[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbladłaś tak nagle, że aż się przestraszyłem.
- Nic - odparła, wyrywając dłoń. - Możemy już iść? - spytała, wstając z
miejsca.
Adam nie odzywał się, dopóki nie znalezli się w samochodzie. Dopiero
wtedy nawiązał do poprzedniej rozmowy.
- Chodziło o twoją matkę, prawda? Myślałaś wtedy o niej. Skinęła głową.
Nie wiedziała, co powiedzieć, żeby to nie zniszczyło ich zawieszenia broni.
- Mam szczęście, bo moja matka jeszcze żyje i gdyby umarła, to byłbym w
rozpaczy, ale musimy pogodzić się z faktem, że takie rzeczy się zdarzają. Z
czasem trzeba to zaakceptować.
- Nigdy nie pogodzę się ze śmiercią mamy - odparła bez zastanowienia. -
Naprawdę nie musiała jeszcze umrzeć.
- Mówiłaś, że miała chore serce?
- Tak.
- I zdarzyło się coś, co wywołało atak?
- Czy musimy teraz o tym mówić?! - zawołała, zaciskając dłonie w pięści aż
do bólu. Jeszcze trochę, a gotowa będzie mu powiedzieć, co naprawdę
spowodowało śmierć jej matki, a wtedy ta mizerna konstrukcja, jaką dziś
zbudowali, runie jak domek , z kart. Co siÄ™ wtedy stanie z Lucy?
- Dobrze, jeżeli nie chcesz. Pamiętaj tylko, że czasami taka rozmowa bardzo
pomaga.
- Nie tym razem - odparła. - Możemy zmienić temat? Zaczęli, więc
rozmawiać o neutralnych sprawach, takich jak pogoda, sport, ostatnie
wiadomości, czarny kot, który właśnie przedefilował przed nimi i kiedy się
rozstawali po powrocie do domu, Penny czuła się dużo lepiej.
- Pamiętaj o naszej umowie - przypomniał.
Ku jej konsternacji wziął ją za rękę, odwrócił do siebie i pogłaskał po
policzku. Skutek był taki, że wchodząc do pokoju Lucy Sterne, Penny miała na
policzkach wyrazne rumieńce, których na pewno nie było widać rano.
Matka Adama wciąż leżała w łóżku, ale na ich widok wyraznie się ożywiła.
- Widzę, że czujesz się lepiej - powiedział Adam, pochylając się i całując ją
w policzek.
- Tak, o wiele lepiej - odparła, przyglądając im się z nie ukrywanym
zadowoleniem.
W ciągu kolejnych dni odgrywali to samo przedstawienie. Penny przekonała
się, że może czuć się swobodnie w jego towarzystwie, że nie musi wyrywać się,
kiedy on wezmie ją za rękę albo obejmie. Uznała, że najlepiej będzie, jeśli
nauczy się cieszyć chwilą, bo być może będzie jej to musiało wystarczyć już na
zawsze.
Lucy wyraznie była zadowolona, widząc ich razem i powtarzała Penny, jaka
jest szczęśliwa.
- Od razu przeczułam, że jesteście dla siebie stworzeni. Penny przezornie
milczała.
Uściski ręki czy obejmowanie za ramiona przerodziło się z czasem w
delikatną pieszczotę, jak na przykład głaskanie, całowanie w policzek. Często
chciała powiedzieć mu, żeby tego nie robił, że to wszystko na nic, bo tylko
będzie bardziej cierpiała, ale nie mówiła nic, ze względu na jego matkę.
Co będzie, kiedy Lucy Sterne odzyska sprawność i jej opieka przestanie być
potrzebna? Nie będzie też potrzebne udawanie tego, czego właściwie nie ma.
Jak wówczas zareaguje Lucy? Czy zażąda, żeby jednak utrzymywali
znajomość?
- O czym myślisz?
Nie słyszała, że wszedł do pokoju. Lucy była w sypialni, a ona siedziała z
książką na kolanach, pochłonięta myślami.
- O niczym ciekawym.
- Nie wierzę. Twoje myśli zawsze są dla mnie ciekawe.
- No dobrze, myślałam o twojej matce. Ma się już coraz lepiej i niedługo
moja rola tutaj się skończy. Zastanawiałam się, jak to przyjmie, kiedy stąd
odejdÄ™.
A także, jak ty to przyjmiesz, dodała w myśli.
- Nie musisz odchodzić.
- Nie rozumiem. Przecież twoja matka nie jest inwalidką i ma się coraz
lepiej. Sądzisz, że w tym wieku potrzebuje już kogoś na stałe?
Nie brała czegoś takiego pod uwagę i zresztą wcale jej się to nie uśmiechało.
Co będzie, jak Adam zainteresuje się kimś na poważnie i zacznie
przyprowadzać tę kobietę do domu? Pomyślała o tamtej dziewczynie, w której
był zakochany i zastanowiła się, dlaczego nie odwzajemniała tej miłości.
Nagle Adam pochylił się i pocałował ją w usta.
Chciała go powstrzymać, ale tylko przez moment. Zbyt długo marzyła w
snach i na jawie o chwili, kiedy to nastąpi. Nie zastanawiała się, dlaczego to
zrobił - po prostu przyjęła to jak rzecz całkowicie naturalną i odwzajemniła
pocałunek z pasją i radością.
Adam objął ją i uniósł z fotela, przytulając do siebie.
- Od dawna o tym marzyłem - powiedział cicho, z ustami tuż przy jej
wargach.
- Ja też - wyszeptała.
- Bałem się, że mnie odepchniesz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- 497. Way Margaret Legends of the Outback 4 Naszyjnik Cecylii
- 0544. Way Margaret Druhna wychodzi za mąż
- A_Book_of_Discovery_by_Margaret_Bertha_Synge
- The Doom Brigade Margaret Weis
- Forbes_Colin_ _Stacja_nr_5
- 074 Trop wiedzie w historie
- Anderson, Poul Guardianes del Tiempo
- Cervantes Saavedra, Miguel de Amante liberal
- Gottfried Wilhelm Leibniz monadologia
- GRD1020.Anderson_Sarah_M_Mroczna_namietnosc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl