[ Pobierz całość w formacie PDF ]

papier.
Wzięła go delikatnie, dwoma palcami, tak jak on, ale nie mogła czytać. Z
jej oczu pociekły łzy. Czekała tak długo, że powoli zaczynała już tracić nadzieję.
 Dobry Boże!  westchnęła tylko.
ROZDZIAA SIÓDMY
Sully ostrożnie wziął od żony kawałek papieru, chociaż przypuszczał, że
nie ma na nim żadnych odcisków palców. Wiele wskazywało na to, że mają do
czynienia z profesjonalistÄ….
Położył papier na stoliku i przeczytał wiadomość dwukrotnie. Jak rasowy
policjant zwracał uwagę na szczegóły. Zwykły papier. Duże litery. Trudno
będzie znalezć taką drukarkę. No, przynajmniej chłopcy będą mieli co robić.
Jednak po jakimś czasie dotarła do niego treść  przesyłki i poczuł
mrowienie na karku.
 Co tam jest napisane?  spytała Theresa, próbując się uspokoić.
Jeszcze drżała, patrząc niewidzącym wzrokiem na stolik. Oboje
zapomnieli o Montanie, który uciekł ze skowytem do kąta, kiedy cegła wpadła
do pokoju. Teraz jednak podszedł do nich niepewnie.
 Dobry piesek.  Sully poklepał go po karku, starając się uspokoić
przestraszone zwierzę.  Masz jutro pojechać do centrum handlowego Pineridge
i zostawić papierowy worek z dwudziestoma pięcioma tysiącami dolarów w
koszu na pierwszym piętrze przed sklepem Dillarda  poinformował Theresę. 
Banknoty mają być nie znakowane i z różnych serii. %7ładnej policji i żadnych
sztuczek. Musiał nas obserwować  mruknął jeszcze pod nosem.
Theresa z trudem przełknęła ślinę.
 Czy myślisz...  nie zdążyła skończyć. Przerwał jej ostry dzwonek
telefonu.
Chciała podnieść słuchawkę, ale Sully skierował ją do kuchni. Aparatura
włączała się automatycznie wraz z pierwszym wypowiedzianym słowem.
 Chce rozmawiać z tobą  szepnął, podając jej słuchawkę.
Theresa jak automat podniosła ją do ucha. Po chwili usłyszała jakiś
dziwnie zniekształcony głos. Mężczyzna mówił pewnie przez chusteczkę.
 Dostałaś mój list?  spytał.
 T... tak  zdołała tylko wykrztusić.
Sully pokazywał jej na migi, żeby rozmawiała jak najdłużej.
 Jeśli zobaczę w pobliżu jakiegoś glinę, chłopiec zginie  odezwał się
znowu mężczyzna.  Wszystko ma być tak, jak napisałem.
Sully rzucił się i zaczął gorączkowo coś pisać na kartce, którą następnie
podsunął Theresie. Tak naprawdę miał ochotę przepełznąć po linii i złapać tego
drania za gardło.
 S... skąd mam wiedzieć, że pan ma Erica?  Theresa przeczytała to, co
jej podsunÄ…Å‚.
 Niebieski sweter i dżinsy. Czerwona kurtka z logo Chiefsów  rzucił do
słuchawki.  Rób, co napisałem, a nic mu nie będzie.
Sullivan znowu zaczął coś gryzmolić na kartce, ale mężczyzna szybko
odłożył słuchawkę.
 Jeszcze chwila!  jęknęła Theresa, ale nic nie pomogło. Kontakt się
urwał. I to właśnie w chwili, kiedy w domu nie było policji.  Czy wiesz, skąd
dzwonił?  zwróciła się do zdenerwowanego męża.
Sully spojrzał na ekran monitora.
 Z budki, położonej gdzieś niedaleko  stwierdził.  Założę się, że na
słuchawce nie zostawił nawet śladu odcisku palca. Nie ma sensu go teraz ścigać.
Chociaż prawdopodobnie znaczy to, że działa sam, skoro najpierw nas
obserwował i dopiero potem zdecydował się zadzwonić.
Co zmniejsza szanse na złapanie go, pomyślał, ale nie powiedział tego
głośno.
 Miał jakiś dziwny głos  zauważyła Theresa.  Mówił przez chustkę,
prawda.
Sullivan pokręcił głową.
 Nie, użył syntezatora głosu  wyjaśnił.  W ten sposób nie będziemy
nawet wiedzieć, czy jest czarny, czy biały. I z jakiej części kraju pochodzi. Na
pewno słyszałaś, że wykorzystują to także piosenkarze...
 Owszem  przypomniała sobie Theresa.  Wykonawcy muzyki techno.
Nie przepadam za nimi, bo mam wrażenie, że to śpiewające roboty.
Sully tylko machnął ręką. Nie chciał wdawać się w tej chwili dyskusje o
muzyce.
 Muszę skontaktować się z Donnym.  oznajmił, wciąż myśląc o głosie,
który słyszał.
Theresa miała rację. Nie było w nim nic ludzkiego. %7ładnych emocji.
Nawet cienia zdenerwowania. Jakby porywacz niczym nie ryzykował.
Wziął słuchawkę i zadzwonił na posterunek.
 Chcę rozmawiać z Donnym  oznajmił po krótkim powitaniu.
 Niestety, nie ma go tutaj w tej chwili  odparł głos po drugiej stronie.
 A gdzie jest?  spytał, poirytowany, że Donny jest nieosiągalny akurat
wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny.
 Właśnie do was jedzie. Nie wiem, czy mam łączność z jego
samochodem, bo coÅ› nam tutaj nawala.
Sullivan kojarzył sierżanta, który odebrał telefon. Miał na imię Ronald i
był delikatny jak panienka.
 Posłuchaj Ron, mamy tutaj list z żądaniem okupu i nagraną rozmowę z
porywaczem  rzucił do słuchawki.  Spróbuj połączyć się z Donnym i skłonić
go, żeby się pospieszył.
Theresa pociągnęła go za rękaw. Odłożył słuchawkę i spojrzał na nią ze
zdziwieniem.
 O co chodzi. Spuściła wzrok.
 Ten mężczyzna powiedział, żeby nie mieszać w to policji.  Patrzyła na
niego oczami zatroskanej matki.  Może lepiej nie, Sully.
Starał się sobie przypomnieć wszystkie przypadki porwań, z którymi się
zetknął. Porywaczy można było podzielić na dwie grupy. Ci z pierwszej,
decydowali się zrobić krzywdę ofiarom tylko w ostateczności. To, czy
zawiadomiło się policję, czy nie, nie miało większego znaczenia. Ci z drugiej,
od początku chcieli zabić swe ofiary. Zwykle po otrzymaniu okupu, znacznie
rzadziej, przed. Wówczas tylko policja albo agenci FBI mogli pomóc w ocaleniu
porwanych.
 Już im powiedziałem  zauważył.  Poza tym, nie ma to sensu. Czasami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl