[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebieskiego. Była to długa suknia balowa bez ramiączek, ozdobiona cekinami. Victoria patrzyła na
niÄ… z zapartym tchem.
- Podoba ci siÄ™?
- Jest cudowna, ale...
- Wiem, wiem - przerwał jej, siadając obok na kanapie. - Stać cię, żeby sobie kupić taką suknię, ale
kiedy ją zobaczyłem, pomyślałem, że jest idealna dla ciebie. Nie myliłem się.
Rzeczywiście, gdyby sama miała wybrać suknię balową swoich marzeń, wybrałaby właśnie tę.
Rozmiar też był dobry. Metka została zerwana, ale domyślała się, że musiała kosztować fortunę i nie
byłoby jej na nią stać.
- Musiała kosztować krocie.
- Nie dla mnie.
Najwyrazniej była to jedna z zalet spotykania się z księciem. W innych okolicznościach nie przyjęłaby
tak drogiego prezentu, ale suknia była piękna i elegancka, do tego z kolekcji jej ulubionego
projektanta. Zawsze marzyła, aby mieć coś takiego, choć nigdy nie miała na to pieniędzy. Gdyby
chciała oddać Charlesowi pieniądze za tę suknię, trwałoby to lata. Na razie ledwo ją było stać na
czynsz. Postanowiła przyjąć prezent - ten jeden raz.
- Jest piękna. Dziękuję!
- W sklepie powiedzieli, że jeśli trzeba będzie coś poprawić, możemy ją przynieść w poniedziałek. Nie
byłem pewien, czy chcesz do tego biżuterię i buty.
- W szafie coÅ› siÄ™ znajdzie.
Victoria złożyła suknię ostrożnie i włożyła do pudełka.
- Nie przymierzysz jej? - spytał Charles.
122
Michelle Celmer
- Nie, to będzie niespodzianka - powiedziała. Gdyby zobaczył ją w sukni przed przyjęciem, cały czar
by prysł. Związek z Charlesem polegał na wymyślaniu wciąż nowych sztuczek, które miały
przyciągnąć jego uwagę. Jeśli chciałaby się z nim związać, żyłaby w ciągłym stresie, obawiając się, że
lada chwila siÄ™ niÄ… znudzi.
- Dostanę całusa za prezent? - spytał Charles, dotykając palcem swoich warg.
- Tak - odparła w nadziei, że szybko się go pozbędzie i wreszcie się wyśpi.
Pocałowała go, ale zanim zdołała się cofnąć, Charles przytrzymał ją ramieniem. Ich pocałunek trwał
tak długo, że Victoria niemal się rozpłynęła w jego objęciach. Potem był następny pocałunek i jeszcze
jeden. Powoli znikały kolejne części garderoby, aż zostali całkiem nadzy. Kiedy Charles zaniósł ją do
sypialni, wiedziała, że czeka ją bezsenna, ale bajeczna noc.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Victoria siedziała obok Charlesa na tylnym siedzeniu bentleya. Początkowo zamierzała sama pojechać
do jego rodziców, ale przez kilka dni Charles usilnie ją przekonywał, że podróż powinni odbyć
wspólnie. Wysokie koszty benzyny, długa i nieznana jej trasa, czyhające niebezpieczeństwa -
wszystkie te argumenty skłoniły Victorię do zgody na to, by jechać razem.
Nie bała się chłodnego przyjęcia. Przez osjatnie tygodnie zaprzyjazniła się z matką Charlesa. Pani
Mead dzwoniła codziennie, lecz z czasem zaczęła częściej rozmawiać z Victorią niż z własnym
synem. Chciała znać opinię Victorii na temat karty dań przygotowywanych na przyjęcie. Pytała, w
którym pokoju chciałaby nocować: z widokiem na ocean czy na ogród, czy lubi jedwabną pościel i czy
nie ma na jakieś jedzenie alergii, o której powinien wiedzieć kucharz. Pytań było wiele i Victoria
zaczęła się zastanawiać, czy wszyscy goście są traktowani z taką atencją jak ona.
Podczas każdej rozmowy pani Mead podkreślała, jak bardzo się z mężem cieszą, że będą mogli ją
poznać. Chociaż ani razu nie padła taka sugestia, Victoria miała wrażenie, że rodzice Charlesa
uważają ich związek za coś poważ-
124
Michelle Celmer
nego. Czuła, że wbrew swej woli wciągnięto ją w rodzinną grę, od której wolałaby się trzymać z
daleka. Gdyby nie chodziło o Charlesa, pewnie tak by się tym nie przejmowała.
To prawda, że dobrze się razem bawili i łączyło ich znacznie więcej niż fizyczna fascynacja. Charles
potrafił ją rozśmieszyć. Victoria nie umiała stłumić tego uczucia radości, które się pojawiało, gdy
Charles zjawiał się znienacka w jej gabinecie. Nadal jednak nie powiedziała mu, co postanowiła w
sprawie ich dalszej znajomości.
Trzymanie go w niepewności dawało jej poczucie władzy. Gdyby tylko potrafiła powstrzymać
uczucia i się nie zakochać... Nie będzie taka nierozsądna. Jeśli się podda, Charles przestanie się nią
interesować. Na szczęście zanim to nastąpi, już jej przy nim nie będzie.
- Zadzwonili z biura pośrednictwa pracy - powiedziała Victoria. - Mają cztery kandydatki na
stanowisko asystentki.
- Zwietnie - odparł Charles. - Umów je na rozmowy w przyszłym tygodniu.
- Po co? Dotąd nie przypadła ci do gustu żadna kandydatka - spytała chłodno.
Wszystkie miały kwalifikacje, ale nie były urodziwe i z tego powodu Charles je odprawił.
- Na pewno trafi się jakaś, która nada się do pracy - odparł.
Czas płynął i niedługo Victoria miała odejść. Przedtem jednak musiała przeszkolić swoją
następczynię. Nie było jej to na rękę, bo miała inne plany. Czekała na ważny telefon, który miał
rozstrzygnąć o jej przyszłości. Ojciec uważał, że
Na balu u księcia
125
to wielka szansa. Teraz jednak nie chciała o tym myśleć. Była zdenerwowana wyjazdem do rodziców
Charlesa.
Nim się spostrzegła, po godzinie stanęli przed bramą dużej posiadłości znajdującej się w pobliżu
drogi, która wiła się wzdłuż wybrzeża. Zdenerwowanie było coraz większe. Co będzie, jeśli jej nie
polubią albo uznają, że się im narzuca? A może będą tak zajęci jedynakiem, że jej nie zauważą? Teraz
było już za pózno na rozmyślania.
Brama się otworzyła i samochód wjechał do środka. Długa i kręta droga doprowadziła ich przed pałac,
który w przyszłości miał należeć do Charlesa. Przy nim dom jej ojca wydawał się skromną chatką.
Zbudowany w dziewiętnastym wieku budynek stał pośrodku wielkiego trawnika, który schodził do
prywatnej plaży. Wszędzie uwijała się służba, która przygotowywała jutrzejsze przyjęcie.
- Jak ci się podoba? - spytał Charles. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl