[ Pobierz całość w formacie PDF ]
urządzaliśmy sobie konkursy bekania. No dobra, to było w siódmej klasie, ale jednak.
Dlaczego teraz się denerwowałam? Miałam całkiem nowe ciało, a on tego do tej pory nie
rozgryzł, mimo że zostawiłam mu kiedyś bardzo ewidentną wskazówkę. Cały czas tak bardzo
tęsknił za starą mną
- tą, której nie zauważał, póki nie było za pózno - że nie zdawał sobie sprawy (najwyrazniej
do teraz), że doniesienia prasowe o mojej śmierci były mocno przesadzone. Powinnam się
cieszyć, że wreszcie do niego dotarło.
Więc dlaczego z nerwów zamieniałam się w galaretę?
Nie mogłam się nawet zmusić, żeby spojrzeć w jego stronę. A ponieważ nie umiałam sobie
poradzić z tą sytuacją i chciałam ją rozegrać na zimno, jak kiedyś doradziła mi Lulu, udałam,
że go nie widzę. Ruszyłam do windy z Cosabellą truchtającą przy nodze, starając się kołysać
biodrami jak Nikki Howard, choć wiedziałam, że idę niezgrabnie jak Em Watts. Nagle
usłyszałam męski głos:
- Nikki.
Nie chciałam wyglądać na zbyt chętną. Faceci tego nie lubią
- według Lulu, mojego domowego eksperta od facetów. Musiałam pozwolić mu przejąć
inicjatywę. Musiałam pozwolić mu myśleć, że przyjście tutaj było jego pomysłem. Bo w
sumie było. Musiałam...
- Nikki. ChwileczkÄ™. To nie on!
To nie był głos Christophera.
Rozejrzałam się. Owszem, w holu stał wysoki blondyn. Zbudowany dokładnie tak, jak opisała
to przez telefon Lulu.
1 patrzył prosto na mnie.
Ale był ubrany w polowy mundur marynarki wojennej. Christopher nigdy by nie wstąpił do
wojska, jako że jego ojciec, Komendant, wykładowca nauk politycznych na uniwersytecie w
17
Nowym Jorku, wpoił synowi głęboko zakorzenioną niechęć do podlegania jakiemukolwiek
zwierzchnictwu. Poza tym, jako licealista, tak jak ja, nie mógł się zaciągnąć do wojska, nawet
gdyby chciał.
Na twarzy blondyna malowała się głęboka niechęć.
Najwyrazniej skierowana pod moim adresem. Wokół nie było nikogo innego.
Zwietnie. Co takiego zrobiłam temu Blondasowi? Nigdy go nawet nie widziałam.
- Ehm - powiedziałam, pospiesznie, wciskając guzik przywołujący windę. - Przepraszam.
Mówisz do mnie?
Awersja na twarzy Blondasa się pogłębiła. Wyglądał na jakieś dwadzieścia lat, może trochę
więcej. Na mundurze miał mnóstwo różnych znaczków. Ale byłam zbyt zafascynowana jego
pełną niechęci miną, żeby oderwać wzrok od twarzy faceta i czytać, co jest na nich napisane.
- Przestań się wygłupiać, Nik - powiedział, podchodząc do mnie. Jego głos był głęboki.
Zauważyłam w nim słaby ślad południowego akcentu. - Ta bzdura z amnezją może i zadziała
na twoich modnych przyjaciół, ale mnie na to nie nabierzesz.
Zamrugałam i spojrzałam w stronę drzwi wejściowych budynku. Karl ciągle był na zewnątrz i
sprzątał po Cosabelli. Co było dość niefortunne, bo jego zadaniem było zapobieganie tego
typu nieprzyjemnym sytuacjom. Przyznaję, że Blondas nie wyglądał jak te łajzy z kitkami,
które przychodziły tu i żądały pieniędzy, bo inaczej pójdą do jakiegoś brukowca i opowiedzą
obleśną historyjkę o gorącej nocy w Vegas czy gdziekolwiek indziej.
Czego innego mógłby jednak chcieć?
- Przepraszam - powiedziałam. W myślach powtórzyłam sobie gadkę, którą musiałam
wygłaszać już ze sto razy w ciągu ostatnich paru tygodni. Zawsze wtedy, gdy miałam do
czynienia z tak zwanymi przyjaciółmi i krewnymi Nikki, którzy usiłowali mnie podejść,
mówiłam: - Naprawdę mam amnezję i zupełnie nie pamiętam, kim jesteś. Będziesz musiał się
przedstawić. Więc nazywasz się...?
Niebieskie oczy Blondasa kogoś mi przypominały. Tylko kogo? Od początku spoglądały na
mnie zimno, a teraz zrobiły się jeszcze zimniejsze.
- Serio - powiedział. - Zamierzasz się przy tym upierać? Przy tym numerze z amnezją?
Naprawdę myślisz, że ci się to ze mną uda? Ze mną?
Słowa Przy tym numerze z amnezją" wypowiedział w taki sposób, jakby Nikki już kiedyś
próbowała na nim podobnych sztuczek. I to najwyrazniej nieskutecznie.
- To nie jest żaden numer - powiedziałam, wysuwając podbródek. Chociaż oczywiście była
to jedna wielka ścierna. Nie miałam żadnej amnezji. Po prostu nie byłam Nikki Howard. No...
może z prawnego punktu widzenia... - Naprawdę nie mam pojęcia, kim jesteś. Jeśli nie chcesz
w to uwierzyć, to lepiej wyjdz, zanim będę zmuszona zrobić coś, czego oboje pożałujemy.
- Co na przykład? - spytał. - Zadzwonisz po gliny? Dokładnie o to chciałam poprosić Karla -
chociaż trochę mi
było głupio wzywać policję do żołnierza armii USA - więc nic nie odpowiedziałam.
Blondas gapił się na mnie jeszcze chwilę.
- Mój Boże - powiedział po chwili z niedowierzaniem, które powoli pojawiało się na jego
przystojnej, choć trochę zmęczonej twarzy. - Naprawdę byś to zrobiła, co? Nasłałabyś na
mnie gliny.
- Mówię ci. - Odetchnęłam z ulgą, kiedy winda wreszcie przyjechała. - Nie mam pojęcia, kim
jesteś. A teraz, jeśli pozwolisz, właśnie wróciłam z sesji i jestem potwornie zmęczona. Muszę
się jeszcze rozpakować...
Kompletnie mnie zaskoczył. Po prostu wyciągnął rękę i złapał mnie za ramię. Uścisk był
mocny. Nie dałabym rady się z niego wyrwać, choćbym nawet próbowała. A nie miałam
zamiaru tego robić, bo chciałam zachować moje kończyny w jednym kawałku.
18
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Beaton M.C. Agatha Raisin 02 Agatha Raisin i wredny weterynarz
- Daley Brian Gwiezdne Wojny Przygody Hana Solo 02 Zemsta Hana Solo
- Brooks, Terry Word 02 A Knight of the Word
- Harlem Dae [A Bit of Strange 02] Pain and Pleasure [TEB Lust Bites] (pdf)
- Anthony, Piers & Fuentes, Roberto Striker 02 Bamboo Bloodbath & Ninja's Revenge
- Faith V Smith [Bound by Blood, The Legends 02] Dunbar's Curse (pdf)
- Jeanne Stein Anna Strong 02 Blood Drive v1.5 (BD)
- 473.Grey India Dziedzictwo FitzroyĂłw 02 Tajemnice angielskiej arystokracji
- Christian Jacq [Ramses 02] The Temple of A Million Years (pdf)
- Cheyenne McCray [Night Tracker 02] No Werewolve Allowed (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agatka34212.pev.pl