[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czołg śni mi się, odkąd tylko pamiętam. Przez niego miewam straszliwe koszmary.
Koszmary? Jakiego rodzaju koszmary?
Okrutne. Spuściła oczy. Ale równocześnie podniecające.
PodniecajÄ…ce seksualnie?
Niekiedy śni mi się, że gwałcą mnie jakieś szczeciniaste bestie i dziwaczne kreatury.
Miewam też inne sny, takie, gdy wydaje mi się, że jestem okaleczana czy zabijana. To jest
straszne, ale też podniecające. Jakieś stwory wycinają ze mnie kawałki ciała, a krew leje się
strumieniami.
Sięgnąłem przez stół i ująłem cienki przegub jej ręki. Madeleine& wiesz, ten czołg to
nie zabawa. Cokolwiek tam siedzi, to coś naprawdę złowrogiego.
Skinęła głową. Zawsze to wiedziałam. Ale również przez całe swoje życie wiedziałam,
że pewnego dnia będę musiała się z tym zmierzyć. Oczywiście usiłowałam uciec od
odpowiedzialności. Usiłowałam wyperswadować ci pójście tam i nagranie głosów na taśmę.
Ale teraz doszłam do wniosku, że najprawdopodobniej ten czas już nadszedł.
No cóż odezwałem się. Nie wiadomo, kto kogo namówił.
Uśmiechnęła się przelotnie, bez odrobiny radości.
Pózniej, jeszcze tego samego popołudnia, zatelefonowałem do ojca Antona i powiedziałem
mu, co zamierzamy zrobić. Przez dłuższy czas milczał, wreszcie się odezwał: Nie uda mi
się was przekonać, abyście tego nie robili?
Madeleine już się zdecydowała i ja chyba też.
Nie robi pan tego z sympatii do Madeleine? yle rozumianej sympatii. Jeżeli tak, to
czyni jej pan krzywdę. Musi pan być tego świadomy.
Popatrzyłem na wypolerowaną podłogę urzędu pocztowego w Pont D Ouilly, naznaczoną
śladami błota pozostawionym przez okolicznych gospodarzy, którzy przychodzili tutaj, aby
wyciągnąć oszczędności albo nadać list. Obok mnie, na ścianie, postrzępiony plakat
przestrzegał przed wścieklizną. Na zewnątrz padał rzadki, mokry śnieg, a niebo było;
posępnie ołowiane.
Kiedyś trzeba to zrobić, ojcze Antonie. Niezadługo czołg przerdzewieje i demon i tak
się wydostanie. Może! akurat wtedy przechodziłby obok ktoś zupełnie nieświadomy rzeczy.
My zaś choć do pewnego stopnia wiemy, co może nas czekać, w co się pakujemy.
Ojciec Anton zamilkł na dłużej. Wreszcie powiedział: Wie pan, że będę musiał z wami
pójść. Muszę przy tym być. o której planujecie się tym zająć?
Spojrzałem na zegar pocztowy. Około trzeciej. Zanim zapadną ciemności.
Dobrze. Czy może pan podjechać po mnie samochodem?
Oczywiście. I dziękuję księdzu.
Głos ojca Antona zabrzmiał poważnie. Przyjacielu, nie dziękuj mi. Idę z wami tylko
dlatego, albowiem uważam, iż moim obowiązkiem jest ochraniać was przed tym, co siedzi
wewnątrz tego czołgu. Byłbym zadowolony, gdybyście dali temu spokój.
Wiem, ojcze. Ale wydaje mi się, że nie możemy. Ojciec Anton czekał na mnie przy
drzwiach wejściowych do swojego domu. Miał na sobie szeroki czarny kapelusz i czarne boty
zapinane na guziczki oraz czarną pelerynę, ponurą jak upierzenie kruka. Za nim stała
gosposia, która marszczyła w niezadowoleniu brwi, jakby chciała mi uświadomić, że to
straszliwe samolubstwo wyciągać z domu staruszka w tak zimne i szare popołudnie,
zapomniawszy przy tym, że w domu było znacznie zimniej i szarzej niż na dworze.
Pomogłem ojcu usadowić się na przednim siedzeniu i uśmiechnąłem się do gospodyni, gdy
obchodziłem samochód, ale ona tylko posłała mi pochmurne spojrzenie spod przybrudzonego
koronkowego czepka i trzasnęła drzwiami.
Gdy pokonywaliśmy zabłocone, szare kocie łby, którymi wybrukowano podwórze, ojciec
Anton powiedział: Antoinette można by pewnie uważać za nadmiernie opiekuńczą.
Wierzy, iż ma boskie przyzwolenie, by pilnować, czy zawsze noszę wełnianą bieliznę.
Cóż, jestem pewien, że Bóg martwi się o ciepłą bieliznę księdza tak samo, jak i o
wszystko inne powiedziałem wyłączając wycieraczki.
Przyjacielu rzekł ojciec Anton, spoglądając na mnie z powagą wodnistymi oczyma.
Bóg niech lepiej zajmie się moją duszą, a bieliznę pozostawi jej własnemu losowi.
Dojazd bocznymi drogami do gospodarstwa Passerelle ów zajął nam około dziesięciu
minut. Wszystkie okoliczne drzewa stały nagie, tu i ówdzie pstrzyły się na nich gniazda
gawronów. Pola okrywała śnieżna mgła. Nacisnąłem klakson citroena, gdy wykręcaliśmy na
podwórzu. Za chwilę pokazała się Madeleine w długiej kurtce z wielbłądziej wełny, niosąc
latarkę i zatłuszczoną brezentową torbę wypchaną narzędziami.
Wysiadłem i pomogłem jej włożyć narzędzia do bagażnika.
Mam wszystko. Aomy, młotki, wszystko, tak jak mówiłeś.
Bardzo dobrze. Co na to twój ojciec?
Nie był uszczęśliwiony. Ale powiedział, że jeżeli musimy to zrobić, to znaczy, że
musimy. On jest taki jak inni. Chciałby, aby ten czołg otwarto, ale za bardzo się boi, by zrobić
to samemu.
Rzuciłem okiem na ojca Antona, który siedział cierpliwie w swoim fotelu.
Wydaje mi się, że to samo myśli ojciec Anton. Od lat marzył, żeby się zająć tym
demonem. Przecież to właściwie robota dla księdza. Namawiałem go krótko.
Gdy otwierałem drzwi, by wpuścić Madeleine na tylne siedzenie, usłyszałem, jak woła nas
Eloise. Wyszła z kuchni na dwór, unosząc spódnicę nad błoto, i czymś wymachiwała.
Monsieur! Niech pan to wezmie!
Podeszła, zobaczyła ojca Antona siedzącego w samochodzie i skinęła z szacunkiem głową.
Dzień dobry, ojcze.
Ojciec Anton uniósł rękę na powitanie.
Eloise przybliżyła się do mnie i zaszeptała: Monsieur, musi pan to wziąć. Może ojciec
Anton nie będzie zadowolony, więc niech pan mu tego nie pokazuje. Ale to pan ochroni przed
piekielnymi stworami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Ultimate Ejaculation Mastery [The Ultimate Ecstatic Solution To Premature Ejaculation]
- Jane Austen; Seth Grahame Smith Pr
- Heather Graham Pozzessere Między jawą a snem
- 03 Graham Lynne Milioner szachista
- Heather Graham Nawiedzony dom
- John Norman Gor 07 Captive of Gor
- John Norman Gor 16 Guardsman of Gor
- India Masters Flirt (pdf)
- Krentz Jayne Ann Prywatne demony
- Graham Masterton Czternascie obliczy strachu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl