkiego uścisku i przesunęła się w
stronÄ™ drzwiczek.
- Mimi, co ja ci zrobiłem?
Słysząc to żałosne pytanie, odwróciła się odruchowo w jego
stronÄ™.
- Nie chciałabym, żebyś miał nieuzasadnione nadzieje. Od
śmierci męża nie miałam zbyt wielu randek. Zapomniałam już reguł,
nie wiem więc, co ty... czego ode mnie oczekujesz. Mogę się w
twoich oczach ośmieszyć, ale muszę ci wyjaśnić, że szukam męża, a
nie kochanka.
- Ko!... - Wzdrygnął się. - Skąd przyszło ci to do głowy?...
- To nic! - Zarumieniła się ze wstydu. - Jeśli wyciągnęłam
fałszywe wnioski, przepraszam Uznałam tylko, że muszę ci o tym
powiedzieć. - Otworzyła drzwiczki i wyskoczyła z samochodu.
- Poczekaj chwilÄ™!
Czuła się nieswojo, ale zatrzymała się. Kiedy stanął obok niej,
uczucie zażenowania sprawiło, że odwróciła głowę w drugą stronę.
- Mimi - zaczął głosem, w którym brzmiało zdumienie. - Jesteś
najbardziej...
100
RS
Spojrzała na niego ostro, spodziewając się, że z jego ust padnie
jakiś agresywny komplement - bezczelny, arogancki, śmieszny...
- ...Jesteś najuczciwszą kobietą, jaką miałem przyjemność
kiedykolwiek poznać.
- To znaczy, że nie jesteś obrażony? - Ruszyli razem w stronę
frontowych drzwi. - Wydawało mi się, że powinnam cię ostrzec.
Po przyjacielsku objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem.
- Ostrzec mnie! Wcale nie traktuję tego jak ostrzeżenia,
kochanie. Jest to raczej kusząca ewentualność. Moja żona umarła
dziesięć lat temu, a córka dorosła i wyprowadziła się. Nie ma
najmniejszego powodu, żebym nie pozwalał sobie na wszystko, na co
zechcę, na małżeństwo albo na coś innego, co mnie pociągnie.
- Och. - Nie oczekiwała takiej odpowiedzi. - W takim razie...
Stanęła o jeden stopień wyżej niż on. Ujęła jego głowę w dłonie,
pochyliła się i złożyła na jego wargach szybki, mocny pocałunek.
Zanim zdążył zareagować, cofnęła się i uśmiechnęła szelmowsko.
- Może jestem staromodna, ale nie jestem święta - wyjaśniła mu,
wycierając kciukiem szminkę z jego ust -Dziękuję za miły wieczór.
Patrzył nadal osłupiałym wzrokiem, kiedy zamykała za sobą
drzwi. Z uśmiechem obróciła się i trafiła prosto w ramiona Dusty'ego
McLaina.
- Dobrze się bawiłaś? - spytał oschle. Wiedział, jak się bawiła,
bo wyglądał przez szyby z matowego szkła.
- Przestraszyłeś mnie!
Uniosła rękę i odepchnęła go, ale przedtem zdążył poczuć
łagodne ciepło jej piersi i podniecający dotyk ud. Splotła ręce z tyłu i
101
RS
oparła się o drzwi. Ta postawa wydała mu się nieco wyzywająca i...
dwuznaczna.
Obrzuciła go spojrzeniem.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, ze na mnie czekałeś?
- Dobrze, nie powiem.
W rzeczywistości jednak czekał na nią. Jakaś wrodzona
przewrotność kazała mu dodać: - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Na jakie pytanie?
- Czy dobrze się bawiłaś? - Brzmiało to bardziej jak oskarżenie,
niż prośba o informację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Jane Austen; Seth Grahame Smith Pr
- Jane Lindskold The Buried Pyram
- Porter Jane Przyszła królowa
- Jane Porter Księżniczka z wyspy
- 2 The Icewind Dale 2 Streams of Silver
- Język Hiszpański dla poczštkujšcych w.2014 WP Oskar Perlin
- 016. Zee van der Karen Klopoty w raju
- 0127. Dale Ruth Jean Showdown znaczy rozrĂłba
- Forstchen, William R Into the Sea of Stars
- Loius L'Amour The Ferguson Rifle
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl