[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Byłeś nieostrożny. Biada nam!
Daj pokój krzykom i lamentom! Trzeba pomyśleć o wyjściu z tej okropnej sytuacji.
Jedynym wyjściem będzie uwolnić jeńca.
Otóż to. Ale z tym trzeba poczekać na odpowiedni moment, a kto wie, czy ten człowiek
będzie milczał do tego czasu. Komisja sądowa nie może przybyć wcześniej niż jutro, jeniec
pozostanie więc przez dzisiejszą noc na zamku. Będziemy musieli uwolnić go w nocy. %7łeby
się tylko przedtem nie wygadał.
Trzeba mu dać jakiś znak.
Masz rację. Zupełnie straciłem głowę. Pójdę do parku, może coś da się zrobić. Ale to si-
łacz z tego Sternaua. Z czterema się uporał! Można go będzie sprzątnąć tylko podstępem.
Masz już gotowy plan?
Jeszcze nie.
W każdym razie Sternau musi umrzeć.
Ja też tak uważam. No, a teraz idę do parku.
Zebrała się tam większość mieszkańców zamku, poruszona wypadkiem, jaki się nigdy
jeszcze w Rodrigandzie nie zdarzył. Cortejo miał szczęście. W tym momencie, gdy podcho-
dził do miejsca napadu, jeńca odtransportowywano do zamku. Odzyskał już przytomność.
Był to ten sam człowiek, z którym notariusz rozmawiał przed zamachem. Oczy ich spotkały
się na chwilę. Cortejo położył palec na ustach, rozbójnik odpowiedział skinieniem głowy.
Usłyszawszy o zamachu na gościa, hrabia zdenerwował się bardzo. Roseta z wielkim tru-
dem zdołała go uspokoić. Polecił, aby śledztwo w tej sprawie przeprowadzono z największą
skrupulatnością.
Trzej lekarze, domyślając się sprawcy zbrodni, odjechali wieczorem. Ponieważ zamach się
nie udał, obecność swoją uznali za zbyteczną.
Rana Sternaua nie była grozna. Nie przeszkadzała mu wcale w leczeniu hrabiego. Stary
pan serdecznie polubił nowego lekarza i gorąco pragnął dowiedzieć się, kto był inicjatorem
napadu. Jeniec milczał jak zaklęty. Nie można było wydobyć z niego ani słowa.
W domu rządcy toczyła się ożywiona rozmowa na temat zajścia w ogrodzie.
A więc, droga Elviro, opowiem wszystko dokładnie rzekł Alimpo.
Proszę bardzo, mój drogi.
Rządca wziął w dłoń miotłę i zaczął:
Było ich co najmniej pięciu. Wyobraz sobie, że jednym z nich jest nasz zegar ścienny,
drugim szafa, trzecim stół, czwartym lampa, piątym zaś kufer, tam w kącie. Zrozumiałaś?
Tak.
Doskonale. Morderców już mamy. Teraz trzeba jeszcze doktora i hrabianki Rosety.
Doktorem będę ja, hrabianką ty.
Dobrze powiedziała krygując się, by nadać swej korpulentnej postaci dostojeństwa.
A więc ja, doktor Sternau, wracam z polowania z dubeltówką na ramieniu. Po tych
słowach położył na ramieniu miotłę i ciągnął dalej: Spotykam w parku ciebie, czyli condesę
50
Rosetę. Składam jej ukłon, ona odpowiada. W tym momencie napada na mnie pięciu zbirów.
Pierwszy, zegar ścienny, doskakuje do mnie. Chwytam za dubeltówkę, piff-paff gotów!
Wycelował miotłą w powietrze. Drugi, a więc szafa, idzie na mnie ze sztyletem. Ja znów
piff-paff gotów! Zjawia się trzeci, stół, zabijam go kolbą. Teraz kolej na czwartego, na lam-
pę. Nie mam już naboi. Jest za blisko, bym mógł uderzyć go kolbą. Biję więc pięścią w łeb, ot
tak mniej więcej. I zaczął walić w lampę. Po chwili roztłukł ją na drobne kawałki.
Ależ, mój drogi obruszyła się Elvira. Cóż ty wyprawiasz?
Cicho, Elviro. Jesteś hrabianką, a jej nie interesuje sprawa lampy. Musiałem zabić
czwartego, skoro mnie zranił w ramię.
Może masz rację, ale szkoda naszej pięknej lampy. Ponieważ jednak rozbiłeś ją dla ko-
chanego doktora, przebaczam ci to.
Tak, Elviro, rozbiłem ją dla naszego doktora. Dla niego zniszczyłbym jeszcze wiele rze-
czy, wielu ludzi. W parku uzbroiłem się w cztery sztylety, żeby stanąć przeciw tym zbójom.
Ty? zdziwiła się.
Tak, ja, twój Alimpo odparł z dumą.
Na Boga! Cztery sztylety? Kogo miałeś nimi zabić?
Zbirów, w przypadku gdyby powrócili.
To straszne! zawołała załamując ręce. Ależ, człowieku, jesteś potworem łaknącym
krwi! Opamiętaj się! Z każdą chwilą stajesz się bardziej porywczy i zuchwały.
Taki już mam charakter! odrzekł, groznie podkręcając wąsa. Zejdz do zbrojowni,
droga Elviro, i przynieÅ› mi miecz starego rycerza Arbicault de Rodrigandy.
Ten olbrzymi miecz? zdumiała się. Po cóż ci on?
Mam dzisiejszej nocy pilnować jeńca.
Oszalałeś? Chcesz trzymać straż przy jeńcu? A jeżeli ucieknie? Szukasz pewnej śmierci!
Chcesz się poświęcać dla innych?
Ani mi to w głowie. Ale przynieś mi miecz. Będę czuwał nad jeńcem zamkniętym w
piwnicy tu, w moim pokoju. Jeżeli ucieknie, nie zobaczy mnie nawet. A gdyby wpadł tutaj,
ucieknie na sam widok miecza!
Hrabianka weszła do pokoju ojca, przy którym czuwał Sternau. Oddychała szybko, widać
było, że przychodzi z jakąś nowiną.
Ojcze, przynoszę ci radosną wiadomość. Przed chwilą otrzymałam list.
Przeczytaj go, o ile doktor Sternau pozwoli rzekł hrabia.
Pozwoli na pewno odparła Roseta. Słuchaj:
Droga Roseto
Ojciec został mianowany ambasadorem w Meksyku. Jadę oczywiście razem z nim. Chcia-
łabym cię koniecznie zobaczyć. Pojutrze przybędę na zamek. Jeżeli chcesz, wyjedz na moje
spotkanie do Pons. Zciskam Cię mocno. Złóż ojcu wyrazy szacunku.
Twoja
Amy Dryden.
Hrabia zwrócił się do Sternaua:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Lifestyle to Health
- Barbara Elsborg Digging Deeper (pdf)
- Elaine Viets [Dead End Job 06] Murder With Reservations (v5 0) (pdf)
- historia gospodarcza wyklad
- 2005.11 Strange Phishing Stopping the Cross Site Authentication Attack
- Roberts Nora Nocne fajerwerki
- Katie Macalister Dark One 02 Sex And The Single Vampire
- KuczyśÂ„ski Maciej Rok Barana
- clarke arthur c spotkanie z rama
- Baby for the Billionaire series 2 The Tycoon's Vacation Melody Anne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl