[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaraz upadniemy.
Stało się to, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Zsunęła się plecami po
drzwiach i po chwili siedziała na Ethanie. Zachichotała. Oparła mu głowę na ramie-
niu. Wciąż czuła go w sobie i zaczynało jej się to coraz bardziej podobać.
Zaczynała się też obawiać, że jeszcze gotowa się stoczyć. Seks na stojąco,
spacery bez majtek w nadziei na okazję... Stawała się kompletnie bezwstydna.
I podobało jej się to coraz bardziej.
Zdawała sobie sprawę, że to nie będzie trwać wiecznie, powinna więc czerpać,
ile się da, zanim Ethan zniknie z jej życia.
Dlatego właśnie usłuchała rady ekspedientki z butiku i zostawiła majtki w
domu. Długie godziny walczyła ze sobą, wkładając je i zdejmując. Ale w końcu
zdobyła się na odwagę.
Wydaje się, że Ethan to docenił. Bo ona na pewno.
Głaskał ją po głowie, a ona tuliła policzek do jego nagiej, szerokiej piersi.
- Za chwilę zaniosę cię do sypialni - powiedział sennie. - Jeszcze tylko
minutkÄ™.
- Może powinniśmy się poczołgać, każde osobno - zaproponowała. Chociaż
wcale nie czuła się na siłach.
- Hm. A może prześpimy się tutaj kilka godzin?
- Kilka godzin? Naprawdę myślisz, że to nam zajmie tyle czasu?
Zacisnęła uda i naprężyła mięśnie. Skutek był natychmiastowy. Poczuła, jak
Ethan poruszył się nerwowo.
- Niespodziewanie odechciało mi się spać - ożywił się.
Po chwili z głośnym sykiem wypuścił powietrze.
76
S
R
- Jeszcze kilka sekund i będę gotów.
- Czuję - szepnęła.
- Uważaj - rzucił ostrzegawczo. - Kiedy się tak wiercisz, sama się prosisz o
kłopoty.
- NaprawdÄ™?
Zcisnęła go znowu, aż mu zabrakło tchu.
- Dobrze. Sama tego chciałaś.
Z wielkim wysiłkiem przekręcił się na bok i wstał, nie wypuszczając jej z
objęć. Pisnęła cicho i mocniej chwyciła go za szyję.
Ethan kopnięciem odrzucił z drogi rozrzucone po podłodze ubrania i jak
Tarzan niosący Jane pomaszerował w głąb mieszkania.
- Nie mam pojęcia, jakich czarów użyłaś - szeptał jej do ucha - ale jestem
gotów całować cię przez całą noc. Chcę się z tobą kochać w każdej możliwej pozy-
cji... A potem zacząć od nowa.
Pochyliła głowę, by móc mu się uważnie przyjrzeć. Pomyślała, że miała
niebywałe szczęście, że to w ramionach takiego mężczyzny wylądowała, gdy
postanowiła uczcić swoje urodziny utratą dziewictwa.
- Jestem gotowa. - Mocniej zacisnęła nogi.
Zajrzał jej prosto w oczy.
- A niech to! Jeśli uda nam się przeżyć tę noc, będziemy mogli napisać nową
wersjÄ™  Kamasutry".
- Wygląda na to, że będziemy musieli wykonać trochę ćwiczeń praktycznych.
- O, tak! - Uśmiechnął się szelmowsko. Roześmiała się głośno, kiedy rzucił ją
na łóżko i zaczął się do niej skradać jak tygrys.
Z groznym pomrukiem dopadł jej i ugryzł w ramię. Krzyknęła z bólu i
rozkoszy i wbiła mu paznokcie w plecy.
Wcisnął się między jej uda. Znów go zapragnęła. Czy kiedykolwiek będzie
umiała myśleć o nim bez gwałtownego pożądania?
77
S
R
- A teraz - powiedział - pora cię rozebrać do końca. W ubraniu jest miło, ale
bez jest jeszcze lepiej.
Sięgnął za jej plecy i odnalazł zamek błyskawiczny. Po chwili sukienka spadła
na podłogę.
Przez chwilę delektował się widokiem szkarłatnego stanika podkreślającego
piersi.
- Pewnego dnia - powiedział głuchym głosem - poproszę cię, żebyś włożyła to
wszystko, kiedy będę robił z tobą niesamowite rzeczy. Stanik, pończochy, szpilki...
Ale nie dzisiaj.
Kucnął przy niej, podniósł wysoko jej nogi i zaczął całować. Zdjął jej
pantofle. Pózniej pończochy. Jego dłonie poruszały się jak ręce rzezbiarza. Z
każdym gestem dostarczały jej niezwykłych wrażeń.
Gwen wierciła się niecierpliwie, lecz on ją powstrzymywał. I kiedy była już
całkiem naga, wyciągnął się na niej. Włosy na piersi Ethana łaskotały jej sutki.
Wprawiały je w drżenie. Sprawiały, że stwardniały jak kamyczki. Wcisnął nogę
między jej uda i zaczął nią miarowo poruszać. W górę i w dół. Każda komórka jej
ciała zaczęła pulsować niecierpliwie.
Jedna jego dłoń głaskała jej włosy. Druga delikatnymi ruchami zataczała
nieregularne koła na jej brzuchu. A za uchem czuła wilgotne usta. Całował ją i
muskał językiem. Ucho, oczy, nos.
- Mógłbym cię całować cały dzień - rozmarzył się. - Lizać i smakować jak
największy przysmak.
Odchyliła na bok głowę, żeby mu ułatwić dostęp.
Przeniósł dłoń wyżej, pod jej piersi. Wiedział, gdzie należało dotykać, jak
lekko i miękko. Jak sprawić, żeby się wiła i jęczała.
Zastanawiała się, czy powinna spróbować zrobić to samo. Czy powinna
spróbować sprawić, żeby on także dyszał, wił się i błagał?
78
S
R
Uniosła powieki i napotkała jego spojrzenie. Widziała jego pociemniałe od
rosnącego pożądania oczy. Wtedy wstąpiła w nią wielka śmiałość. Odepchnęła go,
zakręciła się gwałtownie i oto on leżał na plecach. Pod nią.
- Co robisz?
Coś, czego zawsze chciała spróbować.
- Zobaczysz.
Przesunęła się niżej. Paznokciami rysowała różowe ślady na jego piersi i
brzuchu. Z zachwytem słuchała, jak z sykiem wciągnął powietrze. Spod
półprzymkniętych powiek śledził jej ruchy. A ponieważ zrobił się jeszcze twardszy,
wiedziała, że udało jej się osiągnąć to, czego chciała.
Nie robiła tego nigdy dotąd, ale czytała to i owo na ten temat. I miała nadzieję,
że potrafi zrobić to na tyle dobrze, by dać Ethanowi rozkosz.
Głaskała go i dotykała z zaciekawieniem. Raz po raz zaciskała w dłoniach. Na
koniec schyliła się i polizała.
Ethan zadygotał. To jej dodało odwagi. Włosy przesłoniły jej twarz, gdy
schyliła się jeszcze niżej i otoczyła go ustami.
Sama drżała z podniecenia. Czuła się silna. Potężna swoją kobiecością. Już
wiedziała, że potrafi dostarczyć mu zmysłowych radości.
A on wił się i wyginał. Całym ciałem wychodził jej naprzeciw.
- Gwen.
Wplótł palce w jej włosy. Spróbował unieść jej głowę, lecz nie pozwoliła na
to.
- Gwen, kochanie. - Pociągnął mocniej, unosząc jej głowę.
Spojrzał jej prosto w oczy.
- Jeśli nie przestaniesz - powiedział chrapliwie - zaraz skończę. A nie chcę bez
ciebie.
Uśmiechnęła się. Wdrapała się wyżej i pocałowała go w usta.
Uniosła się nieco, poprawiła i usiadła.
79
S
R
Jego biodra same się uniosły do góry. Wcisnął się jeszcze mocniej, jeszcze
głębiej. Potem znowu. I jeszcze raz. Ich usta nie rozstały się ani na moment. Jej
piersi kołysały się nad nim. Każde ich dotknięcie wywoływało cichy jęk Ethana.
Nagle chwycił ją za ramiona i ścisnął z całej siły.
- Zaczekaj - wysapał.
Podniósł ją do góry jak piórko i posadził obok siebie.
- Przepraszam. - Oddychał ciężko. - Nie odtrącam cię, ale tak nie możemy.
Z pochyloną na bok głową czekała na wyjaśnienia.
- Nie mam zabezpieczenia - wydusił w końcu.
Gwen spojrzała w dół, potem uniosła wzrok.
Co ja wyrabiam? - pomyślała z przerażeniem, kiedy dotarła do niej powaga
sytuacji. Jeszcze minuta lub dwie i oboje mogliby się znalezć w poważnych tara-
patach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl