[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ku stołowi popchnął.
 Nu, i d z i, kiedy pan starszyna woła...
Nie tak już bardzo wstydliwym był Klemens, za jakiego poczytał go starszyna. Usta
wprawdzie dłonią zakrył, ale wesołymi oczami wprost na dostojnika gminy patrzał. Ten nalał
pełną szklankę miodu i młodemu parobkowi ją podał.
 Pij!  zawołał  k a b y prędzej wąsy pod nosem wyrosły.
I wszystkim znowu do szklanek dolewając powatrzał:
 Pijcie, panowie gromada, pijcie!
Pili i śmieli się z Klemensa, który na wspomnienie o wąsach palcami powiódł po złotym
puszku, który mu górną wargę osypywał, a potem głową skinął i raznie zawołał:
 Na zdrowie, panie starszyno!
 Na zdrowie tobie!  odpowiedział starszyna, a do Piotra rzekł:  W sołdaty nie poszedł?
ha?
Piotr z jaśniejącą twarzą odpowiedział:
 A nie poszedł; kiedy dla niego pora na losowanie przyszła, Jasiuk jeszcze małoletni był,
a mnie już chwała Bogu Najwyższemu, pięćdziesiąty siódmy roczek życia mego szedł. Brat
mały... ojciec stary... znaczy jemu l g o t ę dali i został się w chacie; niech za to Pan Bóg
będzie pochwalony...
 Ot i wykręcił się  zauważył ktoś z boku.
 Nu, szczęśliwy!  dorzucił ktoś inny.
 A szczęśliwy  powtórzył Piotr  k a b tylko Pan Bóg we wszystkim tak błogosławił...
Starszyna znowu szklankę miodu szczęśliwemu parobkowi podawał.
86
 Pij!  wołał  pij i pamiętaj, kto to taki ten, co ciebie t r a c h t u j e!
Chłopak zawahał się, na ojca spojrzał, ale Piotr, którego zaszczyty wszelkie zawsze przy-
jemnie głaskały, rad zresztą ze skromnego dotąd zachowania się syna, szturchnął go w łokieć
i zachęcił.
 Pij, kiedy pan starszyna każe...
Zupełnie już ośmielony i bardzo rozweselony, Klemens nie podniósł tym razem szklanki
wprost do ust, ale podniósł ją w górę z takim gestem, że aż część miodu wylała się z niej na
stół, przy tym sam podskoczył.
 K a b y tak koń brykał!  zawołał i dopiero szklanicę do dna wychylił.
Koncept ten podobał się otaczającym, którzy także szklanki swe nad głowy podnosząc
jedni po drugich powtarzali:
 K a b y tak koń brykał, panie starszyno, k a b y tak koń brykał!
Stosowało się to do konia tego, którego dziś od Piotra kupił starszyna. Wesoły z natury, a
może i interes w tym swój mający, Anton Budrak, starosta Suchej Doliny, krzyknął na aren-
darza jeszcze o garniec miodu. Teraz on starszynę i całą kompanię wzajemnie poczęstuje.
Kilka głosów odezwało się:
 Nie c h c e m o b o l s z m i o d u; kiedy t r a c h t u j e s z, to wódki dawaj!
Budrak krzyknął o wódkę, a starszynie, który miód wolał, trunek ten do szklanki lejąc, za-
czÄ…Å‚:
 J e n t e r e s jest taki, panie starszyno. C h c e m o proces o te grunta i łąki zacząć... K a
b y dawność nie zaszła... co wiecie o tym, to gadajcie... może cokolwiek nam poradzicie. J e n
t e- r e s jest taki...
I choć już wiele miodu a trochę wódki wypił, dość przytomnie jeszcze ważną dla całej wsi
sprawę opowiadać zaczął. Ale Piotr przebił mu mowę i głos przed starszyna zabrał. Maksym
Budrak i trzej Aabudowie jednemu i drugiemu przerywali, z czego zrobił się wielki chaos
głosów i słów. Ale starszyna do publicznych zapraw był już nieco zaprawionym.
 Po kolei, panowie gromada  zawołał  po kolei h a w a r y c i e. Wprzód jeden, potem
drugi, a ja będę słuchać. Ja między wami wszystkimi n a j w y ż s z e j s z y i wszyscy wy do
mnie jak do ojca...
 Jak do ojca!  chórem wszyscy potwierdzili, a w tym momencie pijany Szymon przyto-
czył się ku starszynie i w łokcie go całując zaczął:
 Ja do was, panie starszyno, jak do ojca... gospodarstwa nie sprzedawajcie... h o r k a j a
bieda mnie i dziatkom moim...
Parę pięści wyciągnęło się i odepchnęło pijaka, który też krokiem chwiejnym polazł ku
arendarzowi mruczÄ…c:
 Chackielku, wódki daj... kiedy Boga boisz się, jeszcze ze dwa kruczki daj... jeszcze z pa-
rę złotych mam... zapłacę... H o r k a j a bieda...
Klemens ujrzawszy, że pomiędzy starszyną i gospodarzami zanosi się na poważną rozmo-
wę o interesie, wysunął się z tego grona i poszedł do innego, które przed kominem składało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl