[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Roześmiał się i odparł:
 Oczywiście, że tylko za twoją zgodą, Sokratesie!
 Doskonale. Widzę, że znasz moje imię.
 Jeśli nie sprawia ci to przykrości. Wśród moich rówieśników dużo się mówi o tobie. Pa-
miętam także, że kiedy byłem jeszcze chłopcem, przestawałeś z Kritiasem.
 To pięknie z twojej strony. Wobec tego będę mógł szczerze objaśnić cię w sprawie za-
klęcia. A właśnie się kłopotałem, w jaki sposób przedstawić ci jego działanie. Bo jest ono
tego rodzaju, że może uzdrowić nie tylko głowę. Słyszałeś zapewne, jak postępują dobrzy
lekarze, gdy ktoś przyjdzie do nich skarżąc się na ból oczu. Powiadają pacjentowi: nie sposób
leczyć tylko oczu; jeśli chce się naprawdę wzrok uzdrowić, trzeba koniecznie zająć się całą
głową; a znowu wielki to byłby nierozum sądzić, że można kurować samą tylko głowę, lek-
ceważąc stan reszty ciała. Zgodnie z tą zasadą badają ciało i starają się leczyć część wraz z
całością. Wiesz chyba o tym?
 Wiem dobrze  odpowiedział.
 Uważasz więc te twierdzenia za słuszne i godzisz się na nie?
 Jak najbardziej!
30
Gdym tylko posłyszał, że przystaje na wszystko, nabrałem ducha. Powoli wróciła mi także
śmiałość i znowu żar mnie ogarnął. Rzekłem:
 Więc i z tym zaklęciem rzecz ma się podobnie. Nauczyłem się go tam, pod Potidają, w
czasie wyprawy wojennej, od pewnego Traka; był to jeden z lekarzy boga Zamolksisa. Po-
dobno potrafią oni dać człowiekowi nawet nieśmiertelność. Otóż ów Trak objaśnił mnie, że
poglądy lekarzy helleńskich, które właśnie przedstawiłem, są bardzo słuszne. Lecz  wywo-
dził on dalej  Zamolksis, nasz król, który jest także bogiem, przykazuje: skoro nie należy
leczyć tylko oczu, nie dbając o głowę, i tylko głowy, nie dbając o resztę ciała, nie wolno też
zabierać się tylko do leczenia ciała, nie myśląc o duszy. I właśnie to jest przyczyną, że helleń-
scy lekarze nie potrafią poradzić sobie z wielu chorobami: nie zwracają uwagi na całość. Bo
jeśli ona ma się dobrze, części również muszą być zdrowe. Twierdził też mój tracki znajomy,
że wszelkie cielesne zło i dobro zaczyna się właśnie w duszy i stamtąd wypływa. O to więc
należy dbać najpierw i przede wszystkim! Rzekł wreszcie, mój przyjacielu, że duszę leczy się
przy pomocy pewnych zaklęć; są nimi mądre słowa. Bo z tych słów rodzi się w duszach pa-
nowanie nad sobą, które stanowi podstawę zdrowia całego ciała.
EPILEPSJA I DEMONOLOGIA
Ze wszystkich dialogów Platona najbardziej cenię Timajosa. Oczywiście jako zródło wie-
dzy; przyznaję bowiem, że jest to rzecz napisana językiem trudnym i artystycznie chybiona.
Dziełko powstało u schyłku życia boskiego nauczyciela i zawiera jakby esencję jego poglą-
dów na powstanie i budowę świata oraz człowieka. Poucza też, jakie to choroby wynikają z
zakłóceń w układzie cząstek naszego organizmu. Otóż świętą chorobę, czyli epilepsję, Platon
przypisuje połączeniu się, w pewnych warunkach, białej flegmy z czarną żółcią; ta trucizna
przez żyły dochodzi aż do głowy i natychmiast otępia królewską część ducha, która właśnie w
mózgu ma swoją siedzibę i stamtąd rządzi całością; jeszcze pół biedy, jeśli atak w czasie snu
się zdarzy, bo wtedy objawami są tylko duszności i lęk; w innym wszakże wypadku chory
nagle traci przytomność i pada na ziemię, miotając się jakby w agonii.
Lecz z drugiej strony tenże sam Platon naucza w Charmidesie ustami Sokratesa, że wszel-
kie choroby ciała zaczynają się w duszy i w niej mają swoje istotne korzenie. Wynikałoby
stąd, że również świętą chorobę można by leczyć działając odpowiednio na psychikę jej ofia-
ry. Powołując się na trackiego lekarza Sokrates powiada, że zawsze należy uzdrawiać ciało
przez duszę, na tę zaś wpływają najskuteczniej pewne zaklęcia, czyli słowa piękne i mądre.
To wszystko brzmi poetycko i wzniośle, a nawet przekonywająco, ale tylko wtedy, jeśli jako
pacjenta ma się przed sobą urodziwego chłopca, Charmidesa. Natomiast sama myśl, by pro-
wadzić dialog filozoficzny ze zwyrodnialcem i debilem Tallusem, wydawała się wręcz niedo-
rzeczna i śmieszna. Może jednak  tak rozważałem  należałoby w tym wypadku potraktować
określenie ,,zaklęcia dosłownie, jako zamawianie metodą magicznych zabiegów i formułek?
Może to właśnie miał na myśli tracki lekarz, Sokrates zaś dostosował jego wskazówki do
wymogów chwili i poziomu pacjenta z właściwą sobie przekorną swobodą?
Jeszcze jedna okoliczność skłaniała mnie, aby poddać Tallusa próbie.
W pismach Platona zawarta jest w zalążku pewna wielka idea, następnie podjęta i rozbu-
dowana przez pokolenia jego następców w Akademii. Myślę o demonologii. Jak wiadomo,
demonami zowie się istoty pośrednie pomiędzy bóstwami a człowiekiem, krążące w strefie
powietrznej naszego świata. Od nas zanoszą one ku bogom modlitwy i ofiary, stamtąd zaś
przekazują rozkazy; bóstwo bowiem bezpośrednio nie wchodzi w kontakt z człowiekiem 
ani na jawie, ani we śnie. Także wszelkie wróżby i w ogóle odsłaniania przyszłości jakim-
kolwiek sposobem dokonują się tylko dzięki demonom. Każdy człowiek ma przydanego sobie
spośród nich stróża, który jest jego opiekunem, a zarazem niewidzialnym świadkiem nie tylko
31
czynów, lecz nawet najbardziej skrytych myśli i pragnień. Po śmierci człowieka demon na-
tychmiast porywa jego duszÄ™ i prowadzi jÄ… tam, gdzie sÄ…d siÄ™ odbywa; potwierdza lub zbija
jej zeznania o tym, jak się prowadziła, od niego więc w istocie zależy, jaki los czeka zmarłego
w zaświatach.
Zagadnienia demonologii studiowałem od dawna ze szczególnym zapałem. Dzięki pilnej
lekturze starożytnych autorów znalazłem wiele ciekawych świadectw. Mówiły one również o
tym, że właśnie chłopcy, jeśli podda się ich odpowiednim zabiegom, łatwo wchodzą w kon-
takt z demonami i odsłaniają sprawy ukryte oraz wszystko, co dopiero ma się zdarzyć. Podam
jeden przykład, który wydaje mi się szczególnie wiarogodny:
Było to za panowania cesarza Augusta, a więc przed półtora wiekiem. Pewnemu człowie-
kowi ukradziono sporą sumę pieniędzy. Poszkodowany zwrócił się o pomoc do Nigidiusza,
który słynął wówczas w Rzymie z wiedzy tajemnej, a jako senator i były konsul cieszył się
wielkim autorytetem. Otóż Nigidiusz odprawił magiczne obrzędy nad kilku wybranymi
chłopcami, a ci wyjawili, gdzie złodzieje zakopali część monet skradzionych, a nawet i to,
gdzie znajdują się te, które już puszczono w obieg; jedna z nich przypadkowo dostała się do
sakiewki Marka Katona, znanego z nieposzlakowanej uczciwości.
Długo się zastanawiałem, lecz wciąż nie jest to dla mnie zbyt jasne, jaki chłopiec może
łatwiej nawiązać kontakt ze światem demonów: czy bosko piękny, dobrze urodzony, wy-
kształcony i uwielbiany powszechnie, jakim był na przykład Charmides, czy też ułomny,
schorowany i wręcz odrażający niewolnik, jakim jest Tallus. Za obu poglądami przemawiają
równie mocne argumenty i przykłady. Demony bowiem, jako istoty półboskie, winny by
szczególnie chętnie szukać łączności z tymi spośród nas, którzy posiadają najwięcej zalet
psychicznych i fizycznych. Ale z drugiej strony  prawda to stara i powszechnie znana  bo-
gowie są zawistni i nie darzą życzliwością tych, co się wybijają ponad przeciętność. Może
więc demony łaskawiej patrzą właśnie na upośledzonych, w ten sposób wynagradzając ich za
wszelkie krzywdy i za cierpienia ziemskiego bytowania?
Ostatecznie doszedłem do wniosku, że Tallusowi nic już nie zaszkodzi; kto wie, czy zaklę- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl