[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szarości. Jedna łapa wielkości talerza wynurzyła się pózniej i Pam zamarła
przerażona.
Niedzwiedz.
O mój Boże, co ona teraz powinna zrobić? Przeszukiwała mózg w
poszukiwaniu sesji treningowej ze spotkania z niedzwiedziem, ale to było
dawno temu. Nie ruszaj się. Nie może mnie widzieć gdy stoję nieruchomo.
Nie, czekaj - to miało działać na T-Rexy.
Nadal była spora odległość pomiędzy nią a niedzwiedziem, więc ostrożnie
cofnęła się o krok. Głowa zwierzęcia zwróciła się w jej kierunku i
powąchał mocniej.
Pam zacisnęła zęby by przestały szczękać.
Zwierzę stanęło na tylnych łapach, wychwytując zapachy z powietrza.
Prychnęło na nią, dwa razy.
Zrobiła kolejny krok w tył i powiedziała łagodnie.
- Odejdz. Jestem człowiekiem. W ogóle nie jestem interesująca. Och
cholera, cholera, cholera, TJ, to zakichany czas na przechadzki. -
zaryzykowała szybkie zerknięcie za ramię by zobaczyć czy jest jakieś
poruszenie przy jeziorze, ale to wymagałoby oderwanie spojrzenia od
niedzwiedzia a to było fizycznie niemożliwe.
Bestia zachwiała się, jego górna połowa poruszała się z boku na bok przez
sekundę zanim nagle opadł na wszystkie cztery łapy i z przerażającym
pomrukiem, ruszyło na nią. Krzyknęła, adrenalina zalała jej żyły.
Szaleńczo rozejrzała się w poszukiwaniu kija albo kamienia, albo
czegokolwiek do obrony, ale nic nie znalazła, a poza tym jej kończyny
były zamarłe z przerażenia.
Smuga srebrno-szarego futra wypadła zza niej. Cofnęła się i zaklęła gdy
rozpoznała psiopodobne ciało pędzące na niedzwiedzia. Jej napastnik
zatrzymał się i warknął, jego zęby kłapnęły zanim obrócił się. Zniknął w
krzakach z hukiem, wilk pędził za nim. Głośne wycie rozbrzmiało gdy jej
obrońca zatrzymał się na granicy lasu a następnie podbiegł i usiadł kilka
stóp od niej. Pam owionęła ramiona wokół siebie by powstrzymać
dreszcze i patrzyła się na zwierzę.
W jaki sposób?
- Wilczku?
Rozdział 7
Keil
Granite Lake jest puste. Nie ma śladu po jakiejkolwiek letniej wyprawie
sfory. Nawet sprawdziliśmy stare pułapkowe chaty i nic nie mamy. Jeśli
chodzi o Shauna, po prostu uciekł na północ do Old Crow, tam zaparkował
helikopter i powiedział, że bierze tygodniowe wakacje. Miejscowi widzieli
jak wchodzi w dzicz z plecakiem. Wygląda na to, że tylko on wie gdzie są
Pam i TJ, i robi wszystko co może żeby Alfa nie rozkazał mu sypać.
Odkryłam, że kilku kawalerów ze sfory zapakowało TJ'owi paczkę z
jedzeniem. Wygląda na to że zaciągnął i odebrał przysługi u kogo się tylko
dało. Wszystko co mogą powiedzieć to to, że TJ prosił o pomoc i nikt mu
nie odmówił.
APO (*A przy okazji), Maggie pisała. Powiedziała, że nie musimy się
martwić pozwem od Pam, ale możesz nie mieć szansy oskórować TJ'a.
Pam jest bardziej niż zdolna do wprowadzenia w życie własnej kary. Czy
pamiętasz, że ona jest RCMP? Umrzesz gdy dowiesz się dla jakiej
jednostki pracuje.
Robyn
Cholera.
Cholera.
Pam go zabije. A po tym Keil zerwie z niego futro i użyje je na płaszcz. W
połowie drogi z jeziora zauważył niedzwiedzia szarżującego na nią.
Prawdopodobnie próbował dowiedzieć się czym ona jest - niedzwiedzie
mają koszmarny wzrok - ale nie był pewien czy Pam wiedziała, że tylko
próbował ją powąchać. A ponieważ nie było powodu do ataku, nie mógł
ryzykować, że zle zrozumie pozorną szarżę. Jego wilk żądał akcji, a zanim
się opamiętał już rozbierał się, zmieniał w czasie biegu i pędził przekonać
starego Bruin by poszedł na inne jagody.
TJ szedł powoli w stronę Pam, która rozglądała się w dezorientacji.
Krzyknęła jego imię kilka razy.
- TJ! Ty dupo, przyprowadz tu swój tyłek.
Ona była cholernym preserem psów. Jak miał z nią rozmawiać? Po raz
milionowy pragnął by byli w pełni związani jak pełnokrwiste wilki.
Mógłby przemówić w jej umyśle i słyszała by jego głos.
- Okay, wyglądasz jak przyjazny wilk, którego spotkałam u Maggie. Ale to
cholernie niemożliwe. Zostań.
Zamarł. Wszystko by poczuła się bardziej komfortowo.
- Psiamać, podobno miałeś być wytresowany. Jak się tu dostałeś? Chodz. -
strzeliła palcami i TJ przytruchtał do jej boku, a ona nadal wołała jego
imiÄ™ w kierunku jeziora.
Jego wewnętrzna debata trwała. Jeśli pobiegnie do lasu i zawróci za chatą,
będzie mógł się zmienić i udawać, że był tam cały czas. Tylko, że to
wyjaśni jego nieobecność, ale nie obecność "wilczka" a to będzie
kłamstwo.
Nie chciał jej okłamywać. Nie chciał podtrzymywać oszustwa. Pragnął
powiedzieć jej wszystko, a biegnąć za nią do chaty, podjął decyzję. Pokaże
jej.
Może to trochę za szybko. Ale... zaprzyjaznili się, prawda? Na pewno
będzie lepiej być szczerym teraz niż wyjaśniać wszystko pózniej i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl