[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jej chyba nie o taki kontakt chodziło&  mruknęła Karolina.
 A o co?!  zdenerwowała się Aleksandra.  Ma dzianego męża,
mieszkanie w Warszawie, zdrowego dzieciaka, to o co jej jeszcze chodzi?
Niejedna by się za to sprzedała!
Fistaszków nagle zabrakło, czerwone pazurki zagrzechotały w pustej
miseczce, drapnęły raz i drugi, bez skutku. Skąd się bierze fistaszki?
Z drzew fistasz-kowych? A może jadą na taśmie, jak chipsy? Pomyśleć:
taśma z fistaszkami&
 Muszę wam coś powiedzieć  przerwała napiętą ciszę Monika.
Spojrzałyśmy na nią z zainteresowaniem. Co jeszcze można powiedzieć
po czymÅ› takim?
 No nie mów! Znowu?  Aleksandra zerwała fartuszek szybkim ruchem
i spojrzała na Monikę przenikliwie.  Jesteś pewna?
W jej tonie było coś alarmującego, coś, co kazało mi odwrócić spojrzenie
od Moniki i skupić je na Aleksandrze.
 Nie, nie jestem w ciąży  powiedziała Monika.  Chodzi o Pawła& Nie
jestem pewna, czy&
Odruchowo sięgnęłam do torby. Pojemnik na smoczki, książeczka
zdrowia, stara lista z zakupami, krem z filtrem przeciwsłonecznym dla
dzieci&
 No bo same powiedzcie  Monika mówiła z trudem.  To, że go ciągle
nie ma, to normalne. To znaczy, przyzwyczaiłam się już, bo praca, ktoś
musi zarabiać i tak dalej. Ale nie dość, że nie było go na imieninach
dziecka, to odwołał też ten wyjazd we dwoje do Paryża. Dopiero tydzień
temu zabrał mnie na imprezę do znajomych i był bardzo miły, ciągle mnie
komplementował i w łóżku potem było super, ale&
& pomarszczony kasztan, zmięta chusteczka z zasuszonym ogryzkiem
w środku, rozpakowana torebka żelków&
 Ale potem kilka razy były jakieś głuche telefony i znowu przestało mu
się podobać, że się nie maluję i nie używam perfum& A jego ciuchy
śmierdzą perfumami, konkretnie Allure, wiem, bo kupił mi kiedyś na
imieniny. Nie lubię takich słodkich zapachów, więc stoi. Ja tym nie pachnę,
więc kto?
& żel antykomarowy, plaster na odciski, ulotka z przychodni, pudełko
tabletek przeciwbólowych. Brakowało mi tylko pudełka z zapałkami.
Szczerze mówiąc, chętnie oddałabym biednej dziewczynce z bajki
Andersena wszystkie swoje skarby za jedno jej pudełko.
 Pójdę zapalić do ogrodu.  Wstałam i wyszłam na taras. Karolina
dołączyła po chwili.
 Biedna Monika, zrobił ją w kukułę ten wał  powiedziała.  To ją
całkiem pogrąży, już i tak przypomina zombi. Jak ona sobie teraz poradzi?
 Wszystkie sobie jakoś radzimy  burknęłam, obgryzając niewycięte
skórki przy paznokciach.
Wokół intensywnie zapachniało skoszoną trawą albo opadającymi liśćmi,
czymÅ› cierpkim i beznadziejnie smutnym.
 Myślisz, że to Aleksandra? Ale przecież nie ona jedna używa Allure! To
chyba niemożliwe&
Karolina zgasiła trzy czwarte papierosa w glinianej donicy.
 Nikt nie jest doskonały. Każdy ma swój wentyl. Przekonałaś się.
Kopnięcie w brzuch nie było bolesne, tylko zaskakujące. Instynktownie
zwinęłam się w kłębek, a po chwili wyłuskałam z pościeli piętę wielkości
mandarynki. Julek spał jak zwykle rozciągnięty na całą długość, w poprzek
wielkiego łóżka, z rozchylonymi ustami i jasnymi włosami opadającymi na
policzek. Dotknęłam wargami dziecięcej skroni; to miejsce było
delikatniejsze nawet od wnętrza jego rączki.
Spojrzałam na zegarek, była za sześć siódma. Zaraz obudzi się Julek
i zacznie się dzień. Minuty do jego obudzenia należą do mnie, kilka
własnych minut! Zawsze przelatują za szybko.
Niewiele można zrobić z kilkoma minutami, gdy leży się bez ruchu
w niewygodnej pozycji, bojąc się ruszyć, by nie obudzić malucha. Można
popatrzeć na ścianę. Albo pomyśleć. Albo popatrzeć na dziecko. Albo nie
myśleć.
Pierwsza minuta: muszę mu obciąć włosy, sięgają już za ucho. Może
teraz, kiedy śpi, nie będzie się przynajmniej ruszał& Bez sensu, i tak nie
mogę wstać, bo go obudzę.
Druga minuta: paznokcie też by się przydało i też najlepiej, jak śpi, ale
jak wstanę, to& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl