[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomijała okazji do podjęcia rękawicy. Po krótkim milczeniu odezwała się tym swoim
dzwięcznym, może trochę afektowanym głosem:
 Ten pokój byłby zupełnie przyjemny, gdyby go odpowiednio urządzić. Za dużo tu
mebli. Kiedy ja tu będę mieszkała, wyrzucę te wszystkie graty i zostawię tylko kilka
wartościowych sztuk. Zawieszę firanki miedzianego koloru, żeby zachodzące słońce
przenikało przez nie, wpadając w to okno.  Potem zwróciła się ku mnie i dodała:  Nie
uważa pan, że to będzie ślicznie?
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo usłyszałem głos Karoliny, delikatny, aksamitny, kryjący w
sobie jednak coś niebezpiecznego. Zapytała:
 Czy masz zamiar kupić ten dom, Elzo?
 Nie będę musiała go kupować.
 Co przez to rozumiesz?
Głos Karoliny stracił już całą swą miękkość. Był twardy, metaliczny. Elza roześmiała się.
 Po co to całe udawanie?  powiedziała.  No, no, Karolino, wiesz doskonale, co mam
na myśli.
 Nie mam pojęcia.
 I po co ta strusia polityka? Na nic się nie zda udawanie, że nic nie wiesz i nie widzisz,
co się dzieje. Amyas i ja kochamy się, a to jest jego dom, nie twój! Jak się pobierzemy, ja tu
będę z nim mieszkać!
 Zdaje mi się, że oszalałaś  rzekła Karolina.
 Bynajmniej, moja droga, i doskonale wiesz, że nie. Będzie to znacznie prostsze, jeżeli
będziemy z sobą szczere. Kochamy się z Amyasem, chyba sama to widzisz. Mamy więc
jedno tylko wyjście: musisz wrócić mu wolność!
 Nie wierzę ani słowu z tego, co mówisz  odparła Karolina. Powiedziała to jednak bez
przekonania  widocznie strzał Elzy był celny.
W tej chwili do pokoju wszedł Amyas Crale. Elza zawołała ze śmiechem:
 Jeżeli mi nie wierzysz, to zapytaj jego!
 Dobrze!  odrzekła Karolina. Nie wahała się ani chwili. Powiedziała:  Amyasie,
Elza mówi, że chcesz się z nią ożenić. Czy to prawda?
Biedny Amyas! %7łal mi go było. Człowiek czuje się jak dureń, kiedy się go wciąga
gwałtem w taką scenę. Zaczerwienił się jak burak i zaczął kląć. Zwrócił się do Elzy i spytał,
czemu, do wszystkich diabłów, nie trzyma języka za zębami!
 A więc to prawda?  spytała Karolina.
Amyas nic na to nie odpowiedział, stał tylko, przesuwając palec koło szyi, jakby miał za
ciasny kołnierzyk. Robił ten ruch jeszcze jako mały chłopiec, ilekroć znalazł się w
kłopotliwej sytuacji. Wreszcie oświadczył, siląc się na ton władczy i pełen godności, co się
jednak biedakowi nie bardzo udało:
 Nie życzę sobie o tym mówić.
 Ale my chcemy to wyjaśnić  rzekła Karolina.
Tu znów wtrąciła się Elza:
 Moim zdaniem, uczciwość nakazuje, żeby Karolina dowiedziała się o wszystkim.
Wówczas Karolina spytała bardzo cicho:
 Czy to prawda, Amyasie?
Amyas miał minę mocno zawstydzoną. Mężczyzni zawsze czują wstyd, kiedy kobiety
przyprÄ… ich do muru.
 Proszę cię, odpowiedz!  powiedziała znów Karolina.  Muszę wiedzieć!
Podniósł wtedy głowę jak byk na arenie i warknął:
 Tak, to prawda, ale nie chcę teraz o tym mówić. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z
pokoju. Wyszedłem za nim, nie chcąc zostać sam z kobietami. Dopędziłem go na tarasie. Klął
okropnie. Nigdy w życiu jeszcze nie słyszałem, żeby mężczyzna klął z taką pasją. A potem
krzyknÄ…Å‚:
 Dlaczego nie trzymała języka za zębami? Dlaczego, u diabła, musiała paplać? Teraz
wszystko jest na nic! A ja muszę skończyć ten obraz, słyszysz, Fil? Muszę! To najlepsza
rzecz, jaką zrobiłem w życiu. A dwie głupie baby chcą mi wszystko popsuć!
Po chwili uspokoił się trochę i powiedział, że kobiety nie mają poczucia proporcji.
Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.
 Tam do licha, mój stary  powiedziałem  sam sobie nawarzyłeś piwa!
 Myślisz, że tego nie wiem?  jęknął. I dodał po chwili:  Ale przyznasz chyba, Fil, że
trudno mieć pretensję do mężczyzny, że stracił dla niej głowę. Nawet Karolina powinna to
zrozumieć.
Spytałem, co będzie, jeżeli Karolina się uprze i nie zechce mu dać rozwodu. Amyas jednak
tak się już pogrążył w rozmyślaniach, że musiałem powtórzyć pytanie. Odpowiedział
wówczas roztargnionym tonem:
 Karolina nigdy nie będzie się mścić. Ty nic nie rozumiesz, bracie!
 Macie przecież dziecko  przypomniałem.
Ujął mnie wówczas za ramię mówiąc:
 Fil, drogi chłopcze, wiem, że mi dobrze życzysz, ale nie kracz tu nade mną. Dam sobie
radę. Przekonasz się, że wszystko się dobrze skończy, zobaczysz!
Był w tym cały Amyas. Zawsze pełen niczym nie uzasadnionego optymizmu. Powiedział
wesoło: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl