[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to i owo.
- Nie wstawaj! - Pisnęła.
Nie chciała już go oglądać w całej okazałości. W ogóle nie chciała go wi-
dzieć. Pognała boso, jakby gonił ją Zły Wilk.
R
L
Gapił się na otwarte drzwi. Daisy uciekła, jakby się paliło. Czyżby został wy-
korzystany? Cóż, następny przykry epizod związany z kobietami.
Gdy miał trzynaście lat, Mary O'Halloran dała mu w pysk przy całej klasie, bo
wprawdzie ją pocałował, lecz pózniej zapomniał zadzwonić.
Owszem, Mary miała rację, bo zachował się jak palant, i w sumie dobrze ją
wspominał. Obiła mu gębę i po sprawie, co za ulga. Natomiast trajkotka Rachel...
Ta to zalazła mu za skórę! Connor, musimy porozmawiać o naszym związku".
Connor, musimy się zastanowić, dokąd wspólnie zmierzamy". I tak bez końca. Na
samo wspomnienie czuł ciarki.
Dobrze się więc stało, że Daisy nie chciała rozmawiać, nie analizowała tego,
co wydarzyło się między nimi, choć wolałby, żeby została, bo wcale nie miał dość.
Zaplanował dalszy ciąg tej przygody. Owszem, nie mieli przed sobą prawdziwej
przyszłości, ale nie zamierzał już kończyć. To wszystko zdarzyło się tak nagle. Nic,
nic... i nagle bum! Eksplozja seksu. Pewnie nie pasowali do siebie poza łóżkiem,
ale w łóżku jak najbardziej. Daisy szalała tak samo jak on.
Może właśnie to ją spłoszyło? Daisy mogła być najbardziej pragmatyczną i
zdecydowaną osobą, jaką kiedykolwiek spotkał, była jednak kobietą, a kobiety ta-
kie właśnie są: rozważają wszystko bez końca, martwią się, co oznacza wspaniały
seks, zamiast się nim cieszyć.
Zaśmiał się. W sumie nie musi się czuć oszukany. Więcej, mała Daisy mogła
się okazać idealną kobietą dla niego. Seksowna jak diabli, poemat wyuzdania po
prostu, a przy tym wystarczająco bystra, by wiedzieć, że nie mają szans na prawdzi-
wy związek. Musi tylko ją przekonać, że choć nie mają zamiaru spędzić z sobą
reszty życia, to najbliższe dni, a nawet tygodnie mogą spędzić w wielkiej harmonii,
robiąc razem to i owo, a szczególnie oddając się erotycznym zatrudnieniom.
Pójdzie do Daisy i zaprosi ją na śniadanie.
Pogwizdując Molly Malone", wszedł do łazienki.
R
L
ROZDZIAA SZÓSTY
Gdy po dwóch godzinach stał na progu domu Daisy, Connor nie był już taki
radosny. Pod pachą trzymał pudło, z którego rozlegały się kocie wrzaski. Nacisnął
dzwonek, niecierpliwie czekając, aż zobaczy Daisy i przynajmniej coś tego dnia
pójdzie po jego myśli.
Złapanie kocicy i zamknięcie jej w pudle zajęło mu całą wieczność, przyspo-
rzyło przy tym malowniczych zadrapań. Lecz nie tylko kot nawalił. Zadzwonił spa-
nikowany architekt odpowiedzialny za paryski projekt. W rezultacie Connor musiał
kupić bilet na Eurostara.
Gdy tylko odłożył słuchawkę, zadzwonił z Nowego Jorku równie rozdygotany
Danny. Błagał, żeby Connor przyśpieszył swój przylot o tydzień i ratował projekt
Melrose'a. Nie dopuścił do kolejnej dyskusji o podstawionej narzeczonej, tylko
obiecał, że prosto z Paryża poleci do Nowego Jorku.
Tak więc realizacja planów związanych z Daisy Dean odwlekła się o trzy ty-
godnie. Spojrzał na zegarek. Znał przytulną czterogwiazdkową restauracyjkę w
Notting Hill, gdzie mogliby wszystko omówić nad kieliszkiem pouilly fumé, a po-
tem pojedzie taksówką na St Pancras International. Trzy tygodnie to szmat czasu,
ale wytrzyma, jeśli coś konkretnego ustalą.
Ponownie nacisnął dzwonek. Do cholery, gdzie Daisy się podziewa? Była
dziesiąta rano, sobota, a miała za sobą nieprzespaną noc. Musiała być w domu i od-
poczywać.
Dostrzegł łuszczącą się farbę na drzwiach i podgniłe parapety, spojrzał na
elegancki georgiański fronton. Niegdyś miał tu swoją rezydencję jakiś lord, lecz to
przebrzmiała śpiewka. Daisy mieszkała w ruderze.
Connor wpadł na genialny pomysł. Poprosi Daisy, żeby w czasie jego nie-
obecności doglądała domu. Wprawdzie gdy Connor walczył z kotem, oddzwonił
R
L
pośrednik nieruchomości, lecz takie transakcje zawsze trwają całe miesiące, a jakaż
to frajda, gdy Daisy będzie na niego czekać w domu.
Drzwi otworzyły się gwałtownie.
- Czy ja śnię? Zmaterializował się nasz niewidzialny sąsiad! - Drobna sta-
ruszka odziana w szlafrok z minionej epoki zlustrowała go bystrym spojrzeniem. -
W końcu przyszedł się pan przedstawić? - zadrwiła.
- Nie wiem, czy rozmawiam z właściwą osobą - odparł sztywno. - Nazywam
się Connor Brody. Przyniosłem kotkę należącą do gospodyni tej posesji. - Położył
pudełko przed starszą panią.
Ze środka dobiegło charakterystyczne skrobanie. Blizny na dłoniach wciąż
bolały
- Och! - Starsza pani złapała się za serce.
- Znalazł pan Pana Pootlesa - szepnęła przez łzy, pochylając się nad pudłem.
Osłupiały patrzył, jak staruszka bierze na ręce diabelską kocicę, która od razu
zaczęła się do niej łasić, natomiast na Connora łypnęła wrogo. Nie ma sprawiedli-
wości na tym świecie, pomyślał.
- Jak ci się odwdzięczyć, młody człowieku? - Tuliła Pana Pootlesa jak uko-
chane dziecko. - Gdzieś go znalazł? Szukaliśmy go całe tygodnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 PowrĂłt Tarzana
- Burroughs, Edgar Rice Mars 11 John Carter of Mars
- Rice Anne Belinda
- Burgess Melvin ć†pun
- Harper_R_P_Cooper_G_E_Handling Qualities and Pilot Evaluation_[1986]
- Susan X. Meagher Doublecrossed
- D H Starr [Wrestling 01] Wrestling With Desire [FP MM] (pdf)
- Lois McMaster Bujold 10 Mirror Dance
- Harris, Thomas Hannibal
- 143. Webber Meredith Zdobywca serc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl