[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kominku i jeszcze w kilku miejscach sali poustawiano na
wysokich stojakach wazony z kwiatami. LewÄ… stronÄ™
zajmował ogromny fortepian, na którym grał jakiś wytwornie
ubrany dżentelmen we fraku i w białym krawacie.
Sorrel wędrowała wzrokiem po refektarzu, oszołomiona, z
dziwnym uczuciem, że to wszystko jest jakieś nierzeczywiste,
wręcz bajkowe. Jej uwagę zwróciły przejrzyste białe zasłony,
poruszane lekkim wietrzykiem, wpadajÄ…cym przez otwarte
francuskie drzwi, które wychodziły na ogród. Dopiero teraz
zauważyła kapłana, który na nią czekał, a tuż przed nim stał
pan młody ze swoim drużbą. Garde patrzył na nią
zachwyconym wzrokiem, a ona od tego momentu widziała już
tylko jego.
Nagle roześmiała się zarazliwym, radosnym śmiechem i
podbiegła do niego. Schwycił ją i serdecznie uściskał.
- Witaj - szepnÄ…Å‚.
- Witaj - powtórzyła i potarła nosem o jego nos.
Z krzeseł gości dobiegł cichy śmiech. Kapłan też się lekko
uśmiechnął, ale już za moment odchrząknął, dając młodej
parze znać, że jest gotowy, aby zacząć ślubną ceremonię.
Pół godziny pózniej poproszono Garde'a, by pocałował
pannę młodą. Uczynił to z wielkim entuzjazmem. Zdjęcia
zostały zrobione, i to nie tylko przez ich fotografa. Garde
poprowadził swoją żonę na taras, gdzie gromada dziennikarzy
zaczęła trzaskać migawkami aparatów fotograficznych, a
potem szybko się rozproszyła, odsłaniając przed Sorrel dużą
śnieżnobiałą markizę stojącą na miejscu starych cieplarni.
- Ostatnio byłem bardzo zajęty - powiedział cicho Garde.
- Ale teraz chcÄ™ ciÄ™ tylko dla siebie. Teraz. Zaraz.
Kocham cię. Nigdy przedtem nie mówiłem tego nikomu, a
teraz pragnę to powtarzać bezustannie. - I nie zwracając uwagi
na otaczających ich gości, którzy właśnie zmierzali do białego
namiotu, podziwiając po drodze ogród, nagle przygarnął ją do
siebie i pocałował w usta, ale bardzo, bardzo delikatnie.
- Ja także cię kocham. Umarłabym dla ciebie, wiesz o tym
- wyszeptała, palcami musnęła jego twarz i raptownie
przytuliła się do niego. - Tylko nie dzisiaj. Dzisiaj nie chcę
umierać, dzisiaj chcę żyć dla ciebie.
- A ja dla ciebie.
- Dokąd pojedziemy po weselu? - spytała z filuternym
błyskiem w oku. - Obiecałeś, że mi powiesz zaraz po ślubie.
- To tajemnica. Tylko jedną rzecz mogę ci zdradzić.
- JakÄ…?
- Tam, gdzie pojedziemy, nikogo nie będzie. Jedynie ty i
ja.
- Brzmi interesująco. Czyżby to była bezludna wyspa?
- Zobaczysz. Ma to być prawdziwa niespodzianka.
Powiedz mi, czy te śmieszne białe guziczki się rozpinają, czy
to tylko ozdoba?
Uśmiechnęła się radośnie i szepnęła:
- Chyba będziesz musiał sam sprawdzić.
WziÄ…Å‚ z tacy przechodzÄ…cego obok kelnera kieliszek
szampana i podał jej, a następnie sięgnął po drugi kieliszek i
wzniósł toast, z miłością patrząc jej w oczy.
- Za moją żonę.
W jego oczach ujrzała wzruszenie, ciepły blask i obietnicę
szczęścia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl