[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hanna zachichotała, ale kiedy Jane wyszła z sali, zamyśliła się ponownie.
Wiedziała, że nieodwzajemniona miłość jest bardzo bolesna. Doświadczyła tego z
Robertem. Widząc, że jej nie zauważa, czuła się upokorzona i nieszczęśliwa. Na szczęście
wszystko ułożyło się idealnie.
Mam wielkie szczęście, pomyślała, ruszając w kierunku gabinetu numer jeden. Była
tego dnia w tak dobrym nastroju, że nie zmartwiła się, kiedy pacjent zażądał konsultacji z
innym lekarzem. Poczuła tylko lekką irytację.
- Sądząc po objawach, jest to klasyczny przypadek bólu żołądka wywołanego przez
niestrawność - stwierdził Robert, kiedy przedstawiła mu swój problem. - Kiedy taki ból
jest naprawdę silny, pacjent może podejrzewać, że ma atak serca.
- Wiem o tym - odparła - ale po prostu nie potrafię go przekonać. Pokazałam mu
wykres elektrokardiografu i wynik badania ciśnienia krwi. Ale kłopot polega na tym, że
jego ojciec umarł na zawał w wieku czterdziestu dwóch lat, a on jest przekonany, że czeka
go ten sam los.
- Dobrze - powiedział Robert. - Powiedziałaś, że czeka w dwójce? Zostaw go mnie.
Ku jej zdumieniu po piętnastu minutach odprowadził całkowicie uspokojonego
pacjenta do drzwi wyjściowych.
99
S
R
- Jak to zrobiłeś? Co mu powiedziałeś? - spytała z ciekawością.
- Tajemnica zawodowa - odparł z uśmiechem.
- Tak nie wolno! - zaprotestowała. - Musisz mi ją zdradzić.
- No dobrze. Dałem mu silny środek na niestrawność, który uśmierzył ból brzucha.
Kiedy poczuł się lepiej, od razu uwierzył, że wcale nie umiera.
- Doktorze Cunningham, jesteś cudowny! - zawołała ze śmiechem.
- Czy nie mówiłem ci ostatnio, że ty też jesteś wspaniała? - spytał półgłosem.
- Może raz lub dwa.
- Tylko raz lub dwa?
- No dobrze, może ze cztery razy - przyznała ze śmiechem, patrząc na niego tak
czule, że na chwilę się zachmurzył.
- Hanno, nie patrz na mnie w taki sposób - poprosił, potrząsając głową. - Wyglądasz
wtedy tak pociągająco, że nie mogę się skoncentrować. Myślę tylko o tym, żeby była już
jedenasta i żebyś znalazła się przy mnie w łóżku.
Odszedł pospiesznie i zniknął w swoim gabinecie. Hanna wybuchnęła śmiechem,
który zamienił się w uśmiech zażenowania, gdy ujrzała, że po drugiej stronie korytarza
stoją Floella i Jane z dużym pudłem czekoladek w rękach.
- Ojej, czyżbym zapomniała o czyichś urodzinach? - spytała, podchodząc do nich
bliżej.
- Nie, nie - wymamrotała Floella, mówiąc z pełnymi ustami. - Czy pamiętasz Sheilę
Vernon?
- Chyba nigdy nie słyszałam tego nazwiska - odparła Hanna, marszcząc brwi.
- Oczywiście, że słyszałaś - oświadczyła pielęgniarka.
- Miała jakieś kłopoty z jajnikami i wzywaliśmy do niej konsultanta z ginekologii.
Ten doktor był wściekły, bo pił wtedy kawę z Gussie Granton z pediatrii. Ten romans już
się zresztą skończył. Piękna Gussie jest znowu wolna, a według krążących po szpitalu
plotek Elliot i Robert są jedynymi mężczyznami w szpitalu, z którymi się dotąd nie
umawiała...
- Ale mówiłaś o Sheili Vernon - przypomniała jej Hanna.
- No tak. W ubiegłym tygodniu wypisano ją ze szpitala i teraz w dowód
wdzięczności za opiekę przysłała nam bombonierkę.
100
S
R
- To bardzo miło z jej strony - oznajmiła Hanna, wkładając czekoladkę do ust.
- Bardzo rzadki wypadek - stwierdziła Jane. - Większość pacjentów pamięta o
personelu oddziałów, na które ich kierujemy, ale kompletnie zapomina o tych, którzy
postawili diagnozę. Pamiętam, jak pewnego dnia...
- Hanno, czy mogę z tobą porozmawiać? - przerwał jej Robert, pojawiając się nagle
tuż obok nich.
- Czy masz ochotę na czekoladkę? - spytała z uśmiechem, podsuwając mu pudełko.
- Nie. Nie chcę czekoladki. Chcę z tobą porozmawiać, i to natychmiast!
Wiedziała, że stało się coś złego. Widząc jego pobladłą twarz, szybko przebiegła w
myślach wszystkie przypadki, z jakimi miała do czynienia w ciągu dnia. Ale żaden z nich
nie był na tyle poważny, by usprawiedliwić jego zdenerwowanie.
- Robercie...
- W moim gabinecie!
Odwrócił się na pięcie, a ona szybko ruszyła za nim, zdając sobie sprawę, że Jane i
Floella patrzą na nich z niepokojem. W jego gabinecie. A więc nie chodzi o pogawędkę
przy kawie. Rozmowa w jego gabinecie zwiastuje poważne kłopoty.
- Co się stało? - spytała, gdy tylko zamknął drzwi.
- To! - odparł, podnosząc z biurka arkusz papieru i machając jej nim przed nosem. -
Muszę wiedzieć, czy to jest prawda!
- Jeśli zechcesz dać mi tę kartkę do ręki, żebym mogła przeczytać, co jest na niej
napisane, być może będę w stanie udzielić ci odpowiedzi - oznajmiła cierpkim tonem. - Co
to jest?
- Przyszedłem tu po jakieś dokumenty i znalazłem na swoim biurku ten anonimowy
list.
- Wrzuć go do kosza - zażądała. - Jeśli ktoś nie ma dość odwagi, żeby podpisać się
swoim nazwiskiem...
- Czy twoim ojcem jest Charles Blake?
Hanna poczuła, że blednie. Nie spodziewała się ani przez chwilę, że Robert zechce z
nią rozmawiać na ten właśnie temat.
- Robercie...
- Czy... to... prawda? - spytał, akcentując z naciskiem każde słowo.
101
S
R
Przez chwilę patrzyła na niego z rozpaczą, a potem kiwnęła głową.
- Tak, to prawda, ale mogę ci wszystko wytłumaczyć...
Z wściekłością rzucił list na biurko, a ona zauważyła przy okazji, że jest napisany na
maszynie. Wiedziała, że autorzy anonimowych listów z reguły ukrywają swój charakter
pisma. Wiedziała też, że jeśli kiedykolwiek dowie się, kto przyniósł Robertowi ten donos,
chyba go zabije.
- Robercie... - zaczęła, wyciągając do niego rękę, ale on, ku jej przerażeniu, cofnął
siÄ™ o krok. - Robercie, czy to ma znaczenie, kto jest moim ojcem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Henryk Piecuch Służby specjalne i nie tylko
- Kingsley Maggie Nieoczekiwany powrót Zatoka gorących serc 11
- Kingsley Maggie Klinika Doktora Harta
- edw 2003 04 s58
- James Alan Gardner [League Of Peoples 07] Radiant
- 2. Rozwód NiedoskonaśÂ‚y
- AR śÂšwPI
- Wilhelm Kate Gdzie dawniej śÂ›piewaśÂ‚ ptak
- HATHA YOGA PRADIPIKA
- 64274134 Astrological Origin of Islamic Geomancy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl