[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z niesmakiem. - Zawsze tacy sami. Nigdy nie słyszała o grupie kobiet
wysypujących się z baru, by załatwić sprawę na parkingu. Ani razu.
- Posłuszeństwo jest cnotą, Kreestine, i to taką, której powinnaś się szybko
nauczyć.
- Jeśli ty i twoja dziewczyna przestalibyście ćwierkać - zawołał jeden z mężczyzn
- moglibyśmy zabrać się do rzeczy, synu. Cały czas mam ochotę na mały prezent. -
Mężczyzna, nazywany Luke m, stanął na czele znajdującego się po ich prawej
stronie trio. Obecność kolegów wyraznie dodawała mu odwagi.
Kristine miała już dość.
- WezwÄ™ policjÄ™.
- Policja to nie jest dobry pomysł, Kreestine - ostrzegł ją Kit.
- Masz tutaj rację, synu - powiedział Luke. - Pilnuj jej, Buck. Pózniej pokażemy
jej kilka rzeczy, do których może służyć taka buzia poza wzywaniem policji. -
Brutalność jego słów wywołała falę śmiechy i kilka głosów daj spokój. Luke , a
Kristine przejęła dreszczem grozy. Krzyk, któremu nie chciała ulec, dusił ją w
gardle jak twardy knebel, uniemożliwiając niemal oddychanie. Rzuciłaby się
natychmiast do ucieczki, gdyby nie łagodny głos Kita, docierający do niej ponad
rubasznym śmiechem napastników.
- Pierwszy, który jej dotknie, umrze. - Przenosił wzrok od jednego mężczyzny do
drugiego, jedna brew uniesiona była pytająco. - Który z was jest już gotów
przenieść się do krainy wieczności? - Jego pewny siebie ton zatrzymał ich na
chwilÄ™, ale tylko na chwilÄ™.
- Aap jÄ…, Buck.
- Do cholery, Luke, łap ją sam, jeśli jesteś taki napalony.
Nawet Kristine wyczuła napięcie w tym wyzwaniu. Jeden z kowbojów odszedł,
mrucząc coś o przechodzącej im koło nosa zabawie.
Z własnej woli zapędzony w kozi róg Luke, postąpił krok do przodu, ale tylko
jeden. Kit chwycił dłonią jego pięść, po czym owinął go dookoła, ciskając
ostatecznie na drzwi ciężarówki.
To było to.
Jeden z mężczyzn ukląkł przy Luke u.
- Całkiem nieprzytomny - odezwał się po chwili.
Kit potwierdził to, przyklękając sam, by sprawdzić puls Luke a. Pobieżnie zbadał
go, szukając innych uszkodzeń, jego ręce i zachowanie były cały czas tak łagodne,
jak ton głosu. Pozostałych dwóch czmychnęło pospiesznie, a czwarty pomógł
pierwszemu dzwignąć Luke a na nogi.
Dobry Boże - pomyślała Kristine, cała drżąca - Ci ludzie muszę się śmiertelnie
nudzić! Nigdy nie uważała, że jej rodzice przesadnie chronili ją przed życiem, ale
najwyrazniej były w jej wychowaniu poważne luki, których ośmioletnia edukacja
nie zdołała wypełnić. Była zszokowana własną naiwnością i zaskoczona tym, jak
rozważnie Kit potraktował mężczyznę, który go obraził i próbował napaść.
- Chodz, Kreestine - Kit odwrócił się do niej i ujął za ramię.
Wyrwała mu się, nie ufając własnemu głosowi.
Zabrał rękę i wskazał samochód, pozwalając, by poprowadziła go idąc przodem
swoim długim, sprężystym krokiem.
Zmieniając kolejne biegi na górzystej drodze, Kristine walczyła z wzbierającymi
łzami i złością. Nigdy jeszcze nie wydawała się sobie tak bezbronna i nienawidziła
tego uczucia. Musiało istnieć, coś, co mogła zrobić lub powiedzieć, by rozproszyć
kryjącą się za tym wszystkim wrogość i głupotę. Ale nie, stała tam jak wystraszona
kobiecinka, czekając, by ocalił ją mężczyzna.
Zahamowała z piskiem opon, wysiadła, trzaskając drzwiami, i z takim samym
impetem zamknęła za sobą drzwi domu. Przy każdej kolejnej eksplozji hałasu
przypominała sobie głuchy łoskot uderzającego o metal ciała, wszystko po to, żeby
móc się trochę zabawić. John Garraty zaczynał wyglądać na tym tle jak dobrze
wychowany święty.
- Najlepiej jest dać sobie spokój z własną złością, Kreestine.
Odwróciła się. Nie wiedziała, że wszedł za nią do domu.
- Powiedziałeś, że nie będzie bójki!
- To nie była bójka.
- Jak wobec tego nazwiesz uderzenie człowieka, po którym traci on przytomność.
- Praktycznym.
- Praktycznym - wybuchnęła. - Sądziłam, że ktoś z twoją przeszłością wymyśli
coś w lepszym stylu niż rozwalenie człowiekowi czaszki o drzwi ciężarówki!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1
- Walker Kate Wloski kochanek
- John Norman Gor 07 Captive of Gor
- John Norman Gor 16 Guardsman of Gor
- Hipolito_Adolfo_Taine Filosofia_del_Arte_TomoIII
- Carola Dunn [Rothchild 01] Miss Jacobson's Journey (pdf)
- Kelly_Kroeger_ _Milosc_Na_Falach_Eteru
- Vicente Blasco Ibać„ez Cać„as y barro
- Goethe Cierpienia mśÂ‚odego Wertera [WolneLek]
- 0598. DUO McCauley Barbara Noce z Hannć…
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agatka34212.pev.pl