[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamyka oczy i przełyka. Jej twarz odpręża się na jedną sekundę. Spokój.
Otwiera oczy i spogląda na ciało leżące u swoich stóp. Tak jakby nie mogła
nic na to poradzić. Jakaś część mnie nadal oczekuję, że skrzywi się w obrzydzeniu
na widok zwłok. I faktycznie dostrzegam w niej obrzydzenie ale jest też błysk
tęsknoty. Głód.
Spogląda na mnie niepewnie i widzę też wstyd.
Przestaje się szarpać i patrzy prosto na mnie.
Widzi moje wahanie. Widzi ,że już nie biegnę by ją ratować. Widzi w moich
oczach ,że ją osądzam.
 Ryn-Ryn,  krzyczy. Jej głos jest przepełniony poczuciem straty. Azy
płyną po usmarowanych krwią policzkach, pozostawiając czyste ślady. Jej twarz
przeskakuje, to przedstawiając krwiożerczego potwora to małą wystraszoną
dziewczynkÄ™.
Rzuca siÄ™ ponownie. Moje nadgarstki, kostki i kark bolÄ… w sympatii dla niej,
gdy sznury tną jej zakrwawioną skórę.
Mężczyzni tak huśtają skrajami liny, że trudno teraz stwierdzić kto tu kogo
więzi. Widziałam jak silne potrafi być jej nowe ciało. Jest na tyle potężna ,że
mogłaby na poważnie z nimi walczyć. Na tym nierównym terenie byłaby w stanie
pozbawić ich równowagi i zrzucić z pobliskiego wzniesienia.
Zamiast tego walczy zupełnie nieefektownie.
Tylko na tyle by sznury wrzynały się w jej ciało, tylko na tyle by zranić
samÄ… siebie i nikogo innego.
Moja mała siostrzyczka szlocha rozdzierając mi serce.
Ponownie zrywam się do biegu. Bez względu na wszystko, nie zasługiwała
na coś takiego. %7ładna żywa istota nie zasługiwała.
%7łołnierz po mojej prawej unosi karabin i mierzy we mnie. Jest tak blisko ,że
widzÄ™ czarnÄ… dziurÄ™ jego lufy.
Zatrzymuję się z poślizgiem.
Inny mężczyzna staje obok niego, mierząc w Paige.
Podnoszę w górę otwarte dłonie.
Mężczyzna łapie mnie za ramiona i po tym jak ostro się ze mną obchodzi
widzę ,że spodziewa się szarpaniny. Nasza rodzina zdobyła sobie niezłą reputację.
Czuję ,że relaksują się odrobinę gdy widzi ,że nie zamierzam walczyć.
Walka wręcz to jedno ale teraz mierzą do mnie z broni. Wszystko co mogę zrobić
to utrzymać się przy życiu dopóki nie nadarzy się okazja na zrobienie czegoś
bardziej praktycznego.
Ale moja matka ma swój własny rozum.
Wynurza siÄ™ z cienia cicho jak duch.
Wskakuje na żołnierza który trzyma na muszce Paige.
Drugi żołnierz uderza mamę kolbą swojej broni prosto w twarz.
 Nie!  kopie gościa który trzyma mnie za ramię, zanim pada on na ziemię i
zanim udaje mi się pozbyć tego drugiego, rzuca się na mnie kolejna trójka. Popychają
mnie na ziemię jakby mieli w tym niezłe doświadczenie.
Mama unosi dłonie by zablokować kolejny cios kolby karabinu.
Moja siostra walczy, tym razem z paniką i wściekłością. Krzyczy przy tym
niemiłosiernie, zwracając się w stronę nieba, jakby wzywała kogoś na pomoc.
 Uciszcie ją! Zastrzelcie !  ktoś z tłumu podszeptuje
 Nie strzelać!  szepcze Sanjay.  Musimy wziąć ją żywcem, trzeba ją
przebadać.  ma przynajmniej na tyle przyzwoitości ,że rzuca mi pełne poczucia
winy pośpieszne spojrzenie. Nie wiem czy mam być wściekła czy wdzięczna.
Muszę pomóc swojej rodzinie. Mój mózg krzyczy do mnie, że mają broń,
ale co mogę zrobić? Leżeć tutaj i patrzeć jak będą torturować moją siostrę i
matkÄ™?
Trzech mężczyzn trzyma mnie przyszpiloną do ziemi. Jeden zabezpiecza
głowę, drugi kostki a trzeci siedzi mi na brzuchu. Wygląda na to ,że nikt tutaj już
nie traktuje mnie niepoważnie. No więc dobra, niech i tak będzie.
Chwytam nadgarstki kolesia który trzyma mnie za ręce, i używam go jak
dzwigni, upewniając ,że nie ucieknie. Obracam się i kopniakiem pozbywam tego
który trzyma moje kostki. Podciągam nogi i wymierzam mu jeszcze solidną
poprawkę prosto w twarz. Gdy mam już wolne nogi, oplatam je wokół szyi tego
który siedzi mi na brzuchu.
Szarpię nogami, ciągnąć go do tyłu. Wysuwam jedną nogę spod niego i
kopię go w kroczę. Kopię tak mocno ,że ześlizguję się z dala ode mnie, lądując na
trawie, z pozbawionym oddechu krzykiem. Przez chwilę nie będzie już sprawiał
problemów.
Koleś trzymający mnie za nadgarstki, już się otrząsnął i próbuje uciec.
Gdyby tylko naprawdę chciał dać mi spokój i się oddalić, byłabym bardziej niż
szczęśliwa pozwalając mu na to. Ale istnieje zbyt duża szansa ,że wpadnie na jakiś
głupawy pomysł. Faceci tak mają gdy przegrywają walkę z kobietą.
Trzymam go mocno. Wykorzystuje by zrobić dzwignie. Obracam się i
przekręcam wciąż leżąc na ziemi, biorę zamach nogą i kopię napastnika prost w
głowę. Założę się ,że czegoś takiego się nie spodziewał.
PodnoszÄ™ siÄ™ szybko, obserwujÄ…c otoczenie, gotowa na odparcie kolejnego
ataku. Mama leży na ziemi, szarpiąc żołnierza za lufę karabinu. Trzyma ją
mimo ,że jest skierowana prosto na nią. Chyba nie zdaje sobie sprawy ,że jak ten
koleś pociągnie za spust to odstrzeli jej głowę, a może ją to po prostu nie
obchodzi.
Moja siostra nadal krzyczy w stronę nieba jak potwór za jakiego wszyscy ją
uważają. %7łyły na jej szyi i czole są tak nabrzmiałe jakby miały wybuchnąć.
Dwóch mężczyzn trzymających jej liny leży teraz na ziemi, a trzeci upada
gdy tak się temu przyglądam. Pędzę do mamy z nadzieją ,że karabin nie wypali
zanim tam dotrÄ™.
Szczęśliwie dla mnie to świeżo upieczeni i niedoświadczeni żołnierze. Mam
nadzieję ,że ten nikogo jeszcze nie zastrzelił i nie chcę by jakaś zdesperowana
matka była jego pierwszą ofiarą.
19
Bez zastanowienia wszyscy spoglądamy w górę, i na początku nie wiem
nawet dlaczego to robiÄ™.
A wtedy dochodzi do mnie ,że od strony nieba słychać jakieś bzyczenie, tak
ciche ,że ledwie słyszalne. Lecz z każdą chwilą coraz głośniejsze.
Przez szczelinę między drzewami, widzę ciemną plamę na zmierzchającym
niebie. Plamę którą rośnie w zatrważającym tempie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl