[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zafascynowana, jak samochody zjeżdżają do boksów, a me
chanicy w białych kombinezonach biegną zmienić opony
i zajrzeć pod maski. Pierwszy bieg wygrało MG, a Freddy
w alfa romeo przyjechał drugi. Kierowcy opuścili auta i za
częli pozować fotografom.
Lady Ormsby zaplanowała piknik na późniejszą godzi
nę, dlatego lekki południowy lunch podano gościom w dom
ku klubowym. Przebiegał gwarnie i wesoło. Wszyscy wy
chodzili już na dwór, ale Anna postanowiła zaczekać na So
nię, która poszła do toalety. Przesuwając się powoli ku
drzwiom, spojrzała w kierunku baru i zmartwiała. Na wyso
kim stołku siedział Freddy. Wyglądał, jakby wlał już w siebie
kilka drinków. Właśnie zamawiał kolejnego. Musiała uwa
żać, żeby jej nie zauważył, a jednocześnie pilnować Soni,
gdy tylko się pojawi. Odwróciła się... i stanęła oko w oko
z Edwina.
Edwina uśmiechnęła się kpiąco.
- Nic z tego nie będzie, sama pani wie - powiedziała.
- Z czego? - spytała Anna z udaną obojętnością.
- Z unikania Freddy'ego. - Zerknęła niezadowolona na
brata. - Trzeba mu wybaczyć. Leczy solidnego kaca i na
pewno jutro będzie miał jeszcze większego, bo zaczął od
szampana, a teraz pije whisky.
- Czy powinien w takim stanie prowadzić samochód?
- Nie... ale niech pani spróbuje mu to wyperswadować.
- Otaksowała piękną niebieską sukienkę Anny. Spoglądała
chłodno i wrogo, ale na jej wargach igrał fałszywy uśmie
szek. - Ładnie pani wygląda. Cieszę się z naszego spotkania.
Jest pani z Aleksem?
Anna przybrała niechętny wyraz twarzy i odpowiedziała
ze zdawkową uprzejmością:
- Tak, i z lordostwem Ormsby. - Edwina prezentowała
się znakomicie w białym kombinezonie wyścigowym, cho
ciaż Anna nie mogła zrozumieć, po co jej ten strój.
- Alex pewnie jedzie lagondą. Zobaczymy, jak sobie po
radzi z bugatti Freddy'ego.
Dla Anny było oczywiste, że mimo nieskazitelnych ma
nier Edwina jej nienawidzi, zresztą sama odwzajemniała to
uczucie. Obie były w emocjonalnym związku z tym samym
mężczyzną: jedna go kochała, druga przeżyła publiczne upo
korzenie, gdy ją rzucił.
- Spędza pani dużo czasu z Aleksem, ciągle coś o was
piszą w rubrykach towarzyskich. Boże, każda kobieta marzy
o takiej partii. Czego można chcieć więcej? Alex ma prezen
cję, dobre kontakty, swoistą sławę i w dodatku jest bajecznie
bogaty, chociaż na pani to nie robi wrażenia, skoro jest
wnuczką i dziedziczką lorda Mansona, prawda?
- Jest pani świetnie zorientowana - odrzekła z naciskiem
Anna. - A zauważyłaby pani znacznie więcej, gdyby przyj
rzała się Aleksowi dokładniej, ale panią interesował tylko je
go portfel.
- Myli się pani - odparła lodowatym tonem Edwina. -
Alex jest mężczyzną z krwi i kości. Dobrze nam było razem,
nigdy go pod tym względem nie rozczarowałam.
Próba nałożenia maski uprzejmości tym razem spełzła na
niczym. Niechęć na twarzy Anny odmalowała się aż nadto
wyraźnie.
- Czyżby? I dlatego panią rzucił? - Miała stanowczo
dość tej rozmowy. - Przepraszam bardzo, ale muszę wracać
do mojego towarzystwa.
Już miała odejść, gdy u jej boku stanęła Sonia. Edwina
przeniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się złośliwie.
- Witaj, Soniu - wycedziła. - Nie widzieliśmy cię całe
wieki. Gdzie się ukrywałaś?
- Nie ukrywałam się, Edwino.
Opanowanie Soni zaskoczyło Annę. Tymczasem Freddy
odwrócił się ze szklaneczką, której nie zdążył donieść do ust,
i zmartwiał. Odstawił alkohol na kontuar, zsunął się ze stołka
i chwiejnym krokiem podszedł do nich. Anna otrząsnęła się
już z zaskoczenia. Ogarnął ją lęk o siostrę Aleksa.
Sonia patrzyła na niego. Nie poruszyła się ani nie odezwa
ła. Na jej twarzy odmalował się wyraz zachwytu. Oczy jej
lśniły. Wcale nie zdradzała strachu, żalu ani złości.
Freddy patrzył na nią jak na ducha. Chociaż jasność umy
słu zmącił mu alkohol, usiłował jakoś zebrać myśli. Odkąd
Anna opowiedziała się po stronie Aleksa, grunt palił mu się
pod nogami. Ojciec zagroził Freddy'emu wydziedziczeniem,
jeśli nie zmieni stylu życia i nie znajdzie uczciwego zatrud
nienia ku pożytkowi własnemu i rodziny.
Była też Sonia.
Odkąd Alex powiedział mu w dniu mityngu, że Sonia pró-
bowała się utopić, a potem straciła jego dziecko, Freddy nie
mógł się uwolnić od wyrzutów sumienia. Żył od jednego he
roinowego stuporu do następnego, a w chwilach względnej
przytomności rozważał różne sposoby ucieczki, od emigracji
po samobójstwo.
- Dzień dobry, Freddy - powiedziała cicho Sonia. - Jak
przystojnie wyglądasz.
Dźwięk jej głosu podziałał na niego uspokajająco. Na jego
twarzy pojawił się wyraz łagodnego smutku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 PowrĂłt Tarzana
- Kingsley Maggie Nieoczekiwany powrót Zatoka gorących serc 11
- Porwanej i sprzedanej powrót do piekła Forsyth Sarah
- Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
- R1026. Thayer Patricia PowrĂłt do domu
- 0503. Greiman Lois Powrót do Iowa
- Tolkien J. R. R. Hobbit czyli tam i z powrotem
- 257. Lawrence Kim PowrĂłt do Grecji
- Lennox Marion Powrót księżniczki
- Forester C.S. Szcześliwy powrót
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agatka34212.pev.pl