[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widok był tak samo ekscytujący, jak wtedy, kiedy zobaczyła
go półnagiego w szopie.
Rush nagle znieruchomiał, sprawiał wrażenie
zażenowanego. Chloe domyśliła się od razu, na czym polega
jego kłopot. Ze swoją chorą nogą ma na pewno trudności ze
zdejmowaniem butów. W jego sypialni stoi pachołek z
drewna, czyli specjalny uchwyt. Wsuwa się weń obcas, mocno
pociąga nogą i po kłopocie. Tu nie było drewnianego
pachołka, była za to Chloe, a jej zdarzyło się już ściągać
wysokie buty George'owi, kiedy nadwerężył sobie ścięgno
podczas gry w krykieta.
Zerwała się z łóżka i niewiele myśląc, padła przed
Rushem na kolana. Jedną ręką chwyciła za obcas, drugą za
czubek buta, szybkim ruchem ściągnęła but i odrzuciła na
podłogę.
Kiedy złapała za drugi but, Rush położył rękę na jej
ramieniu.
- Zostaw, proszÄ™, Chloe. Sam to zrobiÄ™.
Czuł się skrępowany jej pomocą, na pewno też wstydził
siÄ™ swojej chromej nogi. Dlaczego?! Chloe energicznie
potrząsnęła głową i pociągnęła mocno za but. Rush jęknął.
Znieruchomiała, ale tylko na moment, po czym ponowiła
próbę, starając się tym razem zrobić to jak najdelikatniej, z
wyczuciem. Udało się. But bez przeszkód zsunął się z jego
nogi, a on wcale nie jęczał, tylko spojrzał na Chloe wymownie
i przytulił ją do siebie. Obsypał pocałunkami całą jej twarz.
Czoło, skronie, policzki i kąciki ust. Jedną ręką głaskał ją po
plecach, drugą przyciskał do siebie. Chloe czuła, że jej kolana
drżą. Ze strachu? O, nie. Ona nie boi się niczego. Przecież
sama tego pragnie...
Rush rozwiązał tasiemki przy koszuli, zsunął koszulę z jej
ramion. Błękitny jedwab miękko opadł na podłogę. Przez
rozbite okno do pokoju wpadł powiew zimnego powietrza.
Chloe zadrżała. Uniosła głowę i spojrzała na Rusha. Stał
nieruchomo, jego usta rozchylone były w dziwnie łagodnym
uśmiechu. Odwzajemniła ten uśmiech i pewność siebie
wróciła.
Kiedy pochylił głowę i zaczął językiem pieścić płatek jej
ucha, nagle straciła cierpliwość. Chwyciła za pasek jego
spodni, a on bardzo głęboko nabrał powietrza.
- Chloe, zaczekaj...
Za pózno. Ona już odpięła, co należało odpiąć, i zaczęła
ściągać mu z wąskich bioder spodnie, razem z męską bielizną.
Usiłował złapać za spodnie, były one już jednak poza
zasięgiem jego ręki. No cóż... W końcu panna Faraday
wychowała się na wsi, chyba nie dozna wstrząsu na widok
jego nagości.
Była wstrząśnięta, ale czymś innym. Jego okaleczoną
nogą. Grubą blizną na całej długości uda, od kolana po
pachwinę. W połowie uda noga owinięta była bandażem, biel
bandaża poznaczona była ciemnymi plamkami świeżej krwi.
- Twoja noga... - szepnęła - rana znów się otworzyła...
- Teraz nie obchodzi mnie to nic a nic, Chloe. WziÄ…Å‚ jÄ… na
ręce, położył z powrotem na łóżku i sam wyciągnął się obok.
- Ale ja.... ja nie miałam pojęcia, że twoje rany są tak
świeże. Powinnam być bardziej delikatna.
Roześmiał się i objął ją mocno.
- Ty? To ja nie powinienem teraz zapominać o
delikatności.
Znów zaczął ją całować. Jego duże, gorące ciało
przylgnęło do jej ciała, i to było takie... uwodzicielskie, takie
wszechogarniające! Tak bardzo, że nie była w stanie pomyśleć
o czymś innym. Od wina kręciło się jej jeszcze trochę w
głowie, tyle wypiła, a nadal czuła pragnienie. Ale pragnęła nie
wina, tylko pocałunków i pieszczot, których Rush jej nie
szczędził. Jego ręce nieustannie błądziły po jej ciele, tak samo
niespożyte jak usta, którymi pieścił jej wargi, szyję, potem
językiem znaczył ścieżkę wzdłuż obojczyków, do zagłębienia
pod uchem. Język przesuwał się niżej i niżej, w końcu
nakreślił kółeczko wokół jej sutka, który natychmiast zmienił
się w różowy kamyczek. Po plecach Chloe przebiegł
rozkoszny dreszcz. A pragnienie, żeby to męskie ciało mieć
jak najbliżej, aby stopić się z nim w jedną całość, nie mogło
być już bardziej gorące. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl