[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miałaby się martwić? Wreszcie podniosła wzrok i napotkała je-
go uważne spojrzenie.
- Chcesz, żebym poszedł? - ponowił pytanie.
Sylvie uznała, że Chase zasługuje na szczerą odpowiedz.
- Nie - odrzekła łagodnym głosem. - Nie chcę, żebyś wy-
chodził. Pragnę, abyś był ze mną. - Westchnęła głęboko. -
Chase, nie zostawiaj mnie samej. - Podniosła rękę i dotknęła
lekko jego policzka, dodając tak cichym szeptem, że ledwie
usłyszał: - Ani dziś, ani kiedy indziej.
120
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Na te słowa Chase czekał od dawna, lecz teraz, gdy Sylvie
je wypowiedziała, nie wiedział, co myśleć. Zrobił to, na co miał
nieprzepartą ochotę od dnia, w którym ta dziewczyna przyszła
do jego biura powiedzieć, że spodziewa się dziecka. Wziął ją w
objęcia, przyciągnął do siebie i pocałował. Nie żarłocznie, z
namiętnością wygłodzonego kochanka, lecz miękko i łagodnie.
Całował ją jak kobietę, z którą łączy go bardzo wiele. Bliskie,
intymne stosunki.
- Od wieków pragnąłem tego - przyznał po chwili, odrywa-
jąc usta od warg Sylvie i na jej głowie opierając czoło. Miał
nierówny oddech. Serce biło mu jak szalone. I to wszystko z
powodu jednego pocałunku.
- Nie tylko ty - szepnęła. Spojrzał na nią zdumiony.
- Też chciałaś mnie pocałować? W odpowiedzi skinęła gło-
wÄ….
- A ja byłem przekonany, że mnie nie znosisz. Zatruwam ci
życie.
- Ostatnio to ci się zdarza - przyznała. Uśmiechnęła się i
dłonią podparła brodę Chase'a, uniemożliwiając mu odpowiedz.
- Ale ja mogłabym nigdy...
Mogłaby nigdy do tego się nie przyznać. Chase'owi zrobiło
się ciepło na sercu. Istnieje jednak iskierka nadziei. Może jesz-
cze nie wszystko stracone dla niego. Może jeszcze nie wszystko
stracone dla nich obojga.
121
S
R
- Nie mam pojęcia, co dzieje się między nami - oznajmiła
Sylvie. - Wiem jednak, że często o tobie myślę. I to w najbar-
dziej nieoczekiwanych chwilach. Niekoniecznie wówczas, gdy
zatruwasz mi życie.
Roześmiał się i pocałował ją lekko.
- Ja też nie wiem dokładnie, co się z nami dzieje - odparł. -
Ciągle rozmyślam o tobie. I o dziecku. Ostatnio nie potrafię
myśleć o niczym innym.
- Rozumiem. To samo jest ze mną - wyznała Sylvie. -
Czasami zastanawiam się, czy postępuję słusznie. Nie tylko ze
względu na mnie, lecz także na dziecko. I... i na ciebie.
- Wiem, co czujesz. Postanowiłaś mieć potomka wyłącznie
dla siebie. Szanuję cię za to, naprawdę. Chciałbym jednak stać
się częścią twego życia teraz, podczas ciąży. Jeśli, oczywiście,
na to mi pozwolisz.
Westchnęła.
Nie wiedział, dlaczego. Na wszelki wypadek wzmocnił ar-
gumentację i pocałował ją znowu.
Tym razem całował Sylvie namiętnie.
Uczucie było odurzające i podniecające. Po chwili wziął ją
na ręce i zaniósł do sypialni.
Po drodze ją całował, a ona rozluzniła mu węzeł krawata.
Postawił Sylvie na nogach. Rozpinała teraz guziki przy jego
koszuli, a on uwalniał ją z ubrań.
Wreszcie została prawie naga. Miała na sobie tylko majtki w
tygrysi wzorek.
Chase'a zdumiał jej wygląd. Piersi miała nabrzmiałe, po-
dobnie jak całe ciało. Wyglądała jeszcze ładniej niż poprzednio.
Bardziej podniecajÄ…co. DotknÄ…Å‚ brzucha.
- Czy już się porusza? - zapytał.
122
S
R
- Czasami. Słabo, ale wiem, że tam jest.
- Jakie to odczucie?
- Dziwne. Trudne do opisania. Mniej więcej tak, jakby kra-
snoludek stukał cię palcem w brzuch, chcąc zwrócić na siebie
uwagę. Dopiero po kilku razach potrafiłam określić, co to za
wrażenie.
Sylvie zamknęła oczy i westchnęła. Chase położył drugą rę-
kę na jej piersi. Opuścił głowę i zaczął całować jej ciało.
Smakowała inaczej niż przedtem, lecz zapach, egzotyczny,
korzenny i ciepły, roztaczała ten sam. Mimo że w ciąży, Sy-
lvie była nadal tą samą kobietą, którą znał i o którą się trosz-
czył. Kobietą, którą chyba zaczynał kochać.
Kochać? Sylvie? Czy to możliwe? zdumiony zapytywał sam
siebie. Chwilę potem jednak przestał w ogóle myśleć, bo przy-
ciągnęła go do siebie i zaczęła całować.
W pewnej chwili aż stracił oddech, tak odważna okazała się
pieszczota.
- Oj, nieładnie.
- Dlaczego?
- Bo nadal jesteÅ› ubrana.
- Trudno majtki nazwać ubraniem.
- Niemniej...
Wsunął dłonie pod gumkę i rozebrał Sylvie do końca.
- Och! -jęknęła. - Och, Chase! - Kiedy jej ciało przeszył
dreszcz podniecenia, wykrzyknęła: - Oj!
- Oj! Oj! - zawtórował Chase miękkim głosem. Zamilkła.
Przycisnął się do niej całym ciałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl