[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szalony, może chcieć posiadać coś tak starego i ogromnego? Dlaczego więc tak
bardzo go fascynował?
- To był dom dziadka, ojca naszego taty - oznajmił Josh, kiedy usiedli
przy stole. - Dziadek umarł rok przed jego chorobą. Dawniej zawsze tu
przyjeżdżaliśmy na święta, kiedy więc dziadek zaproponował nam przeniesienie
się do Huntley, ucieszyliśmy się. Nasz prapradziadek sam zbudował ten dom z
pni sosen, które rosły na tym wzgórzu.
Anna przez cały wieczór niewiele mówiła i Pete czuł, że wciąż myśli o
Jenningsach, chociaż Jackie i Josh często się do niej zwracali, kiedy mieli
wątpliwości co do jakiejś daty czy fragmentu historii rodziny, jakby w
przeświadczeniu, że nikt na ten temat nie wie tyle co ona.
- Chyba powinienem już iść - powiedział, gdy sprzątnięto pudła po pizzy,
a rozmowa przestała się kleić i najpierw Jackie, a pózniej Josh poszli na górę,
usprawiedliwiając się, że wstają bardzo wcześnie i muszą iść spać.
- Dziękuję za podwiezienie. Odprowadzę cię - rzekła Anna, podnosząc się
z taką skwapliwością, jakby tylko na to czekała.
- Boisz się, że się zgubię? - zapytał, zły na nią i na siebie, chociaż
zupełnie nie wiedział dlaczego.
- 43 -
S
R
- Jestem po prostu uprzejma, co wcale nie znaczy, że moje podziękowanie
nie jest szczere - odparła z uśmiechem. - Byłam zbyt rozkojarzona, żeby
prowadzić. Teraz czuję się znacznie lepiej.
Chciał zapytać, czy zawsze Jackie i Josh tak chętnie mówią o przeszłości,
rodzinie, chorobach i śmierci i o wielu innych jeszcze sprawach, jednak czuł, że
nie jest to najwłaściwszy moment. Pożegnał się więc i wyszedł. Nie obejrzał się,
chociaż wiedział, że Anna stoi na werandzie oparta o balustradę i obserwuje, jak
odjeżdża...
Nagle zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, co Anna o nim myśli. Kim
właściwie dla niej jest? Kolegą? Znajomym? Nie jest nim zainteresowana,
ponieważ z pewnością by to wyczuł. Lecz przecież sam jej powiedział, że nie
jest do wzięcia. A więc wszystko jasne!
A może w grę wchodzi już jakiś inny mężczyzna?
To samo pytanie zadał sobie następnego dnia wieczorem, gdy obserwował
ją, jak rozmawia, śmieje się i żartuje z Kenem Ridellem i Billem Finchem,
inżynierem, którego znał z czasów studenckich. Nawet jego żonaty kumpel,
David Johnson, wydawał się nią oczarowany, chociaż Pete posadził go przy Liz.
Miał nadzieję, że Sally Johnson nie będzie mu miała tego za złe. Razem kiedyś
studiowali i Pete nie chciał być przyczyną kłótni między nimi.
Anna spózniła się i kiedy ją powitał w drzwiach, przeprosiła, wyjaśniając,
że zatrzymała się w szpitalu. Dzwoniła do niej przerażona Janice, która
otrzymała od sąsiadki informację, że jej ojciec, zwolniony za kaucją, jedzie do
szpitala zrobić awanturę.
- Czy komuś udało się go zatrzymać? - zapytał Pete, wściekły, że Annie
może zagrozić człowiek, który w niej właśnie widzi przyczynę wszystkich
swoich kłopotów.
Uśmiechnęła się.
- Mój pirat to zrobił - wyznała. - Tak się złożyło, że akurat był w izbie
przyjęć, gdy ten człowiek wpadł z awanturą. Wystarczyło, że pirat wstał i kazał
- 44 -
S
R
mu się wynieść. Ktoś musiał namówić Janice, żeby zeszła do ambulatorium i
założyła na nos opatrunek usztywniający. Tam właśnie spotkała Tima, to znaczy
mojego pirata, i wdała się z nim w pogawędkę.
- To rzeczywiście niesamowite - przyznał Pete i chciał jeszcze coś dodać,
ale wtedy właśnie zawołała go Liz, by poinformować, że kolacja jest już
gotowa.
Pete wprowadził więc Annę do salonu i przedstawiwszy ją gościom,
wskazał jej miejsce przy stole, sam natomiast usiadł po przeciwnej stronie, by
móc ją lepiej obserwować. Wyglądała przepięknie. Włosy miała upięte wysoko,
jednak kilka pukli spływało wzdłuż skroni, muskając długą szyję. Pochyliła
głowę, słuchając tego, co mówi Ken. Pete podziwiał jej piękny profil, prosty
nos, drobniutkie zmarszczki w kącikach oczu i dołeczki, które pojawiały się na
policzkach, gdy wybuchała śmiechem.
Tak, Anna z pewnością zasługuje na trochę szczęścia, zdecydował i teraz
całą uwagę skierował na Kena. Facet wydawał się całkiem sympatyczny. Linda,
nowy technik radiograf, którą zaprosił do kompletu, zdawała się myśleć tak
samo.
- Uważam, że wszystko idzie w dobrym kierunku - szepnęła mu Liz.
- To zasługa wspaniałego jedzenia. Liz objęła go i pocałowała w policzek.
- Wino również się do tego przyczyniło - zauważyła. - Obawiam się, że
Anna będzie musiała odwiezć wszystkich do domu. Chyba tylko ona nie pije.
- Protestuję! Ja wypiłem tylko jeden kieliszek - zawołał David. - Zgodnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Anne Hampson A Man to Be Feared [HP 143, MBS 489, MB 1131] (pdf)
- Kingsley Maggie Nieoczekiwany powrót Zatoka gorących serc 11
- śÂšw. Tomasz z Akwinu 35. Suma Teologiczna Tom XXXV
- 0883. Grady Robyn Nareszcie w domu
- Foster, Alan Dean Quozl
- Grace Carol Odnaleziony skarb
- 2007 Ghost R
- 154. Flynn Christine Radosne śÂ›wić™ta
- Lloyd Alexander Chronicles of Prydain 05 The High King
- clarke arthur c miasto i gwiazdy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bialaorchidea.pev.pl