[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niej, musiała posłużyć się rozumem. Obok łóżka dostrzegła jakiś metalowy przedmiot, sięgnęła
ręką, uważając, by się nie przewrócić. Zaczęła wymachiwać nożem na wszystkie strony, zmuszając
napastnika do odstąpienia. Byli już przy drzwiach, lecz chciała zepchnąć go aż do schodów i
zatrzasnąć drzwi... Lecz nagle obie postaci pokrył gęsty cień i wizja zniknęła gdzieś bez śladu.
- Dlaczego? -jęknęła cicho Darcy, budząc się niechętnie. Może to instynkt samozachowawczy
nie pozwalał, by doznawała zbyt wielu takich wizji? To ją zapewne osłabiało. A może powodował
nią zwykły strach? Bez względu na powód czuła, że w kulminacyjnym momencie straciła kontakt z
bohaterami swojej wizji i była na siebie wściekła. Chciała poznać zakończenie tej historii, musiała
je poznać, musiała bez względu na wszystko! Ta wizja była tak realistyczna, nie powinna się tak po
prostu urwać. Wstała i chciała wybiec z pokoju, lecz drzwi wcale nie były otwarte. Uderzyła w nie
z całym impetem i upadla na podłogę. Teraz obudziła się na dobre. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Darcy?
To Matt, przypomniała sobie. Wstała, odwracając się do niego tyłem. Nie chciała dostrzec w
jego spojrzeniu ironii czy niechęci. Nie zniosłaby nawet zwykłej kpiny. Podeszła do okna,
otworzyła drzwi na balkon i wyszła na zewnątrz. Zwieże powietrze trochę ją uspokoiło. Nie chciała,
by Matt zbliżał się do niej, nie chciała poczuć na sobie jego rąk ani oddechu; bała się jego siły i
stanowczości.
- Darcy, dobrze siÄ™ czujesz?
Głos miał niski, lekko zachrypnięty, trochę obcy, ale dosłyszała w nim troskę. Zastanawiała się,
co się właściwie wydarzyło, co tak naprawdę zobaczyła podczas snu. Nie mogła się otrząsnąć.
- Przepraszam, bardzo mi przykro, że cię zbudziłam.
- Nic nie szkodzi, ale co się właściwie stało? Uderzyłaś się? Słyszałem głośny trzask...
- Nie, wszystko w porzÄ…dku, to tylko sen.
- Sen? Opowiedz mi, co ci się śniło?
- Nie... mogę, już zapomniałam - skłamała.
- ProszÄ™, opowiedz.
- Naprawdę nie pamiętam, wiem tylko, że się przestraszyłam.
- Rozumiem, obawiasz się mego sarkazmu, ale odkąd cię poznałem, bardzo się zmieniłem. Sam
już nie wiem, w co wierzę, a w co nie. Naprawdę bardzo bym chciał, żebyś dała mi jeszcze szansę,
spróbowała wyjaśnić...
Darcy odwróciła się, ale obawiała się spojrzeć mu w oczy. Dziwne, mimo że naprawdę się starał
i czuła to, oddalała się jakoś od niego, a to co mówił, przepełniało ją niesmakiem. Nic z tego nie
rozumiał i nigdy jej nie uwierzy, nie zaufa. A nawet gdyby cokolwiek z tego pojął, odszedłby od
niej.
- Tego się nie da wytłumaczyć, to trzeba czuć.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale może warto chociaż spróbować? - Podszedł do niej i delikatnie
odgarnął jej z twarzy kosmyk włosów. - Zawsze miałaś takie wizje?
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Nie. - Pokręciła głową.
- A więc od kiedy?
Nie mogła stać tak blisko niego, nie mogła patrzeć mu w oczy. Dlaczego tego nie rozumiał?
Podeszła do barierki. W dali widać było pogrążone w ciemności góry na tle bladego księżyca.
Wszystko wkoło, cały świat wydawał się być taki spokojny, a w niej szalała potężna burza.
- Kiedyś przyjazniłam się bardzo z synem
Adama Harrisona, Joshem. Chodziliśmy razem do szkoły. Josh był niesamowicie bystry,
zabawny i dowcipny, ale większość kolegów trzymała się od niego z daleka, bo uważali, że jest
dziwny. Faktycznie był inny niż wszyscy i trochę się go obawiano. Często zdarzało mu się
przepowiedzieć jakieś zdarzenie i choć się z tym nie obnosił, jakoś rozeszło się to po okolicy.
Zawsze wiedział na przykład, jaka będzie pogoda albo kiedy stawy są zupełnie zamarznięte, a kiedy
nie wolno po nich chodzić. Uczył się, kiedy przeczuwał, że będzie test i nigdy się nie pomylił. Albo
na przykład wiedział, kiedy i który nauczyciel nie przyjdzie do szkoły. Potrafił przepowiedzieć
czyjąś śmierć... Ale nie myśl sobie, że miał jakąś krystaliczną kulę, która odpowiadała na jego
pytania. On to po prostu czuł, to pojawiało się w jego głowie i nic nie mógł na to poradzić. Wiem,
trudno ci to pojąć...
- Coś kiedyś słyszałem, że Adam miał syna, bo dawniej przyjaznił się z moim dziadkiem i często
u nas bywał. Obaj byli zresztą zapalonymi badaczami historii. - Matt mówił bardzo poważnie i
spokojnie. - A gdzie jest teraz jego syn? Czym się zajmuje, pracuje może dla Adama?
Darcy potrząsnęła głową.
- On nie żyje.
- Och, nie wiedziałem. - Matt podrapał się w zakłopotaniu po głowie. - A co się stało? Darcy
wzięła głęboki wdech.
- Mieliśmy wypadek samochodowy. To dość zawiła historia.
- Opowiesz mi jÄ…?
- Przed maturą spotykałam się z pewnym chłopakiem, ale posprzeczaliśmy się tuż przed balem i
poprosiłam Josha, żeby mi towarzyszył. Byliśmy przyjaciółmi. Niestety Hunter kolegował się z
pewnym skończonym idiotą, który wpadł na pomysł, że po balu, a miał już niezle w czubie, dogoni
Josha swoim samochodem i postraszy go trochę. No i doszło do poważnego wypadku, w którym
przyjaciel Huntera i Josh zginęli na miejscu, a Hunter i ja przeżyliśmy i...
- I co?
Darcy odwróciła się i, choć nie była pewna, czy dobrze robi, powiedziała:
- Na pogrzebie czułam się tak, jakbym rozmawiała z Joshem, jakby był koło mnie. Tego nie da
się wytłumaczyć, to zbyt ulotne i niepojęte. On wiedział wcześniej, że zginie, ale wcale z tego
powodu nie rozpaczał. Powiedział, że tak miało być. Od tej chwili to ja zaczęłam widzieć i czuć
różne rzeczy, które dla innych były nieosiągalne. Bez trudu potrafiłam określić, gdzie znajduje się
zaginiony przedmiot i nawet byłam z tego dumna. Niby drobne sprawy, ale dzięki temu byłam
bardziej interesująca, nie taka pospolita. Tak wtedy myślałam. Chodziłam nawet do psychologa,
który był zdania, że te rozmowy z Joshem to wytwór mojej wyobrazni, samoobrona, wyparcie
przykrego faktu, które w konsekwencji pomogą mi pogodzić się ze śmiercią bliskiego przyjaciela.
Ale z czasem wszystko się zmieniło, stało się bardziej uciążliwe, zaczęło mi przeszkadzać.
Zaczęłam widzieć o wiele za dużo, nie tylko Josha, ale i inne duchy - powiedziała, bacznie
obserwujÄ…c jego reakcjÄ™.
Przygryzł dolną wargę, jakby chciał się powstrzymać od głupiego komentarza.
- Jakie duchy? Nie spuszczała go z oka.
- Chodziłam wtedy do bardzo starego kościoła i pewnego razu, zanim weszłam do środka, tuż
przy drzwiach niemal wpadłam na starszą kobietę. Wyglądała na zdenerwowaną i nieufną, a do
tego bardzo smutną, więc mimo że zawsze przypominano mi, iż nie należy rozmawiać z obcymi,
zapytałam, czy mogę jej jakoś pomóc. Spojrzała na mnie z takim przerażeniem, jakby zobaczyła
ducha i zapytała z niedowierzaniem w glosie, czy ją widzę. Nie wiedziałam, o co jej chodzi,
powiedziałam, że oczywiście, że ją widzę. Wyglądała tak, jakby się miała zaraz rozpłakać i
poprosiła: Błagam cię, znajdz tu moją wnuczkę, ma na imię Charis, i powiedz jej, że wszystkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Jane Austen; Seth Grahame Smith Pr
- Graham Masterton Czternascie obliczy strachu
- 03 Graham Lynne Milioner szachista
- Graham Masterton Dziecko Ciemności
- Graham Masterton Demony Normandii
- Graham Masterton Death Trance
- 520.Winston Anne Marie Wymarzony dom
- 069. Marinelli Carol Dom nad morzem
- Dom Luka With Trust (pdf)
- Goodnight Linda Dom pod gwiazdami
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- audipoznan.keep.pl