[ Pobierz całość w formacie PDF ]

druhną na ślubie jednej z jego córek! Stary lis! Zawsze
uważałem, że coś z nim jest nie w porządku! Ludzie mówią
o nim wiele rzeczy...
- Jeff, kochanie, pozwól mu dokoÅ„czyć - odezwaÅ‚a siÄ™ mat­
ka i opowiadanie potoczyło się dalej.
Gordon mówiÅ‚ z wzrokiem wbitym w ziemiÄ™. BaÅ‚ siÄ™ spoj­
rzeć w ich twarze. Kiedy jednak skończył, podniósł swoje
uczciwe oczy i rzekł błagalnie:
- NaprawdÄ™, naprawdÄ™ proszÄ™ mi uwierzyć, że dopiero wte­
dy, kiedy włożyli rękę Celii w moją, zrozumiałem, że to ja
mam być narzeczonym. Przez cały czas myślałem, że Celia ma
wyjść za Jeffa. Gdybym nie był tak roztrzęsiony i nie myślał
tylko o ucieczce, na pewno zauważyÅ‚bym, że to ja stojÄ™ naj­
bliżej niej i że wszystko to jest jakieś dziwne. Ale stało się.
Nagle dotarÅ‚o do mnie, że to my siÄ™ pobieramy. Co powinie­
nem był zrobić? Czy miałem przerwać ceremonię i zrobić
scenę na oczach wszystkich zebranych? Jakie wyjście było
najlepsze? Nawet gdyby nie chodziło o moją misję i obowiązki
wzglÄ™dem paÅ„stwa, które nakazywaÅ‚y mi nie rzucać siÄ™ niko­
mu w oczy, czy miałem prawo zrobić coś takiego? Co byłoby
najlepsze ze względu na Celię? Proszę mi powiedzieć.
Gdy matka wahała się z odpowiedzią, dodał:
- Kiedy zrozumiałem, co się dzieje, zacząłem pospiesznie
rozważać wszystkie możliwości i przyznaję uczciwie, że nie
wiedziałem, która z nich jest najlepsza. Nie chciałem urządzać
przedstawienia ze względu na Celię, gdyż prawdę mówiąc,
ubóstwiałem ją od pierwszego wejrzenia. Miała w sobie coś
smutnego, jakieś wołanie o pomoc. Gdy na mnie spojrzała,
byłem gotów oddać życie, żeby uwolnić ją od kłopotów. Czy
powinienem był przerwać ceremonię od razu, kiedy tylko się
zorientowałem, że to ja gram rolę pana młodego?
Matka obserwowała go bacznie i słuchała pełnych miłości
słów o córce. Jej twarz złagodniała. Odpowiedziała cicho:
- Nie jestem pewna... może nie? To była naprawdę trudna
sytuacja. Nie wiem, czy mogÄ™ ciÄ™ obwiniać za to, że nie zro­
biÅ‚eÅ› nic. Przerwanie Å›lubu na oczach wszystkich byÅ‚oby okro­
pne dla niej, dla nas i dla gości. Och, myślę, że podjąłeś
właściwą decyzję, żeby nie robić niczego publicznie... chyba...
ale z drugiej strony... nawet nie chcę myśleć, że zostałeś w taki
dziwny sposób zmuszony do poślubienia mojej córki.
- Proszę nie mówić o przymusie - powiedział Gordon,
kładąc swoje dłonie na dłoniach matki i patrząc jej prosto
w oczy. - Jedyną rzeczą, która tak naprawdę powstrzymała
mnie od działania, było moje pragnienie, żeby to, przez co
przechodzę, okazało się prawdziwe i trwałe. Nigdy dotąd nie
widziaÅ‚em dziewczyny podobnej do niej. Wiem, że gdyby po­
myłka się wyjaśniła i Celia odeszła z mojego życia, nie byłbym
już taki sam. Cieszę się, cieszę się z całego serca, że jest moja
i... mamo... myślę, że i ona się cieszy!
Matka odwróciła się w stronę Celii, która z błyszczącymi
oczyma uklękła przed obydwojgiem i podała mężowi obie ręce
mówiąc:
- Tak, mamusiu, jestem szczęśliwsza niż byÅ‚am kiedykol­
wiek w życiu!
Klęcząc tak w objęciach męża, z twarzą na jego ramieniu,
opowiedziała matce o torturach, jakie kazał jej przechodzić
George Hayne. Matka pobladła na myśl, przez co musiało
przejść jej ukochane dziecko, a brat zerwaÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ ner­
wowo chodzić po pokoju.
Potem pani Hathaway pobłogosławiła dwoje młodych. Jeff
także wypowiedział słowa błogosławieństwa. Gordon i Celia
musieli jeszcze opowiedzieć o swojej pełnej przygód podróży,
póki nie zrobiÅ‚o siÄ™ naprawdÄ™ pózno i matka nie wysÅ‚aÅ‚a wszys­
tkich do łóżek.
Kilka następnych dni było pełnych nowych zajęć. Młodzi
małżonkowie poszli do szpitala, żeby rozweselić życie małego
164
gazeciarza owocami i zabawkami. Zabrali ze schroniska
biaÅ‚ego psa, którego Jeff wziÄ…Å‚ pod swojÄ… opiekÄ™. Gordon spÄ™­
dziÅ‚ trudnÄ… godzinÄ™ w sÄ…dzie, dopeÅ‚niajÄ…c formalnoÅ›ci w spra­
wie Holmana. Krępy detektyw przyglądał mu się z okienka
swojej celi, gdy Gordon przechodził przez korytarze więzienia
w poszukiwaniu George'a Hayne'a.
SzukajÄ…c zaginionego narzeczonego, którego z wielu przy­
czyn pragnął jak najszybciej odnalezć, Gordon zwrócił się
o pomoc do jednego z ludzi zajmujÄ…cych siÄ™ sprawÄ… Holmana.
- Nie musisz go szukać - oświadczył tamten z uśmiechem.
- Trzy dni temu bezpiecznie wylądował w więzieniu. Złapał go
syn człowieka, którego podpis Hayne sfałszował kilka lat temu.
Chodziło o fundusz powierniczy pewnej dużej korporacji
i tamten człowiek zmarł w celi, skazany na więzienie zamiast
niego. Teraz syn dopilnuje, żeby prawdziwy winowajca został
ukarany.
Gordon poszedł więc wraz z prawnikiem Celii do więzienia,
aby porozmawiać z oszustem, który nie miał usprawiedliwienia
dla żadnego ze swoich przewinień. Gordon nie powiedział mu,
kim jest. Dał mu jedynie do zrozumienia, że Celia jest już
mężatką i że jeżeli wciąż będzie próbował jej szkodzić, cała
sprawa zostanie ujawniona i będzie musiał odpowiedzieć przed
sądem za usiłowanie szantażu.
Dni płynęły szybko. Sprawa, która zatrzymywała Gordona
w Nowym Jorku, wreszcie została pomyślnie zakończona
i mógł on wraz z żoną odpłynąć do Europy. Rankiem w dzień
wyjazdu głos Gordona pomknął po drucie do Waszyngtonu
i oznajmił szefowi:
- Ożeniłem się i właśnie wyjeżdżam w podróż poślubną.
Nie chciałby mi pan pogratulować?
W odpowiedzi usłyszał:
- Dobra robota, stary! Gratulacje dla was obojga. Może ona
jest najlepszÄ… dziewczynÄ… na Å›wiecie, a może nie. Ale na pew­
no jest najwiÄ™kszÄ… szczęściarÄ…, bo wyszÅ‚a za najlepszego czÅ‚o­
wieka, jakiego znam. Powiedz jej to ode mnie! Niech was Bóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl