[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich pierwsze spotkanie okazało się taką klęską, ale domyślała się, że miało to coś
wspólnego z obawami i niechęcią ich obojga. Zrozumiała już, co to snobizm, i wie-
działa, że on właśnie był snobem, choć miała nadzieję, że będzie w stanie mu wyba-
czyć i spróbują zacząć tę znajomość od nowa. Musiała sobie tysiące razy wyobrażać
to spotkanie: jak on ją przeprasza i jest taki cudowny, jaki powinien być.
Nic takiego się nie wydarzyło, bo pierwsze słowa, jakie usłyszała z jego ust,
T LR
brzmiały:
– Tylko znów mnie uderz, to ci oddam.
Ale nie powiedział tego przez prawie godzinę spędzoną w obecności rodziców i je-
go brata Charlesa w tym samym pokoju. Rodzice tym razem bali się zostawić ich
samych. Jakby za cichym porozumieniem Julia i Richard starali się zachowywać jak
najlepiej. Było to łatwe, dopóki nie musieli nic do siebie mówić. Julia posunęła się
nawet dalej i udając, że Richarda tam nie ma, rozmawiała tylko z Charlesem.
Skoro tym razem nie doszło do przemocy, rodzice się odprężyli. Mężczyźni nawet
wyszli pograć w bilard. Helene, pozostawiona z dwoma chłopcami i swoją nieobli-
czalną córką, wkrótce dostała objawów nerwowych i musiała wyjść.
Gdy tylko opuściła pokój, Charles, który był trzy lata starszy od Richarda,
ziewnął ze znudzeniem i powiedział, że ma lepsze rzeczy do roboty. Zaręczone dzieci
zostały nagle same, wpatrując się w siebie badawczo, a Richard rzucił owo ostrzeże-
nie na temat bicia.
– Uderzyłbyś dziewczynkę? – zapytała.
80
– Nie jesteś dziewczynką, tylko małym potworem. Dostałem lanie dlatego, że ty
mnie zaatakowałaś. Ojciec mi nie uwierzył, że tego nie sprowokowałem.
– Bo to ty zacząłeś i cieszę się, że ojciec cię zbił – odparła, a warga już zaczyna-
ła jej się trząść.
– Ty mała czarownico, czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy dostać lanie? – wark-
nął. – Nie wiesz, prawda? To cholernie boli!
Gdy tak na nią krzyczał, nie mogła powstrzymać łez spływających po policzkach.
Boże, zachowywała się jak małe dziecko, znów się przy nim mażąc! Przecież nigdy się
nie polubią, a są na siebie skazani!
Chwyciła zębami jego palec, groźnie wymierzony w jej twarz, i ugryzła najmocniej
jak potrafiła. Chłopak wpadł w furię, ale nie ugryzł jej w odwecie ani nie uderzył.
Zamiast tego złapał ją za warkocze i przeciągnął z domu prosto nad jezioro za do-
mem. Tam zepchnął ją z małego pomostu dla łódek rybackich wprost do wody. Nie
umiała pływać, więc rzucała się w panice, usiłując wołać pomocy. Jeszcze bardziej
się wściekł, gdy musiał wejść do zimnej wody i wyciągnąć ją z powrotem na brzeg.
Byli kompletnie mokrzy, więc nie dało się ukryć całego zajścia przed rodzicami. Julię
zabrano od razu do domu. Miała nadzieję, że Richard znów dostał lanie.
Mijały lata. Julia i jej sąsiadka Carol coraz bardziej zacieśniały przyjaźń. Dziew-
czynki stały się nierozłączne. Przebywając z Carol, Julia nie myślała o Richardzie.
Wiedziała, że ojciec ponownie próbował wyplątać ją z tego strasznego zobowiązania.
Słyszała, jak rodzice o tym rozmawiają – a Gerald był bardzo rozgoryczony, że hrabia
T LR
nie chciał ich zwolnić z obietnicy. Matka jednak nadal optowała za tym małżeń-
stwem i ciągle przypominała ojcu, że dzieci muszą kiedyś wyrosnąć z tej wzajemnej
antypatii. Błagała go, żeby dał im czas i nie robił nic na chybcika, a on w końcu
przyznał, że nie warto rozpoczynać wielkiej wojny z hrabią o sprawę, która może się
kiedyś sama ułożyć.
Gdy Julia skończyła siedem lat, była już bardziej wyrośnięta, lecz nadal dość
chuda. Nabrała również pewności, że jest już na tyle duża, by stawić czoło aroganc-
kiemu narzeczonemu, nie tracąc kontroli nad emocjami, i sama zaproponowała, żeby
mu złożyć następną wizytę. Matka była zachwycona. Wciąż wiele sobie obiecywała po
tym małżeństwie.
Tym razem mieli spędzić w Willow Woods cały weekend, a dzieci nie miały być
zostawiane nawet na chwilę same.
Na początku było dość przyjemnie. Charles zagrał z nią w warcaby. Lubiła go.
Był równie przystojny jak jego brat, lecz o wiele starszy, choć jeszcze niedorosły. Nie
miała wątpliwości, że pozwolił jej wygrać, ale i tak wprawiło ją to w dobry humor.
81
Potem miejsce brata przy stole naprzeciwko niej zajął Richard. Jeszcze nigdy nie byli
tak blisko siebie bez wybuchu złych emocji.
– Przyjaciele mówią do mnie Julie – oznajmiła nieśmiało narzeczonemu w trak-
cie pierwszej partii warcabów. –Wymawia się to trochę krócej niż Julia.
– Nie, to jeszcze za długie – odpowiedział, nie podnosząc oczu. – Wolałbym [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl