[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ależ poczekaj, to nieprawda.
Pożałowała swoich słów. Wiadomo, że Thorn uległ fizycznym urokom
zielonookiej piękności, ale być może wspominał też o jej innych zaletach. Tylko
że Alex przestawała słuchać, gdy co chwila zaczynał mówić o Natalie.
- 76 -
S
R
Z zamyślenia wyrwał ją głośny strzał i gwałtowny skręt samochodu.
Thorn zaklął. Zarzuciło ich na przeciwny pas ruchu, ale udało mu się opanować
kierownicę i zjechać na pobocze. Wstrzymała oddech, gdy mijał ich rozpędzony
sznur wozów.
- Co się stało?
- Złapaliśmy gumę.
- Brzmiało tak, jakby ktoś do ciebie strzelił. - Szczękała zębami, drżały jej
ręce. Przez sekundę była pewna, że zbliża się nagły i krwawy koniec podróży.
- Nie, to był gwózdz. Prawdopodobnie utkwił w kole na tamtej kiepskiej
drodze.
Alex starała się opanować. Thorn pomógł jej wysiąść z wozu i
odprowadził jak najdalej od szalonego ruchu na autostradzie. Objął ją
opiekuńczo i przytulił.
- No już dobrze, dobrze, jesteśmy bezpieczni. Lepiej ci teraz?
- Tak, tylko czujÄ™ siÄ™ jak... jakaÅ› histeryczka.
- Muszę szybko zmienić koło. Zostań tutaj.
- Nie. - Wzięła się już w garść. - Pomogę ci.
- Zupełnie nie umiem się połapać w tym, jaka ty naprawdę jesteś. Gdy
jestem już pewien, że znam cię, mówisz albo robisz coś, co mnie zaskakuje. No
to chodz i pomóż mi, jeśli chcesz. Tylko nie podchodz zbyt blisko do
samochodów.
- Ani mi to w głowie. Już i tak jesteśmy spóznieni. Pomyśl, jak długo
musiałbyś mnie zdrapywać z jezdni... I znowu Natalie by ci uciekła...
- To wcale nie jest dowcipne - odparł poważnie.
Kiedy weszli do hotelu Czerwony Aabędz", Alex dziękowała w duchu
swej szczęśliwej gwiezdzie oraz siostrze, że mogła ubrać się przyzwoicie. Miała
na sobie ciemnoszare szorty i eleganckÄ… bluzkÄ™ w odpowiednio dobranym
popielatym odcieniu. Vicky powiedziała, że teraz nie pasuje na nią żadne ze
starych ubrań, więc Alex może się nie spieszyć z odsyłaniem rzeczy. Ze
- 77 -
S
R
starannie upiętymi włosami i dyskretnym makijażem, tuszującym podbite oko,
przestała się czuć jak kundel na wystawie rasowych psów.
Thorn, jak zawsze, czuł się swobodnie, nawet wśród ludzi noszących
garnitury po tysiąc dolarów. Jak on to robił? Był pełen sprzeczności. Kowboj z
mercedesem, wyglądający równie dobrze na koniu, jak na desce surfingowej,
spoufalony z robotnikami rolnymi i milionerami, czasem oficjalnie uprzejmy,
czasem uroczo bezpośredni.
Recepcjonistka, Azjatka, przywitała go najpiękniejszym uśmiechem, jaki
Alex kiedykolwiek widziała, i spytała, w czym może mu pomóc. Gdy spytał ją o
numer pokoju Geralda i Jasmine Blackwell, obdarowała go znów wdzięcznym
uśmiechem i zapewniła, że może zadzwonić do nich w jego imieniu. Alex
wpatrywała się w podłogę, gdy Thorn usiłował wykręcić się od tej propozycji.
- Zostawię dla nich wiadomość - powiedział w końcu.
- Zadzwonię do ich pokoju, a pan może zostawić wiadomość na
automatycznej sekretarce. Uważamy, że to o wiele wygodniejsze dla naszych
gości niż liściki, których mogą nie otrzymać.
- Muszę pomyśleć, co mam im powiedzieć - odrzekł i popchnął Alex w
stronÄ™ Å‚awki przy fontannie.
- Jaką wiadomość im zostawisz? - spytała.
- Nie wiem. Coś niezobowiązującego... Chcę dostrzec numer przegródki,
do której to włoży.
- Tu nie ma żadnych przegródek, w każdym razie takich, które mógłbyś
zobaczyć.
- No to przejdzmy do planu B. Postaramy się kogoś przekupić. - Zerwał
siÄ™ z Å‚awki.
- Ale kogo?
- Kogoś młodego i niedoświadczonego. Zaczniemy od służby hotelowej.
O ile znam Natalie, co rano zamawia śniadanie do łóżka. Możemy posłużyć się
- 78 -
S
R
wewnętrznym telefonem hotelowym i zadzwonić do obsługi. Czy możesz udać,
że jesteś Natalie?
- Z przyjemnością.
Znalezli aparat w oddalonym kącie hallu i Alex zadzwoniła.
- Nazywam się Jasmine Blackwell, mieszkam u was. Chciałabym,
żebyście przynieśli mi zaraz do pokoju filiżankę herbaty tego gatunku, który
zawsze pijam. - Zaczęła wyjaśniać, dlaczego dzwoni z hallu, że zapomniała
numeru pokoju, bo zawsze załatwia wszystko Gerald, który jest teraz w barze,
ale cudownie będzie wypić filiżankę herbaty, gdy wróci do pokoju.
- Czy nabrali się na to? - spytał Thorn, gdy odwiesiła słuchawkę.
- Chyba tak. Ale wiesz, mówili do mnie pani Blackwell".
- No cóż - odezwał się po krótkim milczeniu. - Nigdy nie myślałem, że
ona podróżuje z własnym ojcem.
- A co teraz?
- Teraz znajdziemy kuchnię i będziemy obserwować służbową windę.
Tak też zrobili. Po dwudziestu minutach wsiadł do windy młody chłopak
w białym żakiecie, niosąc na tacy porcelanowy dzbanek z herbatą i dwie
filiżanki. Thorn i Alex weszli szybko za nim, co zdziwiło chłopca, ale był zbyt
uprzejmy, by zwrócić im uwagę, że wsiedli do niewłaściwej windy. Nacisnął
guzik czwartego piętra.
- Na jakie piętro pan jedzie, sir? - spytał Thorna.
- Co za zbieg okoliczności! Jedziemy również na czwarte. Ta herbata
bardzo Å‚adnie pachnie.
Alex udzielało się napięcie Thorna, lecz czuła także lęk i pewien smutek.
Wszystko już się kończyło, pozostało tylko odpalić fajerwerki, a potem...
Drzwi windy otworzyły się, wyszli przed chłopcem z tacą i obserwując
go, szli powoli korytarzem. Zatrzymał się prawie przy ostatnich drzwiach, przy
których stał wózek pokojówki.
- Czas na przedstawienie - rzekł Thorn, ujmując Alex pod rękę.
- 79 -
S
R
Boy wciąż pukał do drzwi, choć były otwarte. Alex dostrzegła wewnątrz
wysoką kobietę z włosami tak czerwonymi, jak jej fartuch. Thorn, minąwszy
drzwi Natalie, udawał, że szuka klucza.
- Nie ma ich tutaj, Georgie - parsknęła czerwonowłosa kobieta.
- Ależ dopiero co zamówili herbatę - powiedział chłopak z tacą.
- Nie obchodzi mnie, co zamawiali. Siedzieli tutaj cały ranek i nie muszę
ci opowiadać, co robili. Ale teraz wyszli.
- Może zaraz wrócą. - Georgie postawił tacę przed drzwiami.
- Nie wydaje mi się. Była wystrojona w diamenty i długą pelerynę.
Słyszałam, jak wciąż gadała o kolacji w Kosmicznej Iglicy" i szampanie.
Wyszli pół godziny temu.
W tym momencie pokojówka i boy zauważyli, że Alex i Thorn
przysłuchują się ich rozmowie. Thorn zaklął głośno, skarżąc się, że zostawił
klucz w wozie, i popędził do windy. Alex, narzekając na męską bezmyślność,
podreptała za nim.
Z ulgą wyszli z hotelu na zatłoczoną ulicę. Stanęli, wpatrując się w siebie
i zastanawiajÄ…c siÄ™, co dalej.
- Chyba musimy jechać do tej Kosmicznej Iglicy" - powiedział Thorn.
- Albo czekać w hallu na ich powrót - zaproponowała Alex.
- Nie, nie. Muszę jak najszybciej zakończyć tę sprawę. Są w Kosmicznej
Iglicy", więc jedziemy tam. Albo przynajmniej ja pojadę.
- Czy to znaczy, że chcesz sam tam jechać?
Czy chce, żeby go zostawiła? A jeśli tak, to dlaczego czuje się tym
zaskoczona, a nie zadowolona? Na szczęście pożyczyła pieniądze od Vicky i
była całkowicie niezależna od niego .
- Dlaczego tak myślisz? - westchnął.
- Sama już nie wiem, co myśleć.
- 80 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- 292. Macomber Debbie Synowie Północy 01 Narzeczona dla brata
- McCabe Amanda Muzy z Mayfair 03 Poślubić hrabiego
- Feliks W.Kres Cykl Księga Całości (1) Północna granica
- Ahern Jerry Krucjata XIII Pościg
- Alecia Monaco Romancing the Banshee (pdf)
- śźeleśÂ„ski boy tadeusz sśÂ‚ówka
- Hipolito_Adolfo_Taine Filosofia_del_Arte_TomoIII
- Eddings Dav
- 9. Somers_Suzanne_Druga_milosc
- Ann Rule Everything_She_Ever_Wanted
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- audipoznan.keep.pl