[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrócił głowę w kierunku nowego napastnika. Aokieć Salima uderzył gwałtownie w łuk brwiowy
ogra. Ataki chłopca, mimo że bez większego znaczenia, wystarczyły, żeby odwrócić uwagę bestii.
Palce Bjorna zacisnęły się na trzonku broni.
Rycerz podparł się na kolanie i dobywając ostatnich sił, cisnął gwałtownie toporem. Ostrze zagłębiło
się w gardło ogra; z rany trysnął szkarłatny płyn. Bjorn wstał z trudem, gotowy kontynuować walkę,
ale potwór zachwiał się, runął i już się nie poruszył.
Ze swojej strony Ellana znalazła się w złym położeniu.
- Daj mi twój nóż! - krzyknęła do marzyciela, ten jednak ani drgnął. Camille zobaczyła, jak ogr zbliża
się do młodej kobiety. Obiecała analitykowi, że nie będzie rysować, dopóki nie dotrą w bezpieczne
miejsce, niemniej teraz spontanicznie rzuciła się do Wyobrazni. 4
Zrobiła to jeszcze szybciej niż poprzednio.
Lśniący sztylet pojawił się w dłoni Ellany w chwili, gdy dosięgło jej ramię ogra. Młoda kobieta chwyciła
rękojeść obiema rękami i z całej siły pchnęła ku górze. Trysnął obfity strumień krwi i bestia rozluzniła
uścisk, żeby dosięgnąć noża, który wbił się w jej szczękę.
W ułamku sekundy Ellana zrozumiała, że to Camille stworzyła broń, której właśnie użyła, i że nadal
może liczyć na jej pomoc. Rozłożyła szeroko ramiona i w każdej z jej dłoni zmaterializował się sztylet.
Ellana wbiła oba ostrza aż po rękojeści w boki potwora.
Pomimo okropnie zranionego pyska, ogr ryknął ogłuszająco. Jego oczy zaszły mgłą, zachwiał się, po
czym runął jak głaz, martwy.
Właśnie wtedy na galopującym koniu przybył Edwin z obnażoną szablą w dłoni. Ostatnia walka
dobiegała końca.
Maniel zwiększył nacisk swych tytanicznych muskułów. Ogr uwięziony w śmiertelnych kleszczach
chciał zaryczeć, ale powietrze nie docierało już do jego płuc. %7łołnierz ścisnął mocniej. Rozległ się
trzask, potem jeszcze jeden, zanim mężczyzna rozluznił uścisk. Wóz zatrząsł się, kiedy ogr runął,
nieżywy. Maniel rozejrzał się wokół, a widząc, że nie ma już niebezpieczeństwa, odwrócił się do
Camille.
- Moja zbroja... - udało mu się wydusić. - Zdejmij moją zbroję.
Camille niezwłocznie pospieszyła mężczyznie z pomocą. Ogr całkiem wgniótł napierśnik i żołnierz
oddychał z największym trudem. Camille wyciągnęła sztylet, który podarowała jej Ellana, i przecięła
skórzane więzy. Zdeformowane płaty spadły jeden po drugim. Maniel usiadł i oparłszy dłonie na
kolanach, odetchnął. Uspokojona co do jego losu Camille zainteresowała się pozostałymi.
Salim uwalniał właśnie Bjorna, którego zbroja potraktowana została tak samo jak ta Maniela. Ellana
odzyskiwała swoje sztylety, nie przejmując się Artisem nadal siedzącym na ziemi, a Edwin, zsiadłszy z
konia, bez słowa przyglądał się polu bitwy.
- Mistrz Duom! - krzyknęła nagle Camille.
Zeskoczyła z wozu, a pozostali pospieszyli za nią. Stary
analityk leżał w krzakach. Nie ruszał się. Edwin wyciągnął go stamtąd ostrożnie, położył na drodze i
pochylił się nad jego klatką piersiową.
- %7łyje! - zawołał po chwili. - Jego serce bije. Słabo, ale bije.
Artis Valpierre przyklęknął przy nieprzytomnym mężczyznie. Ellana, oburzona jego zachowaniem w
trakcie starcia, przyglądała się marzycielowi z jawną pogardą. Z trudem zachowywała milczenie i w
końcu wolała odwrócić się i odejść.
Camille skupiła uwagę na czynnościach Artisa. Marzyciel obmacał delikatnie czaszkę analityka.
Poczuła, że rodzi się rysunek, ale ku swemu wielkiemu zdumieniu, nie dostrzegła ani kształtów, ani
kolorów. Była pewna, żfe Artis rysuje, a jednak niczego nie widziała. Przypomniała sobie słowa
mistrza Duoma:  Marzyciele specjalizujÄ… siÄ™ w swoistej sztuce wywodzÄ…cej siÄ™ z rysunku".
Na polecenie Edwina odsunęli się, żeby nie przeszkadzać marzycielowi w pracy.
Maniel i Bjorn poszli sprawdzić, co zostało z ich zbroi.
- Moja do niczego się już nie nadaje! - stwierdził rycerz.
- Moja także!
Dwaj mężczyzni popatrzyli na siebie.
- Niezła bitka, nie? - rzekł Bjorn.
Maniel skirfął głową, kładąc dłoń na żebrach.
- Złamane? - zaniepokoiła się Ellana.
- Nie, nie sądzę. Czuję się, jakby poturbowała mnie lawina, ale pancerz zamortyzował znaczną
część nacisku.
Ellana rzuciła okiem na ogra leżącego na wozie.
- W każdym razie, gratulacje. Nie wiedziałam, że mężczyzna jest w stanie udusić podobnego
potwora.
- Tobie też należą się gratulacje - odparł Maniel. - Nie wiedziałem, że kobieta może pokonać
ogra pchnięciami sztyletu.
- Ktoś przyszedł mi z pomocą, prawda Camille?
Dziewczyna podeszła bliżej, obchodząc ogra rozciągniętego na wozie. Ellana położyła ręce na jej
ramionach.
- Dziękuję ci, siostro, twoje sztylety ocaliły mi życie.
Camille uśmiechnęła się, uszczęśliwiona określeniem użytym przez młodą kobietę.
Przyjrzała się potworowi zabitemu przez Ellanę. Sztylet, który narysowała jako pierwszy, nadal
tkwiłwjego gardle. Pozostałe zniknęły. Młoda kobieta podążyła za jej spojrzeniem, podeszła do ogra i
zdecydowanym ruchem wyciągnęła nóż.
- Odzyskałam już moje - powiedziała. - Ten należy do ciebie.
Camille zmarszczyła brwi. Według mistrza Duoma przedmioty stworzone przez rysowników istniały
tylko przez określony czas, kilka sekund, rzadko dłużej, ale zawsze w końcu znikały. A jednak ten
sztylet nadal tutaj był. Jego ostra jak brzytwa klinga lśniła diamentowym blaskiem, a rękojeść
ozdobiona była kryształem o kulistym kształcie.
- Nie wiem, czy długo ci posłuży, ale ten nóż jest twój -powiedziała Camille. - Prezent od
siostry.
Ellana ucałowała Camille i odwróciła się do Salima.
- A ty, młody szaleńcze, za kogo się uważasz? Porywać się na podobny atak po jednej lekcji!
Salim uśmiechnął się zadziornie.
- Wsparcie na jednej nodze, cios wyprężoną stopą, to zadziałało, nie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl