[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stało. Jak tylko złodzieje wyszli, opanowało ich dziwne skrępowanie. Wymienili
kilka banalnych uwag i zamilkli. Im dłużej trwało milczenie, tym większe
napięcie panowało w składziku. W końcu Lucy przestała nawet na niego
patrzeć!
Znowu się poruszył, zauważając po raz pierwszy, że ma rozerwaną
nogawkę spodni. Wzruszył lekceważąco ramionami. W końcu to nie był jego
jedyny granatowy garnitur.
Spojrzał na Lucy. Siedziała bez ruchu, z wyciągniętymi przed siebie
zgrabnymi nogami, skrzyżowanymi w kostkach. Jej podkreślająca figurę
sukienka wyglądała nieskazitelnie, za to w pończochach poszło mnóstwo oczek.
Głowę miała nieco odchyloną do tyłu, oczy zamknięte. Piersi miarowo
unosiły się i opadały.
Nie spała. Najwyrazniej chciała, by myślał, że śpi, ale on wiedział, że to
nieprawda. Wyczuwał napięcie w każdym fragmencie jej kształtnego ciała.
Zpiąca Lucy była bezwładna jak szmaciana lalka.
Pamiętał to bardzo dokładnie.
Chris poruszył się po raz trzeci, starając się zignorować ogarniające go
pożądanie. Odchrząknął. Lucy dalej udawała śpiącą.
Zapomniałem, jakie masz miękkie serce, Lucio Annette Falco
odezwał się w końcu.
Podczas ich małżeństwa różnie reagował na współczucie, którym chętnie
wszystkich obdarzała. Czasem nawet złościło go to niezmiernie, gdyż czas,
który ofiarowywała innym, był tym samym czasem, którego nie miała dla niego.
Ale w jakiś przedziwny sposób to ona skłoniła go do zdobycia zawodu, dzięki
któremu otrzymał ofertę pracy w fundacji, co z kolei sprowadziło go do Atlanty.
Pamięć o jej gotowości do podania każdemu pomocnej dłoni sprawiła, że
zaczął pracować dla darmowej poradni prawnej w jednej z biedniejszych
dzielnic Nowego Jorku. Nie mógł zaprzeczyć, że podobała mu się praca dla
korporacji lubił wygrywać, zwłaszcza duże stawki ale sprawy, jakimi
zajmował się w poradni, zaspokajały w nim potrzeby, o których nawet nie
wiedział.
Lucy nie zareagowała od razu. Czuł, jak rozważa, czy nie lepiej byłoby
zupełnie go zignorować. W końcu odrobinę uniosła powieki i spojrzała na niego.
Po kilku chwilach otworzyła szeroko oczy.
O co ci chodzi? zapytała, siadając. Przez chwilę zastanawiał się, czy
brakuje jej, tak jak jemu, bezpośredniego dotyku. Jasne, że to było bardzo
niewygodne. Ale w kontakcie fizycznym było coś... uspokajającego.
Przed chwilą powiedziałaś Tomowi, że wcale nie musi opowiadać nam,
za co wylądował w pudle. A wcześniej starałaś się ulżyć wszystkim trzem,
pamiętasz? Zmieniłaś temat zaraz potem, jak Butch przyznał, że nie wiedzą,
czym właściwie jest ten czerwony skarb. Nie chciałaś im wypominać, jacy są
głupi.
A ty pewnie chciałeś?
Chyba jestem trochę twardszy niż ty. Ani przez chwilę nie miałem
wyrzutów sumienia, że zmusiłem Dicka do wygadania się o tym ich
idiotycznym planie.
Może i nie. Ale miałeś wspaniałą szansę na upokorzenie Butcha i dałeś
temu spokój.
Chris był zaskoczony tym stwierdzeniem. Nie wiedział, że Lucy aż tak
uważnie obserwowała jego starcie z Percivalem Johnsonem.
To była walka w męskim stylu wzruszył ramionami. Pewnie twoi
bracia i kuzyni robili takie numery setki razy.
Ich męski styl jest inny niż twój, Chris.
Dawniej uznałby, że to oznacza, iż jego żona woli swoich krewnych niż
jego. Teraz nie zamierzał niczego uznawać.
Uświadamiał sobie pewne niemiłe prawdy. Pragnął aprobaty ze strony
Lucy. I jej podziwu: A nade wszystko pragnął jej wybaczenia za to, co jej zrobił.
Im obojgu. Bo gdyby potrafiła mu wybaczyć, mogłaby... tylko mogłaby...
pojawić się szansa na nowy początek.
O mój Boże, pomyślał, kiedy w pełni uświadomił sobie to wszystko.
Gdyby udało mu się pogodzić z żoną, byłaby to przynajmniej częściowa zasługa
Butcha i braci Spivey. A znając Lucy, wiedział, że chciałaby w jakiś sposób
spłacić dług. Pewnie zeznawałaby na ich korzyść, kiedy kiedy, a nie jeżeli
cała trójka zostanie schwytana i postawiona przed sądem. A niech to. Pewnie
namówiłaby go na bronienie tych idiotów!
Usłyszał, że Lucy wzdycha.
O co chodzi? zapytał.
Może i mam miękkie serce przyznała. Przecież to są kryminaliści!
Dwóch z nich siedziało w więzieniu. Jeden uderzył cię w głowę. I zniszczyli
dekorację, którą zrobiła Abby Davis...
Ale? zapytał, kiedy skończyła się litania zarzutów. Lucy spojrzała mu
w oczy.
Co mogę powiedzieć? Jest mi ich żal. To znaczy, wydają się tacy...
tacy...
GÅ‚upi?
Lucy spróbowała udawać oburzoną. Udało jej się przez jakieś dwie i pół
sekundy, potem dała sobie spokój.
To brzmi tak... parsknęła śmiechem ...pogardliwie.
Tylko ich cytowałem.
Nie przypominam sobie, żeby któryś nazwał Butcha głupim. Chris udał,
że się zastanawia.
Wiesz co? powiedział. Chyba masz rację.
Rozumiesz, nie twierdzę, że to nie jest odpowiednie określenie. W
każdym razie pasuje do biednego Toma i Dicka. Ale to nie jest pozytywne
określenie.
Rozumiem. A może... Chris zastanawiał się nad odpowiednim
eufemizmem ...ciężko myślący?
Intelektualnie okaleczeni odrzekła Lucy. Jej brązowe oczy lśniły.
Makijaż trochę się rozmazał, co dodawało powiekom zmysłowej ciężkości.
Słabo przygotowani do pojedynku mózgów?
No... to naprawdę jest wredne. Uśmiech Lucy pozbawił ten komentarz
jakiejkolwiek złośliwości. Potem Lucy zamyśliła się, zagryzając wargi. Jeśli
miała w ogóle na nich jakąś szminkę, to nie zostało po niej śladu. Ciekawe,
czy mogliby pójść na jakiś kurs dla przestępców.
Co ty wygadujesz?
Chyba rzeczywiście trochę wiedzy w wypadku braci Spivey mogłoby
się okazać niebezpieczne...
Zapanowała cisza. Chris znowu zmienił pozycję. Musiał uważać na
głowę.
Nie miał już ochoty na żarty. Po chwili milczenie stało się krępujące.
Chris wiedział, że teraz jego kolej. Czuł też, że niektóre tematy pozostaną
tabu, dopóki Lucy pierwsza ich nie poruszy. Jednym z nich był ten wieczór,
kiedy weszła do jego biura i zobaczyła, jak całuje swoją byłą dziewczynę, Irene
Houghton.
Póki Lucy nie da mu wyraznie do zrozumienia, że chce o tym
porozmawiać...
Westchnął głęboko. Były przecież inne tematy, które mógł poruszyć.
Problemy, które on sam musiał rozwiązać.
Lucy?
Mmm?
Czy naprawdę byłem takim... snobem... kiedy byliśmy razem?
Spojrzała na niego zaskoczona. Jej twarz i szyja oblały się rumieńcem.
Potem z kolei zbladła. Fioletowe cienie pod jej oczami stały się wyrazniejsze.
Nigdy nie mówiłam, że jesteś snobem, Chris.
Nie wprost. Ale uważałaś... a może ciągle uważasz, że miałem cię za
idiotkę z robotniczej dzielnicy. Wydawałaś się także zaskoczona, kiedy
powiedziałem Tomowi, Dickowi i Butchowi o Pizzerii Falco i całej reszcie.
Zaskoczona? Chyba nie.
No to zdziwiona.
Sam twierdziłeś, że moje pochodzenie kompletnie różni się od twojego.
Owszem, twierdziłem. I to prawda. Ale różne to nie znaczy gorsze .
Nie dla mnie. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie. Choć może kiedy byliśmy razem,
zachowywałem się tak, że myślałaś inaczej... Zamilkł, potrząsając głową.
Zaschło mu w gardle. Przepraszam, Lucy powiedział w końcu. Z całego
serca, za wszystko... przepraszam.
Jego była żona zagryzła dolną wargę i zamrugała gwałtownie powiekami.
Potem spuściła wzrok.
Wiem, że nie byłam taką kobietą, jakiej życzyłaby sobie dla ciebie
rodzina i przyjaciele odezwała się po długiej chwili.
Chris nie zaprzeczył. Po co? Była to prawda.
Miałem wrażenie, że większość twoich krewnych i przyjaciół też była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Cynthia Carole [Cedarville] The Windigo (pdf)
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- Miranda Lee Szczęście w małym miasteczku
- Anderson Karen W pogoni za szczęściem
- Catherine Mann Droga do szczęścia
- Mortimer Carole Portret modelki
- Dr Who New Adventures 41 Zamber, by Gareth Roberts (v1.0) (pdf)
- 153. Wilkins Gina Wbrew reguśÂ‚om
- 1063. Harrington Nina WspaniaśÂ‚e wesele
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- duzyformat.htw.pl