[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrządzeniem losu, tłum gości rozstąpił się ioczom ich obu ukazał się markiz.
Lisbeth posłała mu wdzięczny uśmieszek.
A to znaczyło, że markiz musiał porzucić swe miejsce przed kominkiem ipodejść
do obu panien, żeby się znimi przywitać.
Phoebe była zaszokowana, że walenie jej serca nie zagłuszyło szumu rozmów
wsalonie.
 Właśnie rozmawiałyśmy zpanną Vale otym, że obie oddałyśmy już dwa walce
imamy jeszcze po jednym do oddania.
Markiz nie spojrzał na Phoebe. Ale Phoebe wiedziała, że nie zrobił tego tylko
dlatego, że gdyby to uczynił, nie byłby już wstanie oderwać od niej oczu.
 Wtakim razie byłbym zaszczycony, gdybyś swój ostatni walc zatańczyła ze mną,
Lisbeth.
 Ależ znajwiększą rozkoszą. Ioch, idzie Jonathan. Może go przekonamy, żeby
zatańczył zPhoebe. Wkońcu jej też należy się trochę rozrywki, nie uważa pan, markizie?
 paplała Lisbeth, jakby już się pogodziła zszokującym faktem, że Phoebe będzie
tańczyła walca, iteraz postanowiła, że ona imarkiz muszą zadbać opartnera dla niej.
Phoebe była wściekła, zwłaszcza za słówko  przekonać . Jakby Jonathana trzeba
było najpierw przekupić, żeby zechciał zatańczyć znauczycielką.
Lisbeth jednak już ruszyła wpogoń za swym przystojnym kuzynem, który
zkażdym dniem coraz bardziej przypominał starszego brata Lyona iktóry, obejrzawszy się
przez ramię, przyspieszył kroku, zupełnie jakby uciekał.
Markiz też odszedł iPhoebe została sama.
Wreszcie była wolna imogła coś zjeść, ale& oironio, zupełnie straciła apetyt.
Za to zchęcią coś by wypiła. Może nawet ratafię.
W końcu jestem na przyjęciu, pomyślała zprzekąsem.
16
Już prawie zapomniała, jak się tańczy walca.
Z początku czuła się niezgrabnie, ale po krótkim czasie przypomniała sobie, że
najlepiej poddać się osobie prowadzącej. To jednak nie przychodziło jej łatwo. Wpewnej
chwili zahaczyła czubkiem pantofla obrzeg spódnicy, lecz Waterburn, który był
ogromnym mężczyzną, zdawał się nawet tego nie zauważać. Napiął mocniej potężne
ramię, jak wioślarz sterujący łodzią, iod razu odzyskała równowagę.
Tańcząc znim, czuła się nie tyle jak jego partnerka, ile raczej jak dodatek,
podręczna torebka.
Postanowiła, że nie będzie podejmować rozmowy. To on był dżentelmenem iten
obowiązek należał do niego. Wypita ratafia iwirowanie wwalcu wprawiały ją wstan
niezmiernie przyjemnego oszołomienia. Wolała się tym upajać niż prowadzić
konwersacjÄ™.
 Pani&  obrzucił ją bacznym spojrzeniem iszybko podjął decyzję  & wstążka
jest bardzo twarzowa.
 Lordzie Waterburn, czy stracił pan wenę? Przecież& to tylko wstążka 
odpowiedziała zujmującym uśmiechem.
Trzy szklaneczki ratafii, wypite szybko jedna po drugiej, sprawiły, że unosiła się
wobłoku lekkomyślności, auczucie to wzmagał dodatkowo fakt, że prawdopodobieństwo
spotkania Waterburna po tym wieczorze wydawało się naprawdę nikłe. Kątem oka
widziała wciąż markiza iLisbeth płynących wwalcu znieznośnym wprost wdziękiem.
 Ale żadna inna dama nie ma wstążki na szyi  zauważył lord przytomnie.
 Bo noszą brylanty iperły. No, może zwyjątkiem tej tęgiej kobiety, otam, która
obwiązała szyję tasiemką zcholernie dużym rubinem. Bo to rubin, prawda?
Wykręciła nieelegancko głowę.
Waterburn otworzył szeroko oczy, słysząc słowo  cholernie , iznagłym
zaciekawieniem również odwrócił głowę.
 Tak sądzę. To przecież lady Copshire.
 Mhm. Jakżeby inaczej. Lady Copshire.
 Pasuje do pani oczu. Mam na myśli wstążkę.
Zapewne pomyślał, że ludziom znizin takie słowa jak  cholernie przychodzą bez
trudu iprzełknął jakoś ten fakt.
Spiorunowała go wzrokiem. Wydawał się zaskoczony.
 Lordzie Waterburn?
 SÅ‚ucham?
 %7łycie jest za krótkie, żeby wysłuchiwać komplementów pod adresem mojej
wstążki. Może mnie to popchnąć do desperackich kroków.
Zaszokowany, wybuchnął krótkim śmiechem.
 Jaka pani oryginalna. Proszę przyjąć przeprosiny, panno Vale. Zabrnąłem wślepą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl