[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aparat i wybuchnęła płaczem.
Ubrania i świecidełka nic dla niej nie znaczyły, lecz nikon był czymś znacznie
ważniejszym niż zwykła lustrzanka. To nim robiła swoje pierwsze profesjonalne zdjęcia.
Nagle jej twarz znalazła się tuż przy piersi Lucasa. Gorzko płacząc, nie oponowała,
gdy ją do siebie przytulił. Nie odzywał się, nie próbował pocieszać, trzymał ją tylko delikatnie
w silnych ramionach.
- Och, Lucas - westchnęła, odrywając się w końcu od niego. - To takie bezsensowne.
Jeśli ktoś chciał mnie skrzywdzić, nie mógł zrobić tego skuteczniej.
Zacisnęła palce na aparacie i nagle poczuła ogarniającą ją furię. Zniknęły łzy i
beznadziejna rozpacz. Nie będzie tu siedzieć i szlochać, musi natychmiast coś zrobić. We-
tknęła aparat w ręce Lucasa i zerwała się na nogi.
- Poczekaj. - Chwycił jej rękę, nim zdążyła wypaść z pokoju. - Gdzie idziesz?
- Wyciągnąć wszystkich z łóżek - warknęła, wyrywając rękę. - A pózniej przetrącić
komuÅ› kark.
Niełatwo było ją uspokoić. Udało mu się, dopiero gdy otoczył ją ramionami i mocno
przytrzymał.
- Wierzę, że byłabyś do tego zdolna. - Podziw w jego głosie tym razem nie sprawił jej
przyjemności.
- Zaraz zobaczysz - parsknęła.
- Najpierw się uspokój. - Przyciągnął ją mocniej, gdy próbowała się uwolnić.
- ChcÄ™...
- Wiem, czego chcesz, Kocie, i wcale mnie to nie dziwi. Ale zanim coÅ› zrobisz,
musisz się zastanowić.
- O czym tu myśleć - odpaliła. - Ktoś za to zapłaci.
- Całkiem słusznie. Tylko kto?
Jego rozsądek był denerwujący, lecz mimo to trochę ostudził jej emocje.
- Jeszcze nie wiem.
- Teraz już lepiej. - Uśmiechnął się i pocałował ją lekko. - Schowaj na razie pazurki,
Kocie. Najpierw spróbujmy zorientować się, o co tu chodzi. Pójdziemy zapukać do
niektórych drzwi.
Pokój Julii był tuż obok, więc Autumn tam skierowała swoje kroki. Myślała już
całkiem trzezwo. Trzeba działać systematycznie, nakazała sobie, czując rękę Lucasa na
ramieniu. W porządku, będę systematyczna. Przynajmniej do czasu, gdy dowiemy się, kto to
zrobił. A wtedy...
Mocno zapukała do drzwi. Po chwili zrobiła to jeszcze raz i wreszcie odezwał się
senny głos Julii.
- Wstawaj, Julio - zażądała Autumn. - Chcę z tobą pomówić.
- Autumn, moja droga. - Julia najwidoczniej mocniej wtuliła się w poduszkę. - Nawet
mi jest potrzebny sen dla urody. BÄ…dz tak dobra i idz sobie.
- Wstawaj - powtórzyła ostro. - I to już!
- Boże, ależ jesteś opryskliwa. Przecież to ty mnie wyciągasz z łóżka, a nie na odwrót.
Po chwili stanęła w drzwiach w białym koronkowym szlafroczku. Chmura
rozczochranych złotych włosów zasłaniała jej twarz, powieki były ciężkie, oczy pociemniałe
od snu.
- No więc wstałam. - Julia uśmiechnęła się zmysłowo do Lucasa i podniosła dłoń,
żeby poprawić włosy. - Robimy jakąś imprezę?
- Ktoś zdemolował mój pokój - poinformowała ją Autumn prosto z mostu.
Julia natychmiast oderwała oczy od Lucasa i przeniosła wzrok na nią.
- Co? - Szczery niepokój zastąpił zalotną minę.
- Moje ubrania są rozrzucone po całym pokoju i porwane, aparat zniszczony.
- To jakieś szaleństwo! - Julia nie opierała się już w prowokacyjnej pozie o drzwi. -
Chcę to zobaczyć. - Ruszyła do pokoju Autumn i zdumiona zamarła w progu. - Coś
potwornego! - Objęła Autumn. - Tak mi przykro.
W jej głosie znalazło się wszystko: szczerość, współczucie, wstrząs. Autumn chciała
wierzyć w jej uczucia, ale nie mogła zapomnieć, że Julia jest aktorką.
- Kto mógł to zrobić? - Julia z gniewem odwróciła się do Lucasa.
- Właśnie zamierzamy się dowiedzieć. Obudzmy teraz pozostałych. - Przez ułamek
sekundy Autumn odniosła wrażenie, że spojrzeli na siebie porozumiewawczo, ale po chwili
wszystko wróciło do normy.
- No to ruszajmy - rzuciła Julia niecierpliwie. - Ja pójdę po Spicerów, ty obudz
Jacques'a i Steve'a, a ty - zwróciła się do Autumn - Helen.
Mówiła tak zdecydowanym tonem, że Autumn bez cienia protestu ruszyła korytarzem.
Lucas ma rację, myślała, pukając energicznie do drzwi Helen. Zanim się kogoś powiesi,
trzeba go osądzić.
Załomotała ponownie. Nie pozwoli się ignorować. Za plecami słyszała ruch. Goście
pensjonatu wychodzili na korytarz i oglÄ…dali zniszczenia w jej pokoju.
- Helen! - krzyknęła, tracąc cierpliwość. - Wyjdz tu do nas! - Popchnęła drzwi.
Przynajmniej będzie miała satysfakcję, że faktycznie wyciągnie kogoś z łóżka. Bezlitośnie
włączyła światło. - Helen!
Jednakże Helen nie było w łóżku. Autumn wpatrywała się w nią zbyt zaskoczona,
żeby czuć przerażenie. Helen Easterman leżała na podłodze, lecz nie spała. Sen już nie był jej
potrzebny. Czy to krew? - zdumiała się Autumn, robiąc krok do przodu, i dopiero wtedy
dotarł do niej sens tego, co widziała.
Strach ścisnął ją za gardło, odbierając głos. Powoli zaczęła się cofać. To jakiś
koszmarny sen, myślała. To nie może być prawda. Słowo, które Lucas powiedział tak obo-
jętnym tonem, wróciło teraz echem. Morderstwo. Kręcąc głową, nie przestawała się cofać,
póki nie poczuła za plecami ściany. Nie, to z pewnością musi być jakaś gra. Usłyszała
przerażony głos wzywający Lucasa, nieświadoma, że to ona krzyczy. I nagle poczuła na
oczach błogi dotyk jego rąk. A potem usłyszała ostre polecenie:
- Zabierzcie jÄ… stÄ…d.
Ktoś ją objął i wyprowadził z pokoju.
- O mój Boże! - szepnął Steve.
Kiedy Autumn otworzyła oczy, zobaczyła, że jego skóra ma barwę popiołu. Walcząc z
ogarniającą ją słabością, ukryła twarz na jego piersi. Kiedy się wreszcie obudzę? - myślała.
Z trudem docierało do niej, co się wokół dzieje. Słyszała, że coś mówią: rozpoznała
stłumiony szept Julii, chropawy głos Jane, francusko - angielską wymowę Jacques'a. Po
chwili dołączył do nich głos Lucasa: spokojny, chłodny, trzezwy:
- Nie żyje. Została zasztyletowana. Telefon ciągle jest uszkodzony, więc pojadę do
miasteczka wezwać policję.
- Zabita? Zamordowana? - Podniesiony głos Jane cichł z każdą sylabą.
Autumn podniosła głowę. Jane stała mocno przytulona do męża.
- Lucas, myślę, że na wszelki wypadek nikt z nas nie powinien sam opuszczać
pensjonatu. - Robert odetchnął głęboko, tuląc do siebie żonę. - Musimy liczyć się z
konsekwencjami.
- Ja z nim pojadę. - Głos Steve'a był napięty i niepewny. - Z przyjemnością odetchnę
świeżym powietrzem.
Lucas kiwnął głową na zgodę, po czym, patrząc na Autumn, odezwał się do Roberta:
- Czy możesz dać jej coś na sen? I chyba lepiej, gdyby dziś spala u Julii.
- Nic mi nie jest - zdołała wykrztusić Autumn. - I nie chcę nic tykać. - To nie był sen,
lecz rzeczywistość. Musiała się z tym pogodzić. - Nie przejmujcie się mną. - Przygryzła
wargi, czując, że jest na skraju histerii.
- Chodz, kochanie. - Julia odsunęła Steve'a. - Zejdziemy teraz na dół. Zajmę się nią.
- ChcÄ™... - zaczÄ…Å‚ Lucas.
- Powiedziałam, że się nią zajmę - ucięła ostro. - Róbcie swoje. Nim zdążył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl