[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadałeś sobie trudu, by przesłuchać znajomych
i dalszą rodzinę Beverly Ballamy ? Czy może tego,
że nie było żadnej umówionej wizyty techników
medycyny sądowej ? - poderwał się na nogi. - Po
co te wszystkie kłamstwa ? Wytłumacz mi!
Wuj spojrzał mu w twarz. Jego niebieskie
oczy, znak rozpoznawczy Fraleyów, pozostały
niewzruszone, mimo oskarżeń Chase'a.
scandalous
- UsiÄ…dz, wszystko ci powiem...
- I tak mi powiesz - przerwaÅ‚ Chase. Z rÄ™ka­
mi na biodrach, rozsierdzony, dyszaÅ‚ ze zdener­
wowania. Ktoś zamordował Bellamy. O1ivia
również może znajdować siÄ™ w niebezpieczeÅ„­
stwie. On musi poznać prawdę!
- WÅ‚aÅ›nie spÄ™dziÅ‚em dwie godziny, przesÅ‚u­
chujÄ…c EdnÄ™ Bradley.
Informacja ta mocno zaskoczyÅ‚a Chase'a. Go­
spodyniÄ™ O1ivii ?
- W jakim celu ?
Komisarz westchnął i znużony opadł na fotel,
jakby dłuższe stanie na nogach było ponad jego
siły.
- Pilnie obserwowałem zajazd. Wiedziałem, że
dzieje siÄ™ tam coÅ› podejrzanego. - Jego oczy
z determinacją wpatrywały się w Chase'a. - Po
rozmowie z rodzicami Beverly, gdy upewniłem się,
że wokół dziewczyny nie byÅ‚o żadnych mrocz­
nych tajemnic, nabrałem pewności, że jej śmierć
jest zwiÄ…zana z zajazdem. Dlatego wziÄ…Å‚em siÄ™ za
uważną obserwację tego miejsca. Ralph Cook
czÄ™sto przychodziÅ‚ i wychodziÅ‚ w dosyć nietypo­
wych godzinach, jak na pracę od ósmej do piątej.
Chase potrząsnął z niedowierzaniem głową.
- Chyba nie usiłujesz obarczyć winą Ralpha
Cooka. Nie zrobiłby tego.
- Mylisz się, Chase - przerwał mu wuj.
- Edna zauważyła, że zarówno 01ivia, jak
i Ralph zachowują się dziwnie, zwłaszcza od
scandalous
czasu, gdy otwarcie oskarżyłem go o wandalizm.
Zledziłem go dziś, gdy wracał do domu o piątej
trzydzieści.
Chase'a ogarnął nowy niepokój.
- To dlaczego nie przyprowadziłeś go na
posterunek?
Komisarz potrząsnął głową.
- Ponieważ udaÅ‚o mu siÄ™ mnie zgubić. Po­
szedłem więc do Edny, żeby sprawdzić, czy
niczego nie zauważyła. Była teraz moją ostatnią
szansÄ… na dotarcie do prawdy.
Chase uniósÅ‚ do góry ramiona w geÅ›cie zdzi­
wienia.
- Naprawdę wierzysz, że Ralph zamordował ?
Komisarz sięgnął do wewnętrznej kieszeni
pÅ‚aszcza i wyjÄ…Å‚ plastykowÄ…, przezroczystÄ… toreb­
kę. Położył ją na biurku, tuż przed stojącym nad
nim Chase'em.
Chase nie musiaÅ‚ jej brać do rÄ™ki, by rozpo­
znać zawartość. Wysadzana drogimi kamienia­
mi pochwa od kompletu z nożem do otwierania
listów... Narzędzie zbrodni w sprawie...
- Co ciekawe - kontynuował komisarz - gdy
pojawiłem się u Edny, właśnie miała do mnie
dzwonić. Kiedy robiła pranie dziś po południu,
zmieniała w pokojach zajazdu pościel, oto co
znalazÅ‚a - wskazaÅ‚ na plastykowÄ… torbÄ™. - Znajdo­
wała się w sypialni Ołivii, ukryta pod materacem.
Wersja wydarzeÅ„ przedstawiana przez komi­
sarza była dla Chase'a niczym cios między oczy.
scandalous
- Chyba nie mówisz poważnie!
Komisarz skinął głową.
- Edna powiedziała również, że widziała
Ralpha i paniÄ… Hamilton, prowadzÄ…cych oży­
wione rozmowy, a może nawet ostrą wymianę
zdań... ale zawsze poza zasięgiem jej słuchu.
Wyglądało to na kwestionowanie przez Ralpha
wydanych mu poleceń. Nie zrozum mnie zle
- zastrzegł się wuj. - Edna bardzo szanuje Olivię,
jednak przyparta do muru, przyznała się do
obaw, że pani Hamilton jest bliska załamania
nerwowego. Bardzo niespokojna, dziwnie siÄ™
zachowuje, wyjątkowo milcząca... zamknięta
w sobie.
Zaszokowany Chase z trudem podsumował
słowa wuja.
- Uważasz, że O1ivia zaplanowała lub też
dokonała tego morderstwa? A w jakim to niby
celu? By torturować samą siebie? - Kłębiące się
w nim, rozszalałe emocje na dobre zachwiały
jego równowagą. Ledwo mógł ustać na nogach.
Wszystko to jakiś obłęd!
- Jestem przekonany, że jest niezrównowa­
żona psychicznie. I może sama zabiła swojego
męża. - Komisarz wzruszył ramionami. - Może
w obronie własnej, kto wie? Przyjechała tu
z daleka, aby zacząć życie od nowa, ale wszystko
zaczęło się jej zle układać. A dotychczas umiała
rozwiÄ…zywać swoje problemy jedynie przy po­
mocy desperackich metod. Uprzedzałem cię,
scandalous
Chase, że jest uparta, zdeterminowana. Tacy
ludzie sięgają po drastyczne środki. Kto może
dać gwarancję, że nie jest kompletną wariatką ?
Postukał palcem w jedną z teczek, które
trzymał Chase.
- Nie czytaÅ‚eÅ› opisu moich badaÅ„ nad seryjny­
mi zabójcami? WiÄ™kszość z nich byÅ‚a w dzieciÅ„­
stwie molestowana w taki czy inny sposób. Być
może to mąż O1ivii doprowadził ją do szaleństwa.
Chase czytał tę pracę, ale w żaden sposób nie
wpłynęła ona na jego przekonania. Wuj mocno
naciągał swoje argumenty. Nie zamierzał tego
dalej słuchać! Chwycił klucze do samochodu.
- JeÅ›li potrafisz to udowodnić - rzuciÅ‚ - are­
sztuj ją. Osobiście uważam, że to ona jest
w niebezpieczeństwie. Ktokolwiek to zrobił,
zapewne jeszcze nie dokończył dzieła.
Komisarz zerwał się na nogi.
- Sugerujesz, że ktoś z tej wyspy byłby
w stanie popełnić morderstwo, by zamknąć
zajazd ?- - W każdym słowie komisarza słychać
było jego wściekłość.
- Sam oskarżyłeś Ralpha Cooka. Dlaczego?
Komisarz dzgnÄ…Å‚ palcem tors Chase'a.
- OskarżyÅ‚em go o bycie pod wpÅ‚ywem uro­
ku tej kobiety. Nie zarzuciłem mu popełnienia
morderstwa.
- Mylisz siÄ™ - warknÄ…Å‚ Chase.
- Nie - przerwał wuj - to ty się mylisz.
Pozwalasz, by obsesja na punkcie tej kobiety
scandalous
odebrała ci zdrowy rozsądek, tak jak stało się
z twoim ojcem.
Chase zbliżył twarz do twarzy wuja.
- Być może straciłem dla niej głowę, ale to
moje ryzyko. Twoje sugestie to kompletna bzdu­
ra. Nawet gdyby była zdolna do popełnienia
zbrodni, taki czyn byÅ‚by ostatniÄ… gÅ‚upotÄ…. Za­
jazd jest jedynym zródłem jej utrzymania. Po co
miałaby działać na własną szkodę ?
- Może dla rozgłosu - zasugerował nie zbity
z tropu komisarz Fraley, po czym wzruszył
ramionami. - A może to było silniejsze od niej
i nie potrafiła się powstrzymać. W każdym razie...
wysyłam list gończy za Cookiem- kontynuował
- a potem zdobÄ™dÄ™ nakaz rewizji zajazdu. I uczci­
wie ostrzegam... mam zamiar ją zaaresztować.
- Zrobisz, co uznasz za stosowne - rzucił
Chase. - A ja zrobiÄ™, co ja uznam za stosowne. -
I z tymi słowami wyszedł, trzasnąwszy za sobą
drzwiami.
Zupełnie nie zważając na strugi deszczu,
Chase skierowaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ samochodu. Powia­
domi 01ivię, że powinna znalezć adwokata. On
jej pomoże. Znajdą sposób, by udowodnić, że
wuj nie ma racji.
Zaklął siarczyście parę razy, włączył silnik
i zapiął pasy. Sprawy najwyrazniej wymknęły
mu siÄ™ spod kontroli. UfaÅ‚, że wuj dziaÅ‚a w naj­
lepszej wierze, że ma czyste intencje, ale nie
dawało się ukryć, że uwziął się na Olivię od
scandalous
momentu, kiedy przybyła na wyspę. Nie był
wiÄ™c w swoich podejrzeniach i dziaÅ‚aniach obiek­
tywny. Kto wie, czy grzebanie w jej przeszłości
nie pogłębiło jego uprzedzeń.
Zadzwonił telefon, odrywając Chase'a od
ponurych myśli. Wyciągnął aparat z kieszonki
przy pasku i odebrał.
- Chase Fraley.
- Agencie Fraley, dzwoniÄ™ z centrali.
W gÅ‚owie Chase'a zapaliÅ‚o siÄ™ czerwone Å›wia­
tełko.
- Jaka sprawa ?
- Przed chwilą odebrałem telefon od kobiety,
która była w lekkiej histerii. Prosiła o rozmowę
z panem, ale gdy zorientowała się, że wybrała
numer 112 zamiast pana telefonu, odłożyła
sÅ‚uchawkÄ™. PróbowaÅ‚em oddzwonić, ale nie od­
bierała. Na szczęście rozmawiała na tyle długo,
że zdążyliśmy namierzyć, skąd dzwoniła.
- Jaki jest jej adres ? - zapytał Chase, czując [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl