[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okrutny śmiech.
Przyciągnąłeś jego uwagę, Drac.
Jest silny odparł Vlad zduszonym głosem. Płomienie ogarnęły już całe jego ręce. I czy
muszę kolejny raz ci przypominać, jak mam na imię?
Ty arogancki... wbiłam miecz w brzuch nacierającego na mnie zombie i przekręciłam go
z całej siły, żeby rozpłatać stwora na pół ...przereklamowany... nie udało mi się, bo przeciwnik
chwycił za ostrze i, o, Boże, te stworzenia naprawdę miały krzepę ...pretensjonalny stary
nietoperzu... Aup! Rąbnęłam głową w ścianę. Bardzo bym się zdziwiła, gdyby się okazało, że
jednak nie pękła mi czaszka. Na co czekasz? Nie jesteś królem wszystkich straszydeł? Tym, który
według legendy porywa niegrzeczne dzieci?
Dwa kolejne zombie prześlizgnęły się obok Bonesa i Mencheresa, którzy teraz stali plecami
do siebie i usiłowali zatrzymać falę potworów.
No dalej, Vlad, pokaż, że zasłużyłeś na swoją reputację! Skoro nie potrafisz spalić jednego
egipskiego wampira, w dodatku przykutego do ściany, jakim cudem wygnałeś Turków z Rumunii?
Nagle rozległ się głośny trzask, jakby wysiadł transformator. W jednej chwili wszystkie
szarżujące zombie padły na podłogę. Ze znieruchomiałych postaci uniósł się kurz, pokrył
rozkładające się ciała, aż w końcu zostały z nich tylko kupki pyłu. Z prochu powstały,
pomyślałam, i w proch się obróciły.
Udało ci się wykrztusiłam, rzucając miecz i puszczając się biegiem w przeciwnym
kierunku.
Oczywiście usłyszałam za sobą jego głos, kiedy silne ramiona uniosły mnie w górę i
przycisnęły do piersi umazanej krwią. Jestem Vlad Palownik. Czego innego się spodziewałaś?
TRZYDZIESTY PIERWSZY
Przez dłuższą chwilę tuliłam się do Bonesa. Czułam jego usta na moich włosach, dłonie
obejmujące plecy i byłam naprawdę szczęśliwa. I nagle pośród okrzyków radości wampirów
usłyszałam stłumiony jęk, albo raczej go wyczułam, bo wydawało się, że pochodzi z komórek
mojego ciała.
Mama!
Popędziłam holem od tyłu domu, jakby ciągnęła mnie niewidzialna lina. Bones biegł tuż za
mną, ale tym razem nie tak szybko jak ja. Kiedy ją zobaczyłam na kolanach Denise, która
przyciskała dłonie do jej brzucha, uklękłam. Obok zobaczyłam zombie, a raczej kupkę popiołu, w
którą się zmienił. Moja matka leżała nieruchomo, blada niczym śmierć.
Nie!
Z gardła wyrwa mi się krzyk, ale zaczęłam działać bez namysłu. Wzięłam jeden z moich
noży, nacięłam nim nadgarstek, a następnie uniosłam głowę matki i przytknęłam go do jej ust.
Ostrze przecięło skórę aż do kości, tak że teraz szkarłatny płyn przelał jej się przez wargi.
Zakrztusiła się lekko i przełknęła. Nacisnęłam na jej szczękę, zmuszając do dalszych łyków.
Denise płakała i jednocześnie się modliła. Bones odsunął ją na bok i ukląkł przy mojej matce.
Wziął nóż, którym przecięłam sobie rękę, i zrobił to samo ze swoim nadgarstkiem. Następnie
przytrzymał go nad ustami rannej i kazał mi uciskać jej pierś, żeby wmusić w nią więcej krwi.
Oślepiona łzami spełniłam jego polecenie. Serce matki przestało bić w chwili, gdy Bones dał
jej swoją krew. Od razu zaczęłam robić masaż serca, a on wdmuchiwać powietrze do jej ust.
To coś wpadło do pokoju wykrztusiła Denise, sama w kilku miejscach ranna. I po
prostu rzuciło się na nią! Próbowałam odciągnąć tego stwora, ale był zbyt silny... No dalej, Justino,
nie poddawaj się!
Krzyk Denise był tak głośny, że dopiero po chwili usłyszałam powolne i słabe bicie serca
pod moimi rękami. Kiedy matka odkaszlnęła, usiadłam na piętach i poczułam, że z moich oczu
płyną łzy.
Parszywe... bydlę... zostaw... mnie wychrypiała matka do Bonesa.
Słysząc to, roześmiałam się, a Bones tylko prychnął i usiadł obok mnie. Potem skaleczył
sobie dłoń i przytknął ją do rany na moim nadgarstku.
Witaj, Justino. Wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani.
Denise również się zaśmiała, a następnie wytarła oczy i rozejrzała się po pokoju.
Gdzie jest Randy? Nie było go z wami?
Uśmiech zamarł mi na ustach. Z opóznieniem uświadomiłam sobie, że od dawna nie
widziałam Randyego. Widok matki wykrwawiającej się na śmierć skutecznie odwrócił moją
uwagę od innych rzeczy. Zerknęłam na Bonesa, a on zmarszczył brwi i wstał.
A dlaczego miałby być z nami? zapytał ostrym tonem. Przecież miał zostać tutaj.
Denise również się podniosła, blada jak płótno.
Chciał pomóc w szukaniu tej rzeczy, której Patra użyła do zaklęcia. Obiecał, że nie
wyjdzie z domu. Nie ma go od jakichś dwudziestu minut...
Bones odwrócił się i wypadł z pokoju, a ja podeszłam do Denise i ujęłam jej dłonie. Mimo
dużej utraty krwi moje były cieplejsze niż jej.
Zostań tu powiedziałam. Znajdziemy go. Denise wbiła we mnie spojrzenie
orzechowych oczu.
Malowała się w nich taka zawziętość, że aż cofnęłam się o krok.
Nie ma, kurwa, mowy rzuciła i odepchnęła mnie na bok.
Pozwoliłam jej wyjść, bo kiedy opadło napięcie wywołane przez adrenalinę, trochę zaczęło
kręcić mi się w głowie. Tymczasem moja matka usiadła, patrząc na krew i podartą odzież na
swoim brzuchu, gdzie niedawno ziała śmiertelna rana.
Mamo... zaczęłam.
Nie martw się o mnie przerwała mi pośpiesznie. Idz za Denise.
Popatrzyłam na nią z wdzięcznością i ruszyłam przez zrujnowany dom, tym razem dużo
wolniej. Jakąś minutę pózniej usłyszałam krzyk Denise, głośny i przeszywający. Rzuciłam się w
tamtą stronę, nie zważając na plamy, które zaczęły mi tańczyć przed oczami.
Bones klęczał na kuchennej podłodze i trzymał Denise w ramionach. Obok nich leżało coś,
co trudno było rozpoznać...
O, Boże szepnęłam.
Uzdrów go! krzyknęła Denise, tłukąc pięściami w plecy Bonesa. Uzdrów go, uzdrów,
uzdrów!
To było niemożliwe. Moja matka jeszcze żyła, kiedy Bones i ja podaliśmy jej krew, tak że jej
uzdrawiające właściwości miały szansę zadziałać. Strzępy ciała Randy ego pokrywał popiół, będący
resztkami zombie, który rozerwał go na części. Albo kilku zombie.
On odszedł, słonko powiedział Bones do Denise, siłą odciągając ją od strasznego widoku.
Tak bardzo mi przykro.
Nie sądzę, żeby Denise go słyszała. Nie przestawała krzyczeć, szlochać i okładać Bonesa
pięściami. Podeszłam do niej i zaczęłam ją pocieszać, choć wiedziałam, że w żaden sposób nie
jestem w stanie ukoić jej bólu.
Do kuchni wszedł z posępną mina Spade i uklęknął obok nas.
Crispinie, ja zajmę się Denise powiedział. Ty musisz zapewnić bezpieczeństwo Cat i
innym. Nie mamy zbyt wiele czasu.
Bones bez słowa skinął głową, a Spade delikatnie zabrał Denise z jego ramion i wyniósł ją z
kuchni.
Wszyscy, którzy przeżyli bitwę, wciąż znajdowali się w stanie podwyższonej gotowości.
Zbierali umarłych i szykowali się do opuszczenia domu. Musieliśmy wynieść się stąd jak
najszybciej, nim zjawi się Patra, żeby nas wykończyć.
Bones wziął mnie na ręce, a ja nawet nie próbowałam się spierać, że sama mogę chodzić.
Szczerze mówiąc, wcale nie byłam tego pewna. Gdy Bones szedł przez dom, lawirując między
zniszczonymi sprzętami, w pewnym momencie ze zdziwieniem zobaczyłam, że jeden z
telewizorów nadal działa.
...trzy... dwa... jeden... szczęśliwego Nowego Roku! wykrzyknął Dick Clark.
Po jego słowach nastąpiła kakofonia radosnych okrzyków, fajerwerków i pierwszych taktów
Auld Lang Syne . Wydawało się niemożliwe, że tak wiele wydarzyło się w ciągu zaledwie dwóch
godzin.
Obraz nagle się rozmazał. Mógł to być spózniony skutek dużej utraty krwi, bo kiedy w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Honor 03 Love And Honor Radclyffe
- Diana Palmer Wyoming Men 03 Wyoming Bold
- Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 03 The Chalice
- Maxwell Gina L. Walka o miĹoĹÄ 03.2 Ucieczka do miĹoĹci t. 2
- H033. Marshall Paula Dynastia Dilhorne'ow 03 Maskarada mimo woli
- Cat Johnson [Red Hot & Blue 03] Jimmy (pdf)
- Sandemo Margit Saga O CzarnoksiÄĹźniku 03 ZaklÄty Las
- McCabe Amanda Muzy z Mayfair 03 PoĹlubiÄ hrabiego
- James Patterson Alex Cross 03 Jack And Jill
- Jack Vance Dying Earth 03 Cugel's Saga
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rafalstec.xlx.pl