[ Pobierz całość w formacie PDF ]

200
RS
- Dobrze - zgodził się chętnie i pocałował ją w koniuszki palców.
Kiedy kelner zaprosił ich na kolację, wyszli na taras i zasiedli do stołu.
Nad głowami mieli bezchmurne niebo usiane gwiazdami.
- Cóż za wspaniała dekoracja - zachwycił się Jared.
Kelner napełnił ich kieliszki winem i zaczął podawanie kolacji. Na
stole pojawiła się zupa cebulowa, a potem eskalopki cielęce i kilka rodzajów
sałatek. Na deser były ciasteczka podane z kawą i koniakiem.
W pewnej chwili Maggie z tajemniczą miną podeszła do Jareda.
- Cofnij krzesło - rozkazała.
- Tak, i co teraz?
- Teraz usiądę na twoich kolanach i będę cię karmić.
Usadowiwszy się wygodnie, sięgnęła po ciasteczka pokryte grubą
warstwą cukru pudru. Otworzył usta, by je ugryzć, ale Maggie cofnęła rękę.
- Jeszcze nie - powiedziała z diabelskim uśmiechem. Zaczynając od
czubka nosa, a kończąc na wąsach, pobieliła cukrem całą jego twarz.
Sierżant siedział bez ruchu i czekał cierpliwie.
- Skończyłaś już? - spytał wreszcie.
Przytaknęła z satysfakcją, oglądając swoje dzieło. Jared chwycił ją za
szyjÄ™ i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
- A teraz to scałuj - odezwał się głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Właśnie miałam zamiar to zrobić. Nie musisz mnie terroryzować.
Delikatnymi muśnięciami języka zaczęła usuwać cukier z jego twarzy.
Czując, że Jared szuka jej ust, odwróciła głowę z przekorą. Wtedy sierżant
rozchylił swe ramiona, a Maggie pozbawiona oparcia wylądowała na
podłodze..
201
RS
- A teraz zachowuj się jak należy - powiedział rozbawiony, pomagając
jej wstać.
- Tak, sir. - Usiłowała zachować powagę.
Z magnetofonu włączonego przez kelnera popłynęły tony spokojnej
muzyki.
- Zatańczmy - zaproponował Jared.
- Z przyjemnością - odparła Maggie i wtuliła się w jego ramiona.
Oczarowana melodią i bliskością ukochanego mężczyzny nawet nie
zauważyła, że kelner wyszedł, posprzątawszy uprzednio ze stołu. Zostali
sami. Nagle z magnetofonu zamiast romantycznej muzyki dobiegł ich
skrzekliwy jazgot.
- Baterie sÄ… na wyczerpaniu.
- Zaraz to załatwię-zapewniła Maggie.
Przestawiła baterie, postukała w obudowę, po czym włączyła
urządzenie ponownie. Rozległ się piskliwy, przeciągły dzwięk, w niczym
nie przypominający tanecznych tonów.
- Zwietnie to załatwiłaś - zakpił Jared.
- W takim razie ty rusz głową - odcięła się.
Objął ją wpół i poprowadził do tańca w takt melodii, którą zaczął
głośno nucić. Po kilku minutach Maggie odsunęła się od niego.
- Wiesz co, wydajesz takie same dzwięki, jak mój magnetofon.
- Trudno ci dogodzić - powiedział z udanym smutkiem.
- Zresztą po co nam muzyka w taką piękną noc? - uśmiechnęła się.
- Masz rację-zgodził się Jared.
Z głową wtuloną w jego ramiona Maggie prawie nie dostrzegła, że
zerwał się wiatr.
202
RS
- Zmienia się pogoda. - Usłyszała jego szept. - Nie chcesz wejść do
środka?
- Nie, chcę zostać tutaj.
- Dobrze.
Przesunął ręką po jej włosach i musnął wargami czoło.
Niespodziewany grzmot zatrząsł okolicą.
- Nie zwracaj na to uwagi - powiedział cicho Jared.
Pocałowała mężczyznę kokieteryjnie w brodę i znów oparła głowę na
jego ramieniu. Czując krople deszczu na policzku, spojrzała w górę.
- Czyżby zaczynało...
Niespodziewanie lunęła na nich z nieba ściana wody. Przez chwilę
stali w miejscu zupełnie zaskoczeni, aż wreszcie sierżant chwycił Maggie za
rękę i pociągnął do środka. Ociekając wodą, stanęli naprzeciw siebie i
wybuchnęli śmiechem.
- Możemy spędzić ten wieczór tutaj - zaproponowała Maggie.
- Oczywiście - zgodził się Jared i otoczył ją ramieniem. -Tak bardzo
cię kocham, Maggie. yle mi było bez ciebie przez te ostatnie kilka dni.
Działasz jak narkotyk, wiesz?
- Ty też, kochany.
- Jak dobrze, że Joan pomogła mi ciebie odzyskać - powiedział
ciepłym głosem.
- Co takiego? - spytała podejrzliwie. Jared uśmiechnął się zarozumiale.
- Pomyślałem, że wrócisz do mnie, gdy dam ci powód do zazdrości.
- Co pomyślałeś? - powiedziała, cedząc słowa.
- Nie bądz zła. Najważniejsze, że znów jesteśmy razem.
- Nabrałeś mnie!
203
RS
Zacisnęła pięści i gwałtownie odsunęła się od Jareda. Widząc, że z
jego twarzy nie znika zarozumiały uśmiech, chwyciła wazon z różami i
cisnęła nim w mężczyznę. Sierżant zdołał złapać go w locie, ale już bez róż.
Kwiaty leżały teraz rozrzucone na podłodze. Jared, śmiejąc się głośno,
odstawił wazon i porwał Maggie w ramiona.
- Puść mnie, ty zarozumialcze! - wołała, usiłując wydostać się z jego
uścisku.
- Nie zrobię tego, dopóki się nie uspokoisz i nie wysłuchasz mnie.
- Nie! Nie chcę cię więcej widzieć!
- Już raz się przekonałaś, że to nie takie proste - powiedział spokojnie.
- Zawsze oskarżasz mnie o powściągliwość w wyrażaniu uczuć, za to ty
poddajesz się, gdy tylko pojawią się komplikacje. Ja przynajmniej byłem
gotów walczyć o to, na czym mi zależy, a najbardziej mi zależy na tobie.
Przysłuchując się jego słowom, Maggie przestała się szamotać i Jared
uwolnił ją z uścisku.
- Teraz już wiesz - kontynuował - dlaczego hamuję swe uczucia.
Gdybym angażował się emocjonalnie we wszystkie sprawy, którymi
zajmuję się na co dzień, to po niedługim czasie stałbym się ludzkim
wrakiem. I tak mam dość kłopotów z miłością do ciebie.
Delikatnie ujął w dłonie jej podbródek i zajrzał głęboko w oczy.
- Ale chcę, abyś wiedziała - dodał - że zawsze będziesz dla mnie
najważniejsza.
Wzruszona skinęła głową bez słowa.
- Moja praca pochłania dużo czasu, ale na to nic nie można poradzić,
więc musisz zdecydować, Maggie, czy kochasz mnie, aby móc to
zaakceptować. Mam ci do zaoferowania moją miłość i obiecuję, że będę
204
RS
dzielił z tobą życie na tyle, na ile to będzie tylko możliwe. Pragnę, abyś
została moją żoną. Pomyśl o tym, kochana, i jeśli dojdziesz do wniosku, że
to ci odpowiada, daj mi znać.
Odwrócił się i wyszedł z mieszkania, zostawiając Maggie wpatrzoną w
drzwi, które zamknęły się za nim bezszelestnie. Z natłoku myśli krążących
w jej głowie zaczęła powoli wyłaniać się obawa przed ponowną utratą
ukochanego mężczyzny. Samo przypuszczenie, że mogłaby więcej nie
poczuć jego dotyku, było nie do zniesienia. Nie, nie mogła pozwolić mu
odejść.
Chwyciła torebkę i pobiegła do samochodu. Odległość między swoim
mieszkaniem a domem Jareda pokonała bardzo szybko, jak nigdy przedtem.
Zaparkowała wóz przed wejściem i udała się w kierunku drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl