[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Falowanie morza i wiatr w konarach,
osobliwość stad krów i zielona trawa,
ogłuszające grzmoty i oślepiające błyskawice,
śpiewające ptaki i ludzkie oblicze -
wyłaniają się z przedwiecznego mułu,
tak jak światło z odwiecznego cienia,
żyją i umierają, i powracają do nieistnienia.
Wszystkie obrazy będą zarejestrowane
i w zwojach mózgu wydrukowane,
każdy w odrębnej szczerbie.
Jednak, że jest drzewem
nie śniło się żadnemu drzewu, dopóki
nazw nie otrzymały brzozy, dęby, buki.
Kiedy odkryli mowy swej bogactwo,
którzy tęsknym spojrzeniem śledzą ptactwo
i imionami pięknymi jak ogród przyrody
obdarzyli drzewa, gwiazdy, ptaki i wody.
W zielniku słów przechowali obraz świata
dla potomnych, odległy jak echo lata
w środku zimy, jak skuteczne zaklęcie,
które wywoła niewyrazny obraz w pamięci,
a stanowi zarazem wróżbę, wyrok i kpinę,
przewrotną odpowiedz tym, którzy zgłębiają praprzyczynęwszystkich tajemniczych sił
przyrody,
które wprawiono w ruch, gdy świat był młody.
Patrząc na korony niebosiężnych drzew,
nad którymi suną ciężkie chmury,
odczuwamy pierwsze ruchy płodu natury,
która każdej wiosny odradza się znów,
tak jak niegdyś zrodziła się z boskiego snu,
obejmując w posiadanie świat
i napełniając go życiem i śmiercią gwiazd,
bestii i drzew, z którymi spokrewnił nas
odwieczny obrót Ziemi.
Blask słonecznych promieni
uwalnia z okowów niewolników korzeni,
czerpiących z wieloletniego doświadczenia
pnia i gałęzi, z pamięci własnego cienia,
wypłukujących wraz z wiosennym deszczem
żyłę żywotną z odrętwiałych zmysłów,
przez którą ziemia przetoczy aż do umysłu
z liści swoją moc, która wyniesie powoli drzewo
do minionego świata, przyjaznego elfom,
sprytnym magom, które w kuzni świadomości
przekuwają światło i ciemność
w tajemniczą moc miłości.
Nie ujrzy gwiazd, kto nie widzi rozbłysku
stworzenia w płomieniach srebrzystych
czarodziejskiego kwiatu, z którego zrodziła się jak owoc
odwieczna pieśń i zabiło jej serce - Słowo.
Stąd bierze się jego moc niezwykła,
że brzmi jeszcze długo, gdy umilknie muzyka.
W najwyższej sferze słowa nie ma firmamentu,
a jedynie brylantowy namiot pośród błękitnego odmętu,
utkany z mitów i wiary w elfy.
Akrobata w słów przestrzeni
nie dostrzeże stamtąd Ziemi -
macierzy wszystkich mitów,
z której łona zrodziło się wszystko.
Serce człowieka nie składa się z kłamstw,
ale przepełnia je mądrość Jedynego Mędrca,
którego przywołuje w nieskończoność,
by ocalił jego duszę skrzywdzoną
przez zło, które uczynił zniechęcony
brakiem dobra. Jeszcze nie jest zgubiony,
jeszcze nie całkiem zmieniony w potwora,
któremu pomysły podsuwa wyobraznia chora.
Zhańbiony nienawiścią nie utraci tronu i zachowa
wyświechtane szaty dziedzica, któremu w pacht
Bóg w akcie stworzenia oddał cały świat.
Wszak nie jest przeznaczeniem człowieka,
by jak bałwochwalca czcił artefakt.
Człowiek, stwórca pomniejszy,
stwarza świat w każdym ze swych wierszy,
zapatrzony w boski akt stworzenia,
który jak załamane światło odmienia
siÄ™ w jego duszy i rozszczepia jak samotnÄ… Biel
na wiele barw i odcieni, na uwadze majÄ…c cel,
który w nieskończonej ilości kombinacji
wyrazi jego zachwyt wobec boskich racji
w zwierciadle słowa. Miriady stworzeń
o kształtach, które wskazują na dzieło Boże,
powtarzajÄ… siÄ™ w snach,
żyją przekazywane w legendach.
Chociaż wszystkie zakamarki i szczeliny
świata zamieszkują elfy i gobliny,
jednak odważyliśmy się zbudować bogom miłości
domy ze światła i ciemności,
świątynie pradawnych smoków,
gdyż takie było nasze prawo, choć nie wiemy, skąd się wzięło (korzystne czy nie), i Pra-
wo nie zginęło. Wciąż żyjemy zgodnie z prawem, które się nie zmienia, gdyż jesteśmy Koroną
stworzenia. Tak! Wiara w marzenia, choć osiągnęliśmy wiek męski, pozwala oszukać nieśmiałe
serce i straszny Fakt klęski. Skąd się bierze moc fantazji, potęga marzenia, która szpetotę w pięk-
no przemienia? Gdzie sny o potędze się urzeczywistniają, choć zwykłym wymysłem się wydają?
Wyobrazmy sobie cudowne wyzdrowienie po długiej chorobie, ostateczne spełnienie, które nie
jest czczym wymysłem, rekonwalescencją ducha, którą z rozmysłem staraliśmy się odsunąć od
swojej chorej duszy. Ale ból jest bólem, narzędziem katuszy, co daje znak o przewlekłej choro-
bie. Niewdzięcznik próbuje zapomnieć o grobie i nigdy nie opiera się złu, bo ze zła rodzi się ta
straszna pewność, jak mgła gęstniejąca w bezgwiezdnej ciemności, że zło istnieje.
Błogosławieni cisi, którzy nienawidzą zła, którzy z lękiem zamykają bramę przed złem,
czuwając nad swych bliskich snem, przy ubogim warsztacie tkackim przędą tkaninę pozłacaną
światłem mijającego dnia, łudząc się i wierząc, że nie wszystko odchodzi w Cień.
Błogosławieni potomkowie Noego, którzy budują małe arki i odpływają od bezpiecznego
brzegu,
żeglując wbrew przeciwnym wiatrom tam, gdzie prowadzi światło,
łudząc się pogłoską o przystani, którą podsyca wiara, lecz zanim dopłyną do horyzontu,
ujrzą zamiast lądu przerażające widmo, które ukazuje się ludziom przed samą śmiercią.
Błogosławieni twórcy legend, obdarzeni talentem, jakiego się już nie spotyka w epoce pi-
sma i nagrań fonograficznych. I nie dlatego, że ludzie zapomnieli o Nocy i uciekają się do maso-
wego organizowania rozkoszy na kwitnących jak lotos wyspach ekonomicznego szczęścia -
sprzeniewierzone dusze, które Kirke obdarzy zdradzieckim pocałunkiem, przemieniając ludzi
w świnie
(przy tym produkowane przemysłowo symulowane rozkosze podwójnie kuszą).
Takie wyspy ujrzeli daleko, a nawet piękniejsze
niż u niebezpiecznych wybrzeży Azji Mniejszej.
Dopłynęli tam, mimo wielu przestróg,
i spojrzeli śmierci w oczy z bliska,
i ponieśli ostateczną klęskę.
Jednak nie pogrążyli się w rozpaczy,
choć niejeden z nich własną otchłań zobaczył,
lecz częstokroć pośród błękitnych odmętów,
błędnie przebierając palcami nad instrumentem,
śpiewali o zwycięstwie, pewnie szarpiąc lirę,
a w ich gorejÄ…cych sercach
płonęła legendarna odwaga,
która z pierwotnym lękiem się zmaga,
rozświetlając Terazniejszość
i ciemną Przeszłość
blaskiem słońc, których, jak głosi stara opowieść,
nie widział dotąd żaden człowiek.
Wskazali mi drogÄ™ minstrele, uderzajÄ…c w struny,
śpiewając o niewidzialnym żeglarzu, a uśmiech fortuny
sprawił, że pożeglowałem po głębinie oceanu
w nieznanym celu, nie omieszkajÄ…c
zwiedzić Kraju Czarów.
Potem jak narciarz, który zjeżdża na deskach po górskim zboczu, jak awanturnik
goniÄ…cy za czymÅ› mglistym na Dzikim Zachodzie,
w czepku urodzony pechowiec,
któremu udało się zbiec
z oblężonej twierdzy,
gdzie głupcy żyją dla pieniędzy,
nurzając się w nieczystościach,
a włada nimi tylko jedna żądza,
by mieć jak najwięcej bogactwa,
nie bacząc na własne matactwa.
Wybrańcy wróżek lojalnie odnoszą do mennicy
wyobrazni bogactwo fantastycznego królestwa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Tolkien J. R. R. Hobbit czyli tam i z powrotem
- J.R.R. Tolkien The Unfinished Tales Of M
- Troisi Licia Dziedziczka Smoka Tom 2 Drzewo Idhunn
- Lawrence Kim śÂšwiatowe śąycie Extra HiszpaśÂ„skie wakacje
- 8. PocaśÂ‚unek śÂ›mierci
- Chesterton, Gilbert K Orthodoxy
- Judith Tarr Silk Roads And Shadows
- Adam Asnyk PublicznośÂ›ć‡ i poeci (Poezje)
- Krawczuk Aleksander Pan i jego filozof
- Asaro, Catherine AI 1 Sunrise Alley
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl