[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czy sprzedawali jednorazowe aparaty w klubowym
holu?
To bardzo miło z pana strony, panie Jones, ale już
niczego nie potrzebuję. Bardzo dziękuję za okazaną goś-
cinność.
Przesunęła się, by go wyminąć.
Panno Ferris...? Pomyślałem, że mogłoby to panią
zainteresować...
Trzymał coś w zaciśniętej pięści. Dulcy wyciągnęła
rękę, a on rzucił jej na dłoń pojedynczy klucz.
To co prawda absolutnie niezgodne z zasadami
naszego klubu, ale uznałem, że w zaistniałych okolicznoś-
ciach przejrzenie zawartość szafki pana Wheelera można
by uznać za w pełni uzasadnione. Rozumie pani, skoro
zaginął w tajemniczych okolicznościach... I to właśnie
znalazłem w środku.
Dziękuję odparła Dulcy, z trudem przełykając
ślinę.
I dopiero kiedy była w połowie korytarza, uświadomiła
sobie, że pan Jones wciąż trzyma wyciągniętą rękę,
oczekujÄ…c napiwku.
Quinn rozparł się w fotelu kierowcy, z rozmysłem
przybierając zrelaksowaną pozę. Nikt jednak nie wiedział
lepiej od niego, jak daleko mu było do relaksu. Przyglądał
się Dulcy, gdy szła krętą ścieżką. Surowo ściągnęła do tyłu
włosy, ale wciąż emanował z niej szczególny erotyzm, tak
że za jej długimi nogami długo oglądał się pewien starszy
150 Tori Carrington
dżentelmen, akurat wchodzący na teren klubu. Poprawiła
kołnierz bluzki, spostrzegła Quinna za kierownicą jeepa
i ruszyła w jego stronę.
Niewiele brakowało, a zacząłby się kręcić nerwowo na
siedzeniu.
Przed oczami stanęła mu w tym momencie uśmiechnię-
ta, pomarszczona twarz jego babki Indianki z plemienia
Hopi. ,,Nigdy się nie zakocham! , oznajmił jej stanowczo
pewnego razu. Miał wówczas całe osiem lat i właśnie po raz
kolejny przyłapał matkę na wylewaniu łez za jego ojcem,
który opuścił ich już dawno temu. Babka poklepała go
wówczas po głowie swoją starczą, sękatą dłonią i wybuchnę-
ła śmiechem. ,,Miłości nie możesz sobie ot, tak wziąć, ani jej
odrzucić, mój mały. Miłość to coś, co nagle znajduje ciebie,
choćbyś nie wiadomo jak bardzo się przed nią chował .
Quinn na wiele lat zapomniał o tej rozmowie, mimo że
przez następne kilka tygodni robił wszystko, by w nocy
nie zapaść w sen z obawy, że miłość wśliznie się przez
szparę w drzwiach, nagle go dopadnie i pogrąży w takim
samym nieszczęściu, w jakim pogrążyła jego matkę.
Oczywiście, już wkrótce potem zrozumiał, że to nie
miłość zraniła matkę, ale jego ojciec. I że on sam nie mógł
zrobić nic, by ulżyć jej cierpieniu. Nawet wtedy, gdy
w wieku piętnastu lat odnalazł swojego ojca w Arizonie
i zadał mu wiele pytań, na które nie było sensownych
odpowiedzi. To prawda, cios młodej pięści wymierzonej
w szczękę dorosłego mężczyzny dał mu niejaką satysfak-
cję. Ale ta satysfakcja bardzo szybko przeminęła, pozo-
stały natomiast gorzkie wspomnienia niespełnionych
nadziei matki. Nadziei, którymi jak się obawiał kar-
miła się nieustannie po dziś dzień, żyjąc w domu swojej
matki, a jego babki, w White Sands.
Quinn przetarł dłonią czoło, po czym wcisnął guzik
Nic nie jest w porzÄ…dku 151
klimatyzacji.Byłodopierowpół do jedenastej, ajuż pustynne
słońce piekło niemiłosiernie. Spojrzał na Dulcy, niepewnym
krokiem zbliżającą się do jeepa od strony pasażera. Przechylił
się na siedzeniu i otworzył jej drzwi. Zmusił się, by nanią nie
patrzeć, gdy sadowiła się na fotelu, rzucając do tyłu jakąś
torbę zapewne z własnymi ubraniami. Włączył silnik,
wrzucił pierwszy bieg i ruszył z miejsca.
Po pięciu minutach jazdy spojrzał wreszcie w jej stronę
i wówczas zauważył, że wbija wzrok w jakiś przedmiot.
Co tam masz?
Dulcy uniosła głowę, najwyrazniej wciąż zatopiona
we własnych myślach.
Gdy wychodziłam, złapał mnie Jones. Powiedział, że
przejrzał szafkę Brada i właśnie to leżało w środku.
Quinn wziął w dłoń klucz i przyjrzał mu się uważnie.
Porównałam. Zdecydowanie różni się od klucza do
mieszkania Brada.
Może to do jego biura? odparł Quinn, oddając jej
klucz.
Nie. W Wheeler Industries używają jedynie kart
magnetycznych.
Skinął głową. Doskonale o tym wiedział.
Jest zbyt duży, jak na klucz do biurka stwierdziła,
wsuwajÄ…c klucz do torebki.
Quinn się zatrzymał. Rozejrzał się uważnie wokół, po
czym zawrócił w stronę, z której wyruszyli.
Dokąd jedziesz? spytała Dulcy.
Brad ma drewnianą chatę w Kolorado, w pobliżu
Aspen.
Nigdy mi o tym nie wspominał odparła Dulcy,
ściągając brwi.
Nikomu poza mną nie mówił o tej chacie. Nawet
Beatrix nie ma o pojęcia o istnieniu tego domu.
152 Tori Carrington
Chyba nie bardzo rozumiem.
Quinn ujrzał na jej twarzy niekłamane zdumienie.
Spróbuj jeszcze raz złapać go pod komórką zarządził.
Dulcy wyciągnęła telefon z torebki i nacisnęła guzik
ponownego wybierania numeru. Po paru minutach prze-
rwała połączenie.
Nic z tego oznajmiła.
W chacie nie ma stacjonarnego telefonu. Nie ma też
telewizora ani żadnych innych zdobyczy cywilizacji.
Prawdę powiedziawszy, dopiero niecały rok temu pod-
łączono tam elektryczność. Brad jezdzi do tego domu
zawsze wtedy, gdy potrzebuje samotności.
Dlaczego więc nie zaczęliśmy naszych poszukiwań,
od tamtego miejsca, zamiast tracić czas na te wszystkie
bzdury?
Bo zawsze, gdy tam wyjeżdża, daje mi znać. No
wiesz, na wypadek, gdyby wydarzyło się coś nieoczekiwa-
nego i ktoś nagle musiałby się z nim pilnie skontaktować.
Rzucił okiem w lusterko wsteczne. No i zawsze bierze
ze sobą komórkę.
Dulcy skrzyżowała ramiona pod biustem, a jej ciałem
wstrzÄ…snÄ…Å‚ lekki dreszcz.
Czy nie ma tam dozorcy czy kogoÅ› w tym rodzaju,
z kim moglibyśmy się porozumieć?
Nie.
Spojrzała na niego rozszerzonymi oczami.
Chyba nie zamierzasz jechać w tej chwili do Ko-
lorado?
Nie. Najpierw pojedziemy do mojego domu to
czterdzieści pięć minut drogi na północny wschód stąd
i wykonamy kilka telefonów. Zaczniemy od sekretarki
Brada. Osobiście nigdy nie byłem w tej chacie. Jeżeli ktoś
wie, gdzie siÄ™ znajduje, to tylko ona.
Nic nie jest w porzÄ…dku 153
Brad nie bał się, że powie o tym Beatrix?
Brad zatrudnił ją tylko dlatego, że jego matka dała jej
wymówienie odparł z szerokim uśmiechem. Jenny
nienawidzi tej wiedzmy.
Dulcy skinęła głową. Potrafiła doskonale zrozumieć
uczucia sekretarki Brada.
Quinn przez cały czas nie odrywał oczu od dwupas-
mowej drogi, ostro przecinającej pustynię na pół aż po
horyzont. Przez następne trzydzieści minut nie wymienili
z Dulcy ani słowa. Ciężka cisza powoli zaczynała działać
na niego przytłaczająco. Czemu Dulcy się nie odzywa?
Czemu nie oznajmiła mu, że jest dokładnie takim sukin-
synem, jakim opisał go Brad? Czemu nie powtarzała mu,
że ostatnia noc była pomyłką, do której już nigdy więcej
nie dopuści?
Czemu mu nie oświadczyła, że gdy tylko znajdą Brada,
natychmiast odwoła ślub?
Spojrzał na Dulcy spod oka i zobaczył, że nerwowo
obraca na palcu zaręczynowy pierścionek. Był to swoisty
wyczyn, zważywszy, że w złocie był osadzony kawał
kamienia. Tak na oko co najmniej trzy karaty. Ostatecz-
nie Brad nigdy nie szedł na łatwiznę. Quinn skrzywił się
pod nosem i wsunął do odtwarzacza płytę CD. Chwilę
pózniej przez głośniki popłynęła stara, już klasyczna
muzyka Santany. Jednak zamiast zmniejszyć jego napię-
cie gorące latynoskie rytmy tylko je wzmogły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Edna Buchanan You Only Die Twice (pdf)
- Diana Palmer Jedyna taka noc
- 1065DUO.Fielding Liz Sen o pustyni
- Ulubione opowieÂści
- James Patterson Alex Cross 03 Jack And Jill
- Christie Agatha Róśźa i Cis
- C Howard Robert Conan barbarzyśÂ„ca
- Zahn Timothy Obława na Icarusa
- 2007 54. Okruchy pamić™ci 3. Webb Debra Cienie przeszśÂ‚ośÂ›ci
- 03edd_LA 2481.odblokowany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- audipoznan.keep.pl