[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakimś obcym malczykiem. Ja się znów odezwałem.
- No Georgie bojku, to co miałeś na oku?
- E tam - powiada Georgie - to już nie tej nocy. Słuchaj, może by już nie dzisiaj, co.
- Jesteś ten duży krzepki mużyk - odkazałem - tak jak my wszyscy. Nie jesteśmy jakieś
tam drobne rybionki, co, Georgie bojku? Cóż tedy na oku miałeś azaliż?
- Mogłem mu przyłańcuszyć fest po tych patrzałkach - gadał znów Jołop, a te stare
babuszki wciąż posuwały swoje: - Dziękujemy wam, chłopcy.
- Bo to był widzisz ten dom - odrzekł Georgie. - Ten co ma na przedzie dwie lampy. Na
którym jest taka głupia nazwa.
- Jaka głupia nazwa?
- A no ta Sadyba czy Siedziba, czy jakaś podobna głupota. Gdzie żyje ta starożytna
próchniaczka, co ma koty i cale to kurewsko stare, a drogie barachlo.
- Na przykład?
- Złoto i srebro i różne takie biżuty. Will Angliczanin tak jakby nam o tym powiedział.
- Już ja poniał - odkazałem. - Poniał git i odliczno. - Wiedziałem, co ma na myśli. Stare
Miasto, tuż za Blokiem Municypalnym Victoria. A no cóż, po nastojaszczy dobry wożaty zawsze
wie, kiedy ustąpić i pokazać się tak jakby wielkoduszny dla swoich podwłasnych. - Bardzo
dobrze, Georgie- powiadam. - To jest git przydumka i ją trzeba wykonać. Spadamy nie
mieszkając. - A jakżeśmy wychodzili, to te stare babuszki skazały: - Nic nie powiemy, chłopcy.
Byliście tu cały ten czas, chłopaki. - A ja im na to: - Dobre stare dziewuszki. Wracamy za
dziesięć minut jeszcze coś wam dokupić. - I powiodłem moich trzech drużków na swe
nieszczęście.
6
Tuż na wschód za Księciem Nowego Jorku rozpołożyły się biurowce i ta stara, złachana
bibloteka i za niÄ… ten gromadny blok mieszkalny zwany Victoria od wiktorii, znaczy siÄ™ pabiedy
jakiejś, czy co, a potem się dochodziło do takich żyliszcz jakby staromiejskiego typu w dzielnicy
zwanej Stare Miasto. I zdarzały się tu po nastojaszczy fajne, horror szoł i starożytne domki, o
braciszkowie, a w nich pożywały stare wpychle, różne tam chudoszczawe i szczekające
pułkowniki z laskami w ręku i psiochy stare, owdowiałe, no i głuche stare damy z kotami, co
przez cały swój prawiczy żywot nie poczuły, o braciszkowie moi, żeby mużyk jej dotknął. I
dostawało tu, jest prawda, tych starychowskich rupów, za co na rynku można od turystów zgarnąć
nieliche kasabubu: jak obrazy i klejnoty i różne takie starożytne gówna jeszcze sprzed ery
plastiku. Więc podeszli my grzecznie i po cichu do tego żyliszcza, co się nazywało Sadyba, i
przed nim sterczały kuliste lampy na żelaznych badylach, jakby z dwóch stron pilnowały wejścia
od frontu, i do tego jakby przytuszone światło w jednej z izbuszek na dole, więc my zaszli w taki
fajny kawałek ciemnej uliczki, żeby luknąć w akoszko, co tam proischodzi. W oknie była
rzeszotka, i to żelazna, jakby w mamrze (czyli więzniu) a nie w domu, ale co tam dzieje się, było
nam i tak jawnie widno.
A działo się, że ta stara psiocha, w kudłach już bardzo siwa i z mordą całkiem pokreśloną,
z flachy mlecznej rozlewała to stare mleko w spodki, a potem stawiała te spodki w niz na
podłodze, więc było poznać, że tam w dole kłębi się mnóstwo kotów i koszek dających jej miauk
i miauk. Daże uwidzieli my kilku ich, gromadne i spasłe bydlaki, jak prygają na stół i
rozdziawiwszy się wydają z siebie mrrr mrrrmrrr. I jak ta zgrzybiała babulka im odkazuje, też
widno, jakby za coś łajać te swoje kiciorki. Oprócz tego było widno w komnacie na ścianach
mnóstwo starych obrazów i przedpotopowych, na podziw ozdobnych zegarów, i też jakby
wazonów i ozdóbek, co wypadały oczeń stare i kosztowne. Georgie wyszeptał: - Za to da się
połuczyć horror szoł jakie kasabubu, o braciszkowie moi. Will Angliczanin pali się do tego. - A
na to Pete: - Jak wejść? - Teraz to polegało na mnie, i to raz dwa raz, nim Georgie zacznie nam
dyktować, jak wejść. - Pierwsza rzecz - wyszeptałem - to spróbować normalnie od frontu. Pójdę
bardzo grzecznie i powiem, że jeden mój kumpel tak jakby przymglał na ulicy. Georgie niech
będzie gotów pokazać się za takiego, jakby otwarła. Potem jęk o wodę albo żeby dzwięknąć po
doktora. I ładować się aby nie za szumno. - A na to Georgie:
- Może nie otworzyć. - A ja:
- Próba, nie? - Więc on jakby drygnął pleczami, czyniąc żabi pysk. A ja do Jołopa i Pieti: -
Wy dwaj, braciszki, po dwóch stronach drzwi. Recht? - Kiwnęli po ciemku recht recht recht. -
Dawaj! - to ja do %7łorżyka i bez obciachu sunę prosto do drzwi. Był tam wcisk do dzwonka, ja go
wpych i słyszę brrr brrrrrr w głębi. Potem jakby czuło się nasłuchiwanie, jak gdyby ta psiocha i
wsie jej koszki w słuch na to brr brrrr i zastanawiały się. To ja ciut jakby natarczywiej na
dzwonek. Po czym nakłoniłem się do szpary na listy i wołam takim jakby wytwornym głosem: -
Proszę panią, błagam o pomoc. Mojemu przyjacielowi właśnie coś dziwnego stało się na ulicy.
Czy mogę zadzwonić po doktora, bardzo bym prosił. - Po czym światło zapaliło się w holu i
posłyszałem, jak ta stara babula człap człap tymi nogami w człapakach do drzwi frontowych i tak
mi się zwidziało, nie wiem dlaczego, że ona pod każdą pachą ma tłustego, gromadnego kiciora.
I krzyknęła, aż mnie poraziło, jakie grube ma to głosisko:
- Wynocha. Jazda stąd, albo strzelam. - Jak Georgie to usłyszał, o mało nie zachichrał. A
ja mówię po dżentelmeńsku, takim pilnym i cierpiącym głosem:
- Och, błagam panią, proszę pomóc! Mój przyjaciel tak ciężko się rozchorował.
- Wynocha stąd - odryknęła. - Znam te wasze parszywe sztuczki, żebym otworzyła drzwi,
to już mi wepchniecie, czego wcale nie mam ochoty kupić. Jazda mi stąd, powiedziałam. - No, to
była cudowna po nastojaszczy niewinność. - Proszę się wynosić - ona znów - albo koty na was
wypuszczę. - %7łe jest niemnożko z uma szedłszy, to się dało powiedzieć, od tego życia sam na
samo gwałt i wciąż adzinoko. Spojrzałem w górę i widzę nad wejściem suwane okno i że rychlej
będzie wspiąć się normalnie po ramionach i wlezć tamtędy. Bo tu będziemy aż do rana stać i
przepychać się. Więc mówię do niej:
- No trudno, skoro pani nam nie chce pomóc, to muszę zwrócić się z moim cierpiącym
przyjacielem do kogo innego. - I odmigałem precz moich drużków po cichutku, tylko sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl