[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Byłaś w SoHo, po zmroku i sama. %7łachnęła się niecierpliwie.
- To nie może być dużo gorsze niż Darlinghurst wieczorem. A przecież wracałam z pracy codziennie.
- I oboje pamiętamy, jak to się skończyło. Pochylił się i pocałował ją zachłannie, jakby chciał
ją ukarać, ale wkrótce początkowa furia przerodziła się w namiętność, nakazującą jej zapomnieć o
wszystkim poza tym jedynym mężczyzną i sposobie, w jaki na nią działał.
- Pragnę cię - wyszeptał w jej włosy. - Chcę cię w moim łóżku.
Przymknęła oczy, żeby nie zobaczył w nich bólu. Czy to było zbyt wiele, pragnąć by czysty seks
zastąpiło uczucie?
By byli jak dwa serca bijÄ…ce jak jedno.
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU 273
Dwie dusze złączone perfekcyjnym akordem.
Na razie jednak... dlaczego miałaby mu odmówić i pozbawić się rozkoszy?
Zaplotła mu dłonie na karku i spojrzała głęboko w oczy.
- Co ciÄ™ powstrzymuje?
ROZDZIAA JEDENASTY
Dobrze jest wracać do domu, pomyślała Lara, kiedy odrzutowiec zaczął schodzić nad pas lotniska w
Sydney.
Zobaczyła gmach opery, przęsła mostu Harbour, łączącego północne wybrzeże z miastem, rozpięte
nad błękitną wodą, gdzie dwa holowniki wprowadzały statek wycieczkowy do portu, i promy
kursujące w obu kierunkach, między centrum miasta i północnym przedmieściem.
Minął miesiąc małżeństwa z Wolfe'em, miesiąc dzielenia z nim życia. Ten czas przede wszystkim
uświadomił jej, że fizyczna bliskość jest czymś zupełnie innym od jej wyobrażeń. Podziwiała jego
umiejętności zawodowe i przedsiębiorczość, ale także wielką dobroć serca.
Godna szacunku była pozycja, jaką osiągnął, w świecie biznesu. Zamiast wejść do biznesu za po-
średnictwem osiągnięć ojca, założył własną firmę w obcym kraju i odniósł niewyobrażalny sukces.
Zaczęła rozumieć, w czym leży jego siła i doceniać uczciwość. Nie udało jej się jednak dotrzeć do
jego wnętrza. Na razie zyskała jego sympatię i to powinno
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
275
wystarczyć, by może z czasem zbudować coś głębszego.
Tylko że ona pragnęła czegoś więcej... pragnęła, żeby Wolfe ją kochał, ta jak ona pokochała jego.
Pragnęła być kobietą jego życia, tą jedyną, najważniejszą ze wszystkich.
Ciesz się tym, co masz, napomniała sama siebie w myślach. Podobno nie można mieć wszystkiego, a
ona i tak dostała zaskakująco dużo.
- Wkrótce lądujemy.
Odwróciła się do męża, ale niewiele mogła wyczytać z jego enigmatycznej miny, więc tylko uśmiech-
nęła się czarująco.
- Tak. Już jesteśmy.
Nie powiedziała w domu". Dom był miejscem, gdzie człowiek się urodził i wychował, ale dla niej
przede wszystkim miejscem, do którego należało serce. A jej serce należało do Wolfe'a.
Czy on o tym wiedział? Ile był w stanie odgadnąć?
Nie mogła sobie wyobrazić nic smutniejszego niż wyznać miłość i nie otrzymać wzajemności.
- Cieszę się, że wracamy. - Pod wpływem impulsu pocałowała go w policzek, a właściwie taki miała
zamiar, ale Wolfe akurat się odwrócił i pocałowała go w usta. To on przedłużył pocałunek, a potem
oderwał się od niej niechętnie.
- Zapnij pasy - przypomniał.
Kiedy już to zrobili, pochylił się i sprawdził jej zapięcie.
Kontrola paszportowa i celna przebiegły błyskawicz-
276
HELEN BIANCHLN
nie, a przy krawężniku już czekała limuzyna, gotowa zawiezć ich do Point Piper.
Widok odnowionego domu i troskliwie wypielęgnowanego ogrodu zaparł jej dech w piersiach.
- Musiałeś tu zaangażować armię ludzi - powiedziała z podziwem, kiedy przechodzili z pokoju do
pokoju.
Dekorator wnętrz wykonał wspaniałą pracę. Umeblowanie i wyposażenie doskonale pasowały do
charakteru budynku, a kuchnia... Larze zabrakło słów, więc tylko przesuwała dłońmi
po-marmurowych powierzchniach i nowoczesnych urządzeniach. Lodówka, zamrażarka i spiżarnia
zawierały zapasy, gotowe sprostać ich każdej zachciance.
Lara odwróciła się do Wolfe'a i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Dziękuję ci. Tu jest przepięknie.
- Masz na myśli kuchnię?
Wśród jego znajomych nie było ani jednej, skłonnej zachwycać się tak funkcjonalnym miejscem.
- Tak. I dziękuję za to wspaniałe wyposażenie.
Otwierała szafki i szuflady, wykrzykując z zachwytu na widok ich zawartości. Ten, kto tu działał w
czasie ich nieobecności, idealnie utrafił w jej gust.
- Skąd wiedzieli? - zapytała, odwracając się do męża.
- Dekoratorka skonsultowała się z Tonym i Sally. Wszystko jasne. Kto poza innym szefem kuchni
pojąłby znaczenie tych, tak istotnych, drobiazgów?
- Nie wiem, co powiedzieć.
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
277
- Pózniej mi podziękujesz - odparł z błyskiem w oku.
Odpowiedziała podobnym spojrzeniem.
- O, na pewno.
- A teraz zajrzyjmy do garażu.
Spojrzała nieufnie, ale posłusznie podążyła za nim do trzymiejscowego garażu.
Jedno miejsce zajmował czarny lexus, obok stało srebrne bmw. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy Wolfe
podał jej kluczyki.
- Należy do ciebie.
Nie była w stanie wykrztusić słowa, tylko roześmiała się radośnie, zarzuciła mu
zaczęła go całować po twarzy.
- Dziękuję ci, dziękuję.
- Rzućmy jeszcze okiem na pokoje na piętrze.
Wziął ją za rękę, splatając ich palce. W tej konkretnej chwili byłoby tak łatwo powiedzieć mu, ile dla
niej znaczy...
Powstrzymała się jednak, pełna obaw przed wypowiedzeniem tak ważkich słów głośno. Pokazała mu
to jednak za pomocą gorących warg, czułego dotyku i tak tkliwego spojrzenia, że zaczął się
zastanawiać, jak kiedykolwiek mógł uważać swoje życie bez niej za pełne.
W końcu zasnęli, a Lara obudziła się dużo pózniej, kiedy Wolfe przygotował kąpiel dla nich obojga i
zaniósł ją nagą do łazienki. Tak musiał wyglądać raj, pomyślała, kiedy zaczął wodzić namydloną
gąbką po jej gładkiej skórze.
278
HELEN MANCHEN
Po cudownych chwilach namiętności wytarł ją starannie, zaniósł z powrotem do łóżka i ukołysał do
snu, tuląc w objęciach.
Ustalenie się codziennej rutyny zajęło kilka dni. Telefon do restauracji upewnił Larę, że zespół radzi
sobie świetnie i nie mogła się już doczekać spotkania z Sally, Shontelle i Tonym.
Jednak najważniejszy był dla niej teraz dom, który pielęgnowała z wciąż rosnącym oddaniem i
radośnie uzupełniała zapasy w spiżarni, lodówce i zamrażarce.
Wolfe zatrudnił dzienną pomoc, Charlotte oraz ogrodnika, Aleksa. On sam spędzał długie godziny w
biurze, zajmując się, poza własną, również firmą Dariusa, a Lara czerpała wielką przyjemność z
przygotowywania wspólnych kolacji na jego powrót.
- Szybko przytyję, jeśli będziesz mnie tak dalej karmić - powiedział po wieczornym posiłku, w jakiś
tydzień po powrocie.
Płonne obawy. Wciąż miał idealną sylwetkę, zresztą przecież codziennie rano ćwiczył zapamiętale w
domowej siłowni.
Podczas ich pobytu w Nowym Jorku przyszło pocztą kilka zaproszeń, teraz trzeba było na nie odpo-
wiedzieć. Najpilniejsza okazała się promocja ulubionej organizacji charytatywnej Dariusa i Suzanne,
która miała się odbyć w hotelu w mieście w najbliższy weekend. Wolfe zadzwonił, żeby potwierdzić
ich przybycie.
Następnego dnia tuż po jedenastej Lara pojawiła się wreszcie w swojej restauracji.
TESTAMENT Z NOWEGO JORKU
279
- Witaj! - Shontelle wybiegła z recepcji i uścisnęła ją mocno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Dickson Helen Powrot do Belhaven
- Konwicki Tadeusz BohiśÂ„
- HiszpaśÂ„ska serenada
- Jack L. Chalker Watcher at the Well 01 Echoes of the Well of Souls
- Asaro, Catherine AI 1 Sunrise Alley
- james L. Halperin The First Immortal
- MacLean_ _HMS_Ulisses
- Long Julie Anne Pennyroyal Green 06 Gra o markiza
- Autumn McCullah Bentr
- Warren Murphy Destroyer 103 Engines of Destruction
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- duzyformat.htw.pl