[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadziejÄ™.
Zanim zdążył coś powiedzieć, roześmiała się smutno.
Wiem, że Issa jest z nami dopiero od paru dni. Może znajdą się jej
krewni, może będą chcieli się nią zaopiekować, może jej mama zmieni
zdanie. Wszystko jest możliwe. Po prostu nie cierpię tego stanu zawieszenia.
Odgarnął jej z twarzy włosy i pocałował ją w usta.
To nie potrwa długo, przyrzekam. Czuł wyrzuty sumienia. To on ją
namówił, ba, zmusił, by pomogła mu w opiece nad małą. Ja i moi
przyjaciele nie odpuścimy; dowiemy się, kim ona jest.
To dobrze. SwojÄ… drogÄ… to niesamowite: przyjechali, o nic nie pytajÄ…c.
Na tym polega przyjazń. Zawsze sobie pomagamy. Tak jak on kilka
97
R
L
T
miesięcy temu pomógł swojemu kumplowi zejść się z żoną. Miał wobec
Conrada dług wdzięczności, ale nie tym się kierował.
Mimo burzliwej młodości wszyscy osiągnęliście sukces. Na moment
Mari zamilkła. Prowadzisz wspaniałą działalność charytatywną. Twój
przyjaciel Conrad Hughes jest właścicielem kasyn. Dla nikogo nie jest
tajemnicą, że przekazał sporą sumę na twoją klinikę...
Rowan zacisnął zęby. Nie mógł jej nic zdradzić. Niewiele kobiet potrafi
zaakceptować podwójne życie, jakie on i jego przyjaciele wiedli,
współpracując z Interpolem. Mari ma dość własnych problemów. Lepiej
trzymać się bezpiecznych tematów, nie pozwalać na spekulacje.
To prawda, budowa kliniki to w dużej mierze jego zasługa. Ja
zdobyłem fortunę dopiero pózniej.
Nie bądz taki skromny. Nawet gdybyś nie stworzył programu
diagnostycznego, wszędzie mógłbyś prowadzić prywatną praktykę i zarabiać
krocie, ty jednak postanowiłeś zostać w Afryce, gdzie zarabiasz grosze.
Wsunąwszy rękę pod kołdrę, pogładził Mari po pupie, chcąc ją
zdekoncentrować.
Na moje potrzeby wystarcza.
No wiem, teraz masz miliony z programu, o który stale się spieramy.
Tak łatwo byłoby go ulepszyć...
Klepnął ją lekko w pośladek.
Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? Zaraz się pokłócimy...
Prasa cię uwielbia. Mógłbyś to wykorzystać...
Skrzywił się. Mari oparła się łokciami o jego pierś.
Rozumiem twoją niechęć, ale pomyśl. Byłbyś świetnym przykładem
dla dzieciaków. Owszem, trafiłeś do szkoły wojskowej, ale solidnie
przykładałeś się do nauki, dostałeś stypendium, skończyłeś studia medyczne,
98
R
L
T
wzbogaciłeś się... i teraz wszystko rozdajesz.
Nie wszystko mruknÄ…Å‚ niezadowolony z kierunku, w jakim rozmowa
się potoczyła. Właśnie dlatego przez większość życia unikał dziennikarzy.
Nie chciał, by ktoś zbyt energicznie grzebał w jego przeszłości, a już na
pewno nie chciał, aby przypisywano mu wspaniałe cechy, których nie
posiadał. Gdybym wszystko rozdał, byłbym bankrutem, a wtedy nikomu na
nic bym się nie przydał. Ja inwestuję swój majątek, mądrze.
Poświęcając cały czas i energię potrzebującym.
Owszem, tak robił, by zapomnieć o poczuciu winy.
Oj, przestań. Zamknął Mari usta pocałunkiem.
Po prostu spłacam stare długi, naprawiam dawne błędy.
Zmarszczyła czoło.
Chodzi ci o ten wypadek, który spowodowałeś po pijaku? Moim
zdaniem już dawno go odpokutowałeś. Mógłbyś wynająć innych lekarzy,
żeby przejęli część twoich obowiązków.
Czy można odpokutować za spowodowanie czyjejś śmierci? spytał
ostrzejszym tonem, niż zamierzał. Trudno. Skoro zaczął, musiał skończyć.
Wiesz, dlaczego trafiłem do szkoły wojskowej?
Bo pod wpływem alkoholu spowodowałeś wypadek, w którym została
ranna kobieta. Owszem, zachowałeś się nieodpowiedzialnie, ale zmieniłeś
się, wiedziesz całkiem inne życie, pomagasz ludziom.
O moim programie diagnostycznym wiesz wszystko, ale o mnie jako o
człowieku niewiele. Zsunął Mari z siebie i usiadł. Oparł łokcie na kolanach,
zwiesił głowę.
Kobieta w tym drugim aucie była w ciąży. W wyniku wypadku
straciła dziecko.
O Boże! W głosie Mari pobrzmiewał głęboki smutek. Dla niej to
99
R
L
T
straszna tragedia, a dla ciebie potworne brzemię. Położyła rękę na plecach
Rowana.
Nie znała prawdy. Nikt jej nie znał. Rowan całe życie trzymał język za
zębami, by chronić pamięć brata.
I nagle z jakiegoś powodu, którego sam nie rozumiał, postanowił się
otworzyć.
To nie ja prowadziłem.
Ręka na jego plecach znieruchomiała. Po chwili, przyciskając kołdrę do
piersi, Mari usiadła obok niego.
Prasa pisała, że ty.
Tak powiedzieliśmy policji. Zerknął na nią spod oka. Zeznaliśmy z
bratem zgodnie, że to ja byłem kierowcą.
Przyglądała mu się uważnie, jakby nie rozumiała, co mówi. Dopiero po
chwili wytrzeszczyła oczy.
Czyli prowadził twój brat? I był pijany?
Rowan skinął głową.
Obaj zostaliśmy ranni. Przewieziono nas nieprzytomnych do
najbliższego szpitala. Miałem przebite płuco. Kiedy się obudziłem po
operacji, przy moim łóżku siedziała mama. Ojciec był u mojego brata, który
miał złamany nos i szczękę. Chcieli, żebyśmy ustalili wspólną wersję
zdarzeń, zanim przyjdzie policja.
Przypomniał sobie tamtą koszmarną noc, zdezorientowanie, ból. Oraz
wyrzuty sumienia, które nie znikły bez względu na to, ilu osobom uratował
pózniej życie.
Rodzice kazali ci kłamać? spytała z niedowierzaniem. Najwyrazniej
jej matce i ojcu taki pomysł nigdy nie przyszedłby do głowy.
Większości rodziców by nie przyszedł. Miał tego świadomość, ale nie
100
R
L
T
poprawiło mu to humoru. Chciał, by Mari zrozumiała sytuację, to, że usiłując
ratować brata, w sumie popełnił większy błąd.
Tamtego wieczoru obaj sporo wypiliśmy, ale brat miał osiemnaście
lat, a ja szesnaście. Byłem nieletni, kara dla mnie byłaby mniejsza, a Dylan
mógł trafić do paki na wiele lat. Gdybym wziął winę na siebie, Dylan miałby
szansę na normalne życie.
I tak zrobiłeś. Rodzina naciskała, więc powiedziałeś policji, że to ty
prowadziłeś. I wylądowałeś w poprawczaku. Och, Rowan... Odgarnęła mu
włosy z czoła. Ręce miała chłodne, on skórę rozpaloną. Tak mi przykro.
Nie chciał słuchać słów pocieszenia ani współczucia, nie zasługiwał na
nie. Sięgnąwszy po jej dłoń, opuścił ją niżej.
Nie byłem bez winy. Mogłem dokonać innego wyboru: zadzwonić po
taksówkę albo poprosić kogoś, kto nie pił, żeby nas odwiózł do domu.
Migające za oknem światła skojarzyły mu się ze światłami wozów policyj-
nych i karetek, które przyjechały, zanim stracił przytomność. Nie
prowadziłem, ale nie powstrzymałem brata, kiedy przekręcał kluczyk w
stacyjce.
Dylan był człowiekiem niezwykle charyzmatycznym, obiecywał, że się
zmieni i wszyscy mu wierzyli. Kiedy mówił, że świetnie sobie radzi na
odwyku, że nie rusza alkoholu i chodzi na spotkania grupy, Rowan nie miał
powodu wątpić w jego szczerość.
A twój brat? Nie czuł wyrzutów sumienia? Z powodu tej kobiety w
drugim aucie? Z powodu ciebie?
Mógł się tego spodziewać, Mari wszystko widzi w kolorach bieli i
czerni, a życie takie nie jest. Ma mnóstwo odcieni szarości.
Mój brat drogo zapłacił za tamten wieczór i decyzje, które podjąłem.
Gdyby na samym początku dokonał właściwego wyboru, Dylan by żył.
101
R
L
T
Dwa lata pózniej znów spowodował wypadek, znów pod wpływem alkoholu.
Wjechał w ścianę domu. Zginął na miejscu.
Rowan wziął głęboki oddech; śmierć brata bolała go, jakby wydarzyła
się wczoraj. Jak więc widzisz, na skutek moich błędnych decyzji dwie
osoby poniosły śmierć.
Mari kucnęła przed nim. Owinięta kołdrą, potargana wyglądała
niesamowicie seksownie, ale w jej spojrzeniu malowała się powaga.
Miałeś szesnaście lat, rodzice wywarli na tobie presję, żebyś wziął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Coulter Catherine 01 Młoda pani Sherbrooke
- 0063. George Catherine Brazylijska przygoda
- Asaro, Catherine The Charmed Sphere
- Asaro, Catherine AI 1 Sunrise Alley
- Hohl Joan Gorący Romans Duo Spełniony sen(1)
- Ginzburg Natalia Ein Mann und eine Frau
- Kristin Gabriel Spełniona wróżba
- Catherine Mann Droga do szczęścia
- Dan Millman Droga milujacego pokoj wojownika
- Cyborgs 1 C791 Eve Langlais
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- audipoznan.keep.pl