[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oka Mara dostrzegła starszego mężczyznę zmierzającego od końca alejki do kasy.
Mam mało czasu odezwała się głosem, którego nie rozpoznała.
Dziewczyna zabrała się do roboty, przesunęła skanerem po ręcznikach i obu paczkach.
Razem pięćdziesiąt dwa dolary i dziewięćdziesiąt pięć centów. Oj, proszę zaczekać,
wydaje mi się, że w tym tygodniu do pieluch dołączony był kupon z bonifikatą. W naszej gazetce.
Są przy wejściu, przy koszykach. Wskazała gdzie, a powłóczący nogami starszy mężczyzna
zbliżył się o kolejny krok. Zechce pani& ?
Zapłacę pełną cenę przerwała jej Mara, nie odrywając wzroku od zmierzającego
ku kasie klienta.
MogÄ™ sama&
Chcę zapłacić! Proszę po prostu wbić te pięćdziesiąt dwa dolary i dziewięćdziesiąt pięć
centów. Naprawdę muszę już iść. Gwałtownym ruchem podała kasjerce swoją kartę kredytową
i schowała się za tabloidem, żeby na nią nie patrzeć.
Oczywiście. Jeśli pani sprawdzi w internecie po powrocie do domu, może da się odjąć
wartość kuponu jako rabat. Wchodzi pani tylko na www&
Nie! Mara rzuciła czasopismo na ladę i chwyciła torby. Proszę mnie już puścić!
Zdumiona kasjerka bez słowa podała jej torby z zakupami i paragon, a Mara, zbyt
zawstydzona swoim zachowaniem, żeby się odezwać, starała się skinieniem głowy wyrazić
podziękowanie i przeprosiny.
Mam nadzieję, że będzie pani miała dobry dzień powiedziała odruchowo kasjerka.
Zapraszam ponownie dodała obojętnie, a Mara w tym samym momencie w duchu dziękowała
Bogu, że już nigdy nie będzie musiała tu wracać.
18
Scott
Był w połowie dyktowania zadania domowego uczniom, z którymi miał czwartą godzinę
lekcyjną, kiedy rozległ się brzęczyk klasowego interkomu i pani Bevel, szkolna sekretarka, lekko
spanikowanym tonem poprosiła, żeby natychmiast stawił się w biurze. Zadbała już o to, by pani
Styles, szkolny pedagog, przypilnowała klasy do jego powrotu. Scott spojrzał na interkom, potem
na zegar, a na koniec na swoich ósmoklasistów, którzy wpatrywali się w niego z nadzieją, że nie
zdąży im przed wyjściem zadać pracy domowej.
Tym razem macie szczęście powiedział, kierując się do drzwi. Maddie! zawołał
przez ramię do dziewczynki z pierwszego rzędu. Odpowiadasz za klasę do przyjścia pani Styles.
Wyszedł na korytarz i uśmiechnął się pod nosem, słysząc za sobą okrzyki radości. Nie przestawał
się uśmiechać, kiedy już dotarł do pani Bevel ani nawet kiedy Janice, pracownica socjalna
opiekująca się rodziną Jacksonów, podniosła się z krzesła przy biurku sekretarki.
Witam pana, Scott odezwała się Janice; drętwy głos pasował do jej zawsze sztywno
wyprostowanej postawy. Popatrzyła na swoje buty, jakby nie wiedziała, co robić. Nigdy nie
widziała potrzeby bycia miłą w kontaktach międzyludzkich; Scott kiedyś powiedział Laurie, że jak
na pracownika socjalnego Janice nie wydaje się osobą o szczególnym talencie społecznym. Zawsze
jednak starał się rozstrzygać wątpliwości na jej korzyść, zakładał bowiem, że zależy jej
na podopiecznych, dzieciach i rodzinach, bardziej niżby można sądzić po jej zachowaniu.
Surowy sposób bycia, sposób patrzenia na ludzi i beznamiętny głos stwarzały wrażenie, że
Janice jedynie wykonuje swoje obowiązki. Scott się zastanawiał, czy na początku była inna. Może
długie lata pracy ją zobojętniły. Może dostała tę samą radę co FosterFranny: nie przywiązuj się
za bardzo.
Nie spodziewałem się pani tu zobaczyć. Scott wyciągnął dłoń do powitania; Janice
ledwie jej dotknęła i szybko cofnęła rękę. Sądziłem, że pani Bevel wezwała mnie, by mi dać burę
za pozostawienie w klasie zapalonego światła lub opóznienie w wystawianiu ocen czy coś w tym
rodzaju. Odwrócił się do sekretarki z uśmiechem. Mam długą listę grzechów, prawda?
Pani Bevel zerknęła nerwowo najpierw na niego, potem na Janice, wstała, wymamrotała coś
o konieczności udania się do archiwum i znikła w korytarzu prowadzącym w głąb pomieszczeń
biurowych.
No cóż& Scott wciąż uśmiechnięty zwrócił się do Janice. Chyba ją wystraszyłem.
Mam nadzieję, że pani&
Dopiero w tym momencie zauważył, że Janice usta ma zaciśnięte i wpatruje się w biurko
pani Bevel tak intensywnie, jakby chciała wzrokiem wywiercić w nim dziurę. Miał trudności
z rozpoznaniem jej nastroju. Była zła? Przestraszona? W każdym razie chodziło o coś z repertuaru
obejmującego kategorię mocno poruszona , tego był pewien. Nic dziwnego, że sekretarka uciekła.
Chętnie by poszedł w jej ślady.
Obawiam się, że mam niepokojące wieści zaczęła Janice. Usiadła i mechanicznie
poklepała miejsce obok siebie. Scott odczytał ten gest jako polecenie i ostrożnie przycupnął
na sąsiednim krześle. Czekając na wyjaśnienia, rozważał gorączkowo, o co może chodzić. Czyżby
Curtis znów miał kłopoty w szkole? Ale pani Keller miała numer komórki Scotta i zawsze do niego
dzwoniła lub wysyłała SMS-a. Sprawa dotyczyła Braya? Nie, Bray sam by zadzwonił.
Chyba że nie mógł.
Z Brayem wszystko w porządku? zapytał z niepokojem.
Janice nie odpowiedziała od razu.
Janice, czy Bray& ? %7łołądek podszedł mu do gardła.
Chodzi o LaDanię. Przyszła do mnie do biura dziś rano. Powiedziała, że ma zamiar
odebrać dziś Curtisa ze szkoły. I zabierze go do domu.
Co?! Zerwał się z krzesła jak oparzony. Rozprawa jest dopiero w poniedziałek!
To tylko formalność, jak sam pan wie. LaDania twierdzi, że jest gotowa, by chłopiec
wrócił do domu. Dzisiaj. I oficjalnie ma prawo zabrać go od razu. Dokument o tymczasowym
sprawowaniu opieki przyznaje prawa panu i pani Coffman, ale nie odbiera ich LaDanii. No i
oczywiście technicznie nadaje wam te prawa tylko do momentu jej wyjścia na wolność, które
nastąpiło w zeszłym tygodniu. Zgodziła się na pozostawienie Curtisa u was o tydzień dłużej,
ponieważ przekonałam ją, że ten dodatkowy tydzień pomiędzy wyjściem z więzienia i rozprawą
oficjalnie kończącą okres waszej opieki nad chłopcem będzie dla niej korzystny. Lecz ona nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Long Julie Anne Pennyroyal Green 06 Gra o markiza
- Leto, Julie Elizabeth No tan inocente
- 03 Julie Kistler Na ślubie brata
- Verne Julius Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką
- Christie Agatha Pięć małych świnek
- Krawczuk Aleksander Ostatnia olimpiada
- Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 5 Apollyon
- Demon Zimna
- Przechytrzyć‡ rybć™ Aleksander Junosza Gzowski (1989)
- Sean Michael Three Of A Kind
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- audipoznan.keep.pl