[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wałachowski... Kobylański...
W chwilę potem wezwano go do pokoju państwa.
Przypomniałeś sobie? zapytał generał.
Nie, wasza ekscelencjo.
Może Koniawski? Końkowski? Nie?
I domownicy na wyścigi zaczęli wymieniać rozmaite. nazwiska. Przejrzano wszystkie
rodowody, rodzaje i gatunki koni, mówiono o grzywach, kopytach, uprzęży... W domu, w
ogrodzie, w czworakach, w kuchni ludzie chodząc z kąta w kat i drapiąc się w głowy
poszukiwali nazwiska.
Wzywano do dworu co chwila ekonoma.
Tabuński? zapytywano go. Kopytowski? yrebowski?
Nie i nie odpowiadał Iwan Jewsjeicz i, podnosząc oczy do góry, głośno myślał:
Konienko... Koniuchowski... Ogierowicz... Kobylicyn... Wałachowski...
Tatusiu! wołały dzieci ze swego pokoju. Trójkowski! Uzdowski!
Cały dwór był podniecony. Zniecierpliwiony, wyczerpany generał obiecał pięć rubli temu,
kto odgadnie prawdziwe nazwisko. Za Iwanem Jewsjeiczem zaczęto chodzić całą
gromadÄ….
Gniadowski! podpowiadano mu. Bułański! Kłusakowski! Koniawski!
Wreszcie zapadł wieczór, a nazwiska wciąż jeszcze nikt nie odgadł. Udali się na
spoczynek, nie wysławszy depeszy.
Generał całą noc nie spał, chodził z kąta w kąt i jęczał... O trzeciej nad ranem wyszedł z
domu i zastukał do okna ekonoma.
Może Wałachowicz? spytał płaczliwym głosem.
Nie, nie Wałachowicz, wasza ekscelencjo odpowiedział Iwan Jewsjeicz i westchnął z
poczuciem winy.
A może to jakieś inne nazwisko, nie końskie?
Słowo daję, wasza ekscelencjo, że końskie... Pamiętam to bardzo dobrze...
Ależ masz, człowieku, pamięć. Nazwisko to wydaje mi się teraz droższe od
wszystkiego,
co jest na świecie. Jestem zupełnie wyczerpany!
Rano generał znów posłał po doktora.
Niech wyrywa! zdecydował. Nie mogę dłużej tak cierpieć.
Przyjechał doktor i wyrwał bolący ząb. Ból ustał od razu i generał uspokoił się. Doktor
otrzymawszy ile mu się należało, wsiadł do bryczki i pojechał do domu. Za bramą w polu
spotkał Iwana Jewsjeicza. Ekonom stał na drodze i, patrząc w skupieniu pod nogi, o
czymÅ›
myślał. Zmarszczki przecinające jego czoło i wyraz oczu świadczyły, że umysł jego był
26
wytężony do ostateczności.
Bułanowski... Siodłowski... mruczał. Zołzowski... Konikowski...
Iwanie Jewsjeiczu! zwrócił się do niego doktor. Czy nie mógłbym, mój kochany,
kupić u was z pięć ćwierci owsa? Zwykle kupuję u chłopów, ale mają bardzo marny...
Iwan Jewsjeicz tępo spojrzał na doktora, nieprzytomnie się uśmiechnął i bez słowa
odpowiedzi, wymachując rękami, pobiegł do dworu tak szybko, jakby go gonił wściekły
pies.
Przypomniałem sobie, wasza ekscelencjo! wrzasnął radośnie dzikim głosem,
wpadajÄ…c
do gabinetu generała. Przypomniałem sobie, niech Bóg da zdrowie doktorowi! Owsow!
Owsow! Tak się nazywa! Owsow, wasza ekscelencjo! Proszę depeszować do Owsowa!
Rychło w czas odpowiedział generał z pogardą i pokazał mu dwie figi. Teraz mi już
niepotrzebne twoje końskie nazwisko! Masz!
1885
27
KAPRAL PRISZIBIEJEW
Podoficer Priszibiejew! Jesteście oskarżeni o to, że dnia trzeciego września
znieważyliście
słowem i czynem rewirowego %7łygina, wójta Alpowa, sołtysa Jefimowa, świadków
Iwanowa i
Gawryłowa oraz sześciu włościan, przy czym wobec trzech pierwszych dopuściliście się
zniewagi podczas pełnienia przez nich czynności urzędowych. Czy przyznajecie się do
winy?
Priszibiejew, podoficer o pomarszczonej, kostropatej twarzy, staje na baczność i
odpowiada ochrypłym, zdławionym głosem, rąbiąc każde słowo, jakby komenderował:
Wasza wielmożność, panie sędzio pokoju! Ze wszystkich artykułów prawa wynika, że
każde zdarzenie należy oświetlać obustronnie. To nie ja jestem winien, tylko tamci
wszyscy.
Cała sprawa zaczęła się od tego nieboszczyka. Panie, świeć nad jego duszą. Idę sobie
dnia
trzeciego września z żoną Anfisą spokojnie i statecznie. Patrzę, a na brzegu stoi
gromada
ludzi. Jakim prawem ci ludzie tu siÄ™ zebrali? pytam. Po co? Czy to w ustawach jest
napisane, żeby ludzie stadami chodzili? Krzyczę więc: Rozejść się! i zaczynam
rozpychać
ludzi, żeby szli sobie do domów. Kazałem strażnikowi rozpędzić ich na cztery wiatry.
Chwileczkę, przecież nie jesteście rewirowym ani wójtem, czy to wasz obowiązek
rozpędzać ludzi?
Nie jego! Nie jego! rozlegają się głosy z różnych kątów izby sądowej. %7łyć nam nie
daje, wasza wielmożność. Piętnaście lat cierpimy przez niego! Odkąd wrócił z wojska,
od tej
chwili żyć na wsi nie można. Zadręczył wszystkich.
Tak jest, wasza wielmożność! mówi świadek wójt. Wszyscy jak tu jesteśmy
wnosimy
skargę. W żaden sposób wytrzymać z nim nie można! Czy to procesja w cerkwi idzie,
czy
wesele, czy dajmy na to jakiś wypadek zawsze krzyczy, awanturuje się, niby że
porzÄ…dek
zaprowadza. Dzieciaki za uszy targa, bab pilnuje, żeby się coś im nie zdarzyło, niby jaki
teść.
Nie tak dawno temu od chaty do chaty chodził, przykazywał, żeby piosenek nie śpiewać
i
żeby światła nie palić. Nie ma takiego prawa, żeby wolno było piosenki śpiewać"
powiada...
Zaczekajcie, jeszcze zdążycie złożyć zeznania mówi sędzia pokoju teraz niech
mówi
Priszibiejew. Mówcie dalej, Priszibiejew!
Rozkaz! ochrypłym głosem krzyknął podoficer. Wasza wielmożność raczy mówić,
że
to nie moja sprawa rozpędzać zbiegowiska. Dobrze. A jeżeli są nieporządki? Czy można
pozwolić, żeby ludzie Bóg wie co wyrabiali? W jakich ustawach jest napisane, żeby
ludziom
pozwolić, by robili, co im się podoba? Ja na to nie mogę pozwolić. Jeżeli nie będę ich
rozpędzał i trzymał w karności, kto będzie to robił? Nikt się na prawdziwych porządkach
nie
zna, w całej wsi tylko ja jeden, można powiedzieć, wasza dostojność, wiem, jak
postępować z
prostymi ludzmi, i wasza wielmożność, ja wszystko mogę zrozumieć. Ja nie jestem
prosty
chłop, jestem kapral, podoficer prowiantowy w stanie spoczynku. W Warszawie służyłem
w
sztabie, potem, raczy pan wiedzieć, gdy mnie z wojska zwolnili, to byłem strażakiem, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- drobiazgi zycia czechow a.
- J.R.R. Tolkien The Unfinished Tales Of M
- Gregory Benford 2nd Foundation Trilogy 1 Foundations Fea
- James Alan Gardner [League Of Peoples 07] Radiant
- Barber Chris & Pykitt_Dav
- Glen Cook Darkwar 03 Ceremony
- Deaver Jeffery Dar jć™zyków
- Clancy Tom Zwiadowcy 04 Walkiria
- William Gibson Collection Short Stories
- Konopnicka Maria Nowele, wiersze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- duzyformat.htw.pl