[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze związku na całe życie. Dwoje dorosłych ludzi może
się czasami pocałować i być jednocześnie dobrymi
przyjaciółmi.
- A nie można się przyjaznić bez całowania?
- Można. I jeśli takie rozwiązanie wydaje ci się
bezpieczniejsze, to zastosujmy je. Będziemy się przyjaznić,
ale koniec z pocałunkami.
- Dobrze. Więc teraz rzeczywiście nie pozostaje mi nic
innego, jak z czystym sumieniem zaprosić cię na lunch.
- Chyba tak.
- Zastanowię się. Zostało mnóstwo jedzenia z wczorajszej
uczty, przydałaby się jeszcze jedna dodatkowa osoba przy
stole!
Pogrążeni w rozmowie, powoli zbliżali się do kas. Meg
ustawiła się już w kolejce i machała do nich niecierpliwie
rączką. Josh szybko podszedł do dziewczynki i oboje zaczęli
wykładać zabawki na taśmę. A Libby znów, jak rano, dotknęła
palcami swoich warg. Hm, więc wszystko zostało ustalone.
Obie strony przyznały, że pocałunek był chwilowym
zapomnieniem, drobną wpadką, którą nie należy sobie
zaprzątać głowy. Josh obiecał, że koniec z tym, wiec Libby
powinna odczuć ulgę. A jej zrobiło się smutno. Tak.
Westchnęła i powoli zbliżyła się do kasy, słysząc, jak Josh
mówi:
- Grę wideo proszę policzyć osobno.
- Bardzo proszę - odpowiedziała kasjerka i sprawdziła
cenę. - Czterdzieści pięć dolarów i siedemdziesiąt dwa centy.
Josh, nie zwracajÄ…c uwagi na Libby, samodzielnie zaczÄ…Å‚
pokazywać palcami odpowiednie cyfry. Tak, jak to robią
ludzie słyszący. A przecież Libby mogłaby mu
podpowiedzieć, że siódemka to nie jest pięć palców u jednej
dłoni plus dwa u drugiej. W języku migowym wystarczy
zetknąć palec serdeczny z kciukiem. Dzięki takim trikom
można jedną dłonią pokazać wszystkie liczby. Jednak
milczała, widząc zapał Josha i zachwyconą minę córeczki,
wpatrzonej w niego jak w obrazek. Milczała, czując, jak
wzruszenie ściska ją za gardło.
Kasjerka wręczyła Meg resztę i Libby zaczęła kłaść na
taśmie zabawki, które zostały jeszcze w wózku.
- I to wszystko dla państwa córeczki? - zażartowała
kasjerka, patrząc na rosnący stos pudełek.
- Nie, nie, to dla różnych dzieci - wyjaśniła Libby. - I ona
jest tylko moją córką, a ten pan to...
- No, kto? - usłyszała cichy i dziwnie niezadowolony głos
Josha.
- To mój znajomy.
- Przepraszam bardzo - powiedziała trochę zmieszana
kasjerka i zajęła się podliczaniem.
Libby przez moment zastanawiała się, skąd to
 przepraszam". Czy kasjerce zrobiło się głupio, że wzięła ich
za małżeństwo? A może wyraziła żal, że nie są parą?
Spojrzała na Josha. Stał z pochmurną miną, a kiedy pchał
wózek na parking, Libby mogłaby przysiąc, że jest wściekły
jak diabli.
- Josh, co siÄ™ dzieje?
- Nic.
- Przecież widzę. Jesteś zły, bo ta kobieta wzięła nas za
małżeństwo?
- Skądże. Chodzi mi o coś zupełnie innego, ale to
nieważne - uciął Josh, niezwykle energicznie ładując zakupy
do samochodu. Droga powrotna na pewno nie upłynęłaby w
miłej atmosferze, gdyby nie rączki Meg, które fruwały prawie
bez przerwy. Libby niezmordowanie tłumaczyła wszystko
Joshowi.
- Mamo, panna Ross prosiła, bym ci przekazała, że
Mercyhurst organizuje imprezę choinkową dla dzieci, które
mają problemy ze słuchem. Zostałam zaproszona.
- Chcesz iść?
- Oczywiście. Oni szykują tam zawsze pyszne jedzenie, a
poza tym fajnie jest spotkać się ze starszymi dziećmi. Niektóre
z nich dość dobrze mówią językiem migowym. Lubię te
spotkania.
- A co to jest to Mercyhurst? - zapytał Josh.
- Szkoła prywatna, która realizuje specjalny program
integracyjny - wyjaśniła Libby. - Organizują kursy języka
migowego, spotkania różnego rodzaju, nawet wspólne letnie
wyjazdy.
Meg, szarpiąc matkę za rękaw, przypomniała o swojej
obecności.
- Mamo! Pani powiedziała, że mogę przyprowadzić ze
sobÄ… jednÄ… osobÄ™.
- W zeszłym roku ja byłam z tobą, pamiętasz?
- Tak. A czy w tym roku mogłabym zaprosić Josha?
Libby odruchowo przetłumaczyła całe zdanie, dopiero potem
zdając sobie sprawę, o co chodzi córeczce.
- Meg! Dla Josha to będzie bardzo trudna sytuacja -
tłumaczyła małej, nie mówiąc tego na głos. - Przecież on nie
zna języka migowego, będzie czuł się głupio.
- Ale uczniowie z Mercyhurst znają język mówiony i uczą
się migowego. Josh wcale nie będzie czuł się głupio. I on
wcale się ze mną nie nudzi. Odrabialiśmy razem lekcje,
graliśmy w gry wideo. Wiesz, on jest w porządku.
- A nie chciałaś, żebym się z nim spotykała.
- Bo nie wiedziałam, jaki on jest. Prawie wszyscy
panowie, z którymi się umawiałaś, chyba mnie nie lubili. Oni
siÄ™ mnie bali. A Josh jest inny. On jest taki... normalny. A jak
z nim rozmawiam, to czuję się tak, jakbym była zwyczajną
dziewczynką. Jakbym nie była głucha.
- Nie jesteś głucha - sprostowała szybko Libby. - Masz
tylko upośledzony słuch.
- Właśnie tak, ale większość ludzi nie zdaje sobie z tego
sprawy.
Libby czuła, jak serce w niej zamiera. Tak było zawsze,
kiedy jej córeczka, bardzo już doświadczona przez los,
mówiła o rzeczach poważnych, bolesnych, o rzeczach, o
których dziesięcioletnie dziecko nie powinno mieć pojęcia.
Libby starała się chronić Meg, ale nie sposób chować dziecka
pod kloszem, zwłaszcza tak bystrego. Dziewczynka
bezbłędnie wyczuwała, jak ludzie reagują na jej kalectwo.
- Zapytaj go - poprosiła znów Meg.
- To nie jest najlepszy pomysł.
- Ale ja proszÄ™, mamo.
Meg nalegała i Libby, westchnąwszy głęboko, wystąpiła z
petycjÄ….
- Josh, słyszałeś już, o co chodzi. Zdaję sobie sprawę, że
popołudnie z gromadą rozwrzeszczanych dzieciaków to nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl