[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Likier miętowy "on the rocks" - oznajmił. - To postawi mojego pieszczoszka na nogi!
Jego pieszczoszka? Emmanuelle uśmiechnęła się z goryczą. Sam-lo stał pośrodku pokoju sztywny,
niezgrabny. Z widocznym zakłopotaniem wziął kieliszek, jaki podał mu Mario. Wypili w milczeniu.
Emmanuelle poczuła raptem tak nieznośne pragnienie, że opróżniła kieliszek jednym haustem. Musiała teraz
przyznać w duchu, że Mario miał rację - napój rzeczywiście ożywił ją. Zupełnie nieoczekiwanie Mario
usiadł przy niej, objął oburącz i przycisnął wargi do jej lewej piersi.
- Teraz wezmę panią - oświadczył i odczekał chwilę, aby zobaczyć, jaka będzie jej reakcja.
Ale Emmanuelle była za bardzo zaskoczona, aby móc w jakikolwiek sposób zareagować. Zresztą to, co
usłyszała, wcale jej nie przekonało.
- Z tym, że wezmę panią poprzez tego ślicznego pastuszka mówił dalej Mario. - Poprzez niego, w
dosłownym tego słowa znaczeniu. To znaczy - przebiję go, aby dostać się do pani. Posiądę panią tak, jak
jeszcze nikt przede mną - i jak sam nie posiadłem jeszcze żadnej innej kobiety. Będzie pani należeć do mnie
w większym stopniu, niż jakakolwiek istota należała do innego.
Wyciągnął rękę gestem, jakby chciał ją przed czymś osłonić, po czym zaczął tłumaczyć:
- Wie pani dobrze, że używam słów: "brać", "posiadać" i "należeć" po to tylko, aby je natychmiast cofnąć.
Sprawia mi to przyjemność. Ponieważ pani nie bierze, jakbym tego pragnął, lecz daje. Zmarnuję panią,
roztrwonię jak znaleziony skarb, którego odkrywca, niepewny co do własnej uczciwości, nie śmie zachować
dla siebie. Nie chodzi mi o to, by panią zatrzymać, przyszedłem przepiłować kraty więzienia, w którym
tkwimy samotnie, ja i pani. Po tym, jak będziemy się wspólnie kochać, nie będzie pani należała do mnie
bardziej, niż do jakiegokolwiek innego mężczyzny, jakiejkolwiek rodziny, sekty, reguł. Należy pani do
swoich czystych snów, marzeń. W tym śnie sam-lo i ja idziemy marzyć razem z panią. Będziemy żyć we
trójkę życiem, które stworzymy dla samych siebie: będzie to nasze życie wieczne.
Jego oczy zagłębiły się w Emmanuelle tak, jak patrzy się w bezkresne morze, zanim wyruszy się, by odkryć
je na nowo. Jego głos zapytał już śmiało:
- Przystaje pani na to?
Odpowiedziała tonem, jakby mówiła do samej siebie: - To tylko noc, w którą można poznać nowe gwiazdy.
Mario uniósł głowę i spojrzał na niebo, widoczne spod okapu z trzciny cukrowej:
- Być może jedna z nich, ta najbardziej nieznana, będzie nosić pani imię.
Podjęła decyzję.
- Chodzmy więc poszukać jej razem.
Nie była pewna, co Mario ma na myśli, albo też broniła się podświadomie przed tym, by to zrozumieć.
Jednak ani przez chwilę nie przyszło jej na myśl, że powinna lub mogłaby wykręcić się z tego wszystkiego.
Akceptowała wszystko, co mógłby od niej zażądać. Właściwie bała się tylko jednego - że Mario nie zażąda
od niej niczego. Dlatego też dodała: - Niech pan robi ze mną to, na co ma pan ochotę.
Po raz drugi tej nocy pocałował ją w usta. Była teraz zupełnie szczęśliwa. Ale również zniecierpliwiona,
chciała, by wreszcie zaczął nią rozporządzać.
- Pierwszy pani kochanek! - wykrzyknÄ…Å‚ zachwycony. - Dzisiejszej nocy otrzyma go pani.
Poczuła nagle wstyd, że go zawiodła, że nie wyznała mu swoich przeżyć w samolocie. Ale czy teraz miało
to jakieś znaczenie? A ponieważ po raz pierwszy to wszystko miało się odbyć za jej pełną zgodą, po raz
pierwszy zupełnie świadomie chciała zdradzić męża, Mario w pewnym sensie byłby rzeczywiście jej
pierwszym kochankiem.
- Pierwszy z wielu? - zapytał jeszcze, jakby chciał się upewnić, że zaakceptowała jego nauki.
Co za błogie uczucie, móc oddać się tak bez żadnych zastrzeżeń! Kobieta, która oddaje się tylko jednemu
wybrańcowi nie jest w stanie pojąć, co znaczy obiecać siebie kilku mężczyznom, niezliczonej liczbie
mężczyzn naraz. %7ładna inna kobieta nie byłaby w stanie być cudzołożnicą w tym stopniu, w jakim ona
stawała się obecnie, zdradzając po raz pierwszy męża, zdradzając go z tymi wszystkimi, których miała
pożądać w przyszłości. Któż inny potrafiłby dokonać takiego cudu?
- Nie ma pani już nic przeciwko temu? - zapytał natarczywie Mario. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl